Trwa ładowanie...

Jak się z maluchem bawić w czytanie?

Avatar placeholder
05.07.2019 11:49
Jak się z maluchem bawić w czytanie?
Jak się z maluchem bawić w czytanie? (123rf)

Glenn Doman zaleca sesje z planszami już u niemowląt. Nie mam na ten temat zdania. Być może prezentowanie plansz aktywizuje prawą półkulę maluszków? Na pewno pomaga im koncentrować wzrok, zwłaszcza jeśli do prezentacji używamy plansz obrazkowo-wyrazowych.

Moje doświadczenia dotyczą przedszkolaków, z którymi pracuję od kiedy zainteresowałam się tematem globalnego czytania. Ale wymiernych efektów możemy oczekiwać już u półtorarocznego dziecka, które zaczyna mówić. Takim dzieciom zadedykowałam I część serii „To ja ci mamo poczytam”, która zawiera jedynie wyrażenia, które naśladują dźwięki. Z „hau, hau”, „ko-ko”, „puk-puk” powinny się uporać nawet roczniaki.

Optymalnym okresem, by zaczynać zabawę w czytanie wydaje się czas między 2 a 3 rokiem życia. Dziecko pojmuje już sens prezentowanych wyrazów i potrafi udowodnić, że przyswoiło sobie ich obraz graficzny. Po prostu je odczytuje. Globalnie.

spis treści

1. Jak się przygotować do zabawy w czytanie globalne?

Najłatwiejszym rozwiązaniem będzie zakup zestawu zawierającego plansze wyrazowo-obrazkowe. Niektórzy rodzice mogą się pokusić o własnoręczne wykonanie takiego zestawu.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Jak się do tego zabrać? Prostą czcionką, bez ozdobnych pogrubień (polecam Arial, Verdanę czy też Century Gothic, której najbardziej lubię używać), ustawioną na wielkość 120-130 i pogrubienie, drukujemy 20-30 wyrazów. Litery nie powinny być zbyt niskie. Najlepsze wymiary to 4-5 cm wysokości. Litery nie powinny również zawierać laseczek ani ogonków, które rozpraszają uwagę dziecka. Do wypisania wyrazów dobrze byłoby użyć koloru czarnego, który w przeciwieństwie do czerwonego (zalecanego przez Domanów) tworzy kontrast z białym tłem. Jest właściwszy dla analizy wzrokowej.

Wyrazy powinny nazywać to, co dziecku znane i bliskie – własne imię, imiona sióstr lub braci i domowych zwierząt, proste czynności, części ciała, nazwy ulubionej zabawy czy zabawki. Jednymi z najważniejszych będą wyrazy „tata”, „mama”, „babcia”, „dziadziuś”. Żeby planszom przedłużyć żywot, można je podkleić kartonem.

Teraz ważna informacja. Wyrazy piszemy małymi, drukowanymi literami. Nie wielkimi! Będzie zatem „kot” nie „KOT”, „mama” nie „MAMA”. Popatrzcie państwo na tekst, który macie przed sobą. Pisany jest małymi, drukowanymi literami, a litery wielkie występują jedynie na początku zdania i w nazwach własnych. Definicji zdania malcom w tym wieku nie podajemy, toteż wielką literę napiszemy jedynie na początku imienia czy nazwy np. miejscowości, w której dziecko mieszka.

2. Zasady zabawy

Ustalamy z dzieckiem zasady zabawy. W trakcie pokazywania plansz musi się ono skupić, uważnie patrzeć i uważnie słuchać. Prezentacja trwa krótko, toteż moment skupienia nie przerasta możliwości malucha. Trzeba go jedynie odpowiednio zmotywować. W mojej praktyce znakomicie sprawdzała się zabawa w ptasią mamę i ptaszęta. Mama prezentowała zamienionym w słuch pisklakom plansze, a za moment wkładała w grzeczne (tylko w grzeczne) dziobki żurawiny, rodzynki czy orzeszki.

Umawiamy się także, że dziecko, nawet widząc znajomą planszę, nie będzie próbowało jej odczytywać, zanim sesja się nie skończy.

3. Prezentacja plansz z wyrazami

Sama prezentacja polega na sięgnięciu po planszę, wyraźnym odczytaniu widniejącego na niej słowa i odłożeniu jej na drugi stosik, gdzie trzymamy prezentowane już plansze. Wszystko.

Teraz znowu ważna uwaga. Nie można mówić: „Tu jest napisane osa”, albo: „To jest osa”. Unosimy planszę, odczytujemy wyraz i to wszystko. Jeden obrazek na planszy, jeden dźwięk! Inaczej dziecko może nabrać przekonania, że na planszy widnieje napis: ”To jest osa”. Byłoby to błędem.

Odczytujemy dziecku 2-3 plansze. I to już koniec. Ptaszek dostaje ziarenka i wraca do swoich spraw. W tym samym dniu możemy raz lub dwa powtórzyć prezentację. Ale tylko wtedy, gdy malec ma na to ochotę.

