Trwa ładowanie...

Wapniaki z prądem, czyli o pożytkach z grania z dzieckiem

Wapniaki z prądem, czyli o pożytkach z grania z dzieckiem
Wapniaki z prądem, czyli o pożytkach z grania z dzieckiem (Zdjęcie rodziny / Shutterstock)

Tak, wiem – nie jest dobrze, jeśli moje dziecko tylko gra. Niestety – nie jest dobrze, kiedy w ogóle ludzie robią coś „tylko” (tylko śpią, tylko jedzą, tylko piją, tylko pracują, tylko odpoczywają, tylko chwalą), więc całe życie szukamy złotego środka.

spis treści

1. Gry komputerowe dla dzieci

Wygląda jednak na to, że nie jest dobrze, jeśli moje dziecko w ogóle nie gra, ponieważ staram się, żeby miało szansę dorastać w czasach, w których żyje. Według badań ponad 90% dzieci w wieku szkolnym w Europie gra w gry elektroniczne, więc moje udawanie, że czegoś takiego nie ma i nie należy się tym interesować byłoby dość sporym ignorowaniem prężnej gałęzi kultury, a nawet wpuszczaniem dziecka na niebezpieczny grunt