W Polsce rodzi się coraz więcej nieślubnych dzieci
- Nie wzięliśmy ślubu, ponieważ nie było nam to do niczego potrzebne – mówi 32-letnia Magdalena z Lublina. I za chwilę dodaje: dziecko można wychowywać bez papierka. Magda nie jest odosobniona w swoich poglądach. Podzielają je tysiące kobiet i mężczyzn, widać to nawet w statystykach. Z roku na rok rośnie liczba dzieci pochodzących z nieślubnych związków. Jaka jest tego przyczyna?
1. Ślub to tylko formalność
Magdalena z Lublina ma jedno dziecko – synka Leona. To rezolutny dwulatek. Dziś kobieta mieszka tylko z nim. Rozstała się z Michałem, ojcem dziecka.
Przeczytaj koniecznie
- Kluczowy element wyprawki dla dziecka. Sprawdź, czy na pewno kupujesz bezpieczny produkt
- 5 faktów na temat karmienia piersią, o których nie miałaś pojęcia
- Tran czy olej z wątroby rekina? Poznaj różnicę i wybierz świadomie
- Te kolory będą stymulowały rozwój Twojego dziecka
- Większość rodziców w okresie jesienno-zimowym popełnia ten błąd. Skutki mogą być fatalne
Ślub? Dziś dla Magdy to nieporozumienie. - Mam doświadczenie w tej kwestii - mówi.
Jarka poznała jeszcze na studiach, byli razem 10 lat. Po 7 latach znajomości wzięli ślub. Doskonale pamięta swoją drogę przed ołtarz, formalności w urzędach. A później ugodę na sali sądowej i oficjalne rozstrzygnięcie o rozwodzie.
Michała znała jeszcze będąc mężatką, szybko zostali parą. Już pół roku po rozwodzie dowiedziała się, że jest w ciaży z nowym partnerem. Myślała, że złapała Pana Boga za nogi. Michał był dla niej całym światem, zdecydowali się na dziecko. Gdy urodził się Leon, oboje byli przeszczęśliwi, a później przyszła szara rzeczywistość.
Ślubu nie brali, nie chcieli. - Po roku od narodzin syna, coś się zaczęło psuć. Trochę walczyłam, ale bezskutecznie. Wspólnie z Michałem podjęliśmy decyzję o rozstaniu – mówi Magda. - Cieszę się, że nie brałam tego świstka z urzędu. Wcześniej byłam już raz zamężna i więcej tego błędu nie popełnię – dodaje.
2. Zmiany społeczne
W 2015 roku w Polsce na świat przyszło ponad 370 tys. noworodków. Prawie 91 tys. to dzieci spoza związków małżeńskich. **Przeliczając liczby na procenty, nieślubne dzieci stanowiły prawie 25 proc. wszystkich noworodków.**
Przyjmując perspektywę roczną – skok nie jest duży. W 2014 roku poza formalnym związkiem urodziło się tylko o 0,5 proc. dzieci mniej. Patrząc jednak na zjawisko szerzej, można zauważyć zmiany w strukturze społeczeństwa. W 1990 roku niezamężną mamę miało tylko 6,2 proc. (34 tys.) dzieci.
Największe zmiany nastąpiły w miastach. Tam odsetek nieślubnych dzieci wzrósł z 19,1 proc. w 1990 r. do 26,9 proc. w 2015 r.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, największą liczbę nieślubnych dzieci, które przychodzą na świat, rodzą panny (69 proc.). Jest to charakterystyczne zarówno dla miast, jak i wsi. Rozwódki są matkami dla 11 proc. dzieci z nieformalnych związków. Na wdowy przypadło 690 dzieci, a na kobiety będące w separacji – 37.
Najwięcej dzieci urodzonych w nieformalnych związkach przychodzi na świat w zachodniej części Polski, najmniej - na wschodzie.
3. Przyczyny zmian obyczajowych
Z czego wynika taka zmiana? Prof. Piotr Nowakowski z Katolickiego Uniwesytetu Lubelskiego zaznacza, że fakt, iż więcej dzieci spoza związków formalnych rodzi się w zachodniej i północnej Polsce, nie jest zaskoczeniem.
- Polacy ze wschodu i południa są bardziej konserwatywni, a ich tkanka rodzinna jest zdrowsza. Wynika to m.in. z faktu, że są oni na tych terenach zakorzenieni z dziada pradziada, a rodacy z zachodu i północy to w poważniej mierze ludność napływowa. Przykładem są chociażby powiaty o rekordowym odsetku nieślubnych dzieci, tj. łobeski, drawski czy słubicki - podkreśla Nowakowski.
Wspomniane różnice między regionami, wyrażające się odmiennym klimatem kulturowym i obyczajowym, pokrywają się z danymi dotyczącymi rozwodów: więcej par rozchodzi się na zachodzie i północy kraju niż na południu i wschodzie - dodaje.
Najwięcej dzieci nieślubnych rodzi się w miastach, najmniej – na wsi. Jest to naturalne, bo miasta cechuje większa anonimowość i atomizacja, a w małych miejscowościach występuje większa kontrola społeczna i przywiązanie do tradycji, a tym samym mniejsze przyzwolenie na rozwód i samotne macierzyństwo - podkreśla profesor.