Przy kolejnej sesji możemy zastąpić jeden z poznanych wyrazów nowym, przy następnej możemy wymienić inny. Tempo „podmianek” należy ustalić indywidualnie dla każdego dziecka, jak już opanuje demonstrowane wyrazy. Nie będzie wątpliwości, kiedy się to stanie, bo malec zacznie radośnie wykrzykiwać nazwy demonstrowanych obrazów graficznych, czyli będzie czytał globalnie.

4. Począki zabawy w czytanie

Na początku zabawy w czytanie prezentujemy dziecku rzeczowniki. Z czasem możemy wkroczyć z innymi częściami mowy. Teraz już jesteśmy w stanie układać maluchowi krótkie, śmieszne zwroty typu: kot śpiewa, pupa krzyczy, oko skacze.

Dlaczego śmieszne? Amerykańscy pedagodzy i psycholodzy dowiedli, że dzieci uwielbiają absurdy. Treści zabawne, nonsensowne łatwiej zapadają w pamięć. Stosują tę zasadę przy konstruowaniu książeczek do nauki czytania dla najmłodszych dzieci. Przekonajcie się, czy to działa. I śmiejcie się razem! Śmiech ułatwia naukę.

5. Postępy w zabawie w czytanie

Potem przyjdzie dzień, w którym twoje dziecko dostrzeże, że wyraz to nie monolit. Uświadomi sobie, że budowla lego to wiele klocków. Pocznie się dopytywać o to, jak się te litery nazywają. Nie przyśpieszajmy tego procesu! Kiedy malec zapyta o nazwę litery – podajcie mu ją. Nie uczcie jednak alfabetu na siłę. W ogóle w dobrej zabawie nic nie powinno dziać się na siłę. Możemy dziecko w ten sposób do czytania zniechęcić.

Teraz ogromnie ważna zasada! Każda spółgłoska to jeden dźwięk. Mówimy „k” nie „ka”, „j” nie „jot”, „z” nie „zet”. Jeśli nauczymy dziecko nazw liter tak, jak recytuje się je w alfabecie, nie przeczyta wyrazu „koc”, lecz „kaoce”.

Nie oczekujmy też, że dziecko w momencie opanowania alfabetu zacznie czytać „zwyczajnie”, czyli nieznane wyrazy. Łączenie, czyli syntezowanie liter to najtrudniejszy etap w nauce czytania. Można znać wszystkie litery, a nie umieć ich łączyć. Przyjdzie na to czas.

6. Które zalecenia Glenna Domana możemy potraktować z dystansem?

Doman nieustannie (i słusznie) podkreśla, iż zabawa w czytanie ma być jedynie fajną zabawą i powinno się ją kończyć, zanim dziecko się zniechęci czy zmęczy, tak by pozostawić w nim uczucie niedosytu. I to jest zasada, od której odstąpić nie wolno. Natomiast zalecenie, by sesje odbywały się regularnie, kilka razy dziennie, możemy sobie darować. Są sytuacje (zmęczenie, senność, głód, podekscytowanie), kiedy nie możemy wymagać od malca skupienia i wtedy lepiej sobie dać spokój. Doświadczenie dowiodło, że nawet kilkudniowa przerwa w zabawie nie ma wpływu na przebieg procesu czytania globalnego.

Trudno się też zastosować do zalecenia, by nie sprawdzać, czy dziecko zapamiętało treść planszy. Nie da się tego zrobić. Malec jest tak szczęśliwy, że umie już „przeczytać” wyraz, iż tłumienie jego aktywności byłoby wręcz nieludzkie. Jedyne, czego wymagajmy, to by nie przerywało dorosłemu w momencie prezentacji plansz. Potem niechaj się chwali babci, cioci i przyjaciołom. To świetna okazja do utrwalenia tego, co zapamiętało.

Glenn Doman daje ścisłe wytyczne, ile plansz należy codziennie prezentować. Nie musimy przestrzegać tego bezwzględnie. Musimy pamiętać, że każde dziecko przyswaja sobie nowości w tempie właściwym dla siebie i nie ilość zapamiętanych wyrazów jest w tej zabawie najważniejsza, a fakt, by dziecko było jej stale spragnione.

Na mojej stronie internetowej umieściłam filmy, które przedstawiają trójkę dzieci (znajduje się tam jedno dziecko odmiennej narodowości) filmowanych w odstępach kilku miesięcy. Na filmikach tych widać, w jaki sposób dzieci rozwijają swoje umiejętności dzięki zabawie w czytanie.

Życzę rodzicom, opiekunom, nauczycielom i ich podopiecznym wiele satysfakcji z zabawy w globalne czytanie. Bawcie się, cieszcie się razem z sukcesów malucha, świętujcie jego osiągnięcia, chwalcie je, a zaraz potem podzielcie się wrażeniami z Parentingiem. Jeśli pojawią się pytania czy wątpliwości – proszę pisać. Na wszystkie odpowiem.

Następny artykuł: Kiedy do logopedy z dzieckiem?
Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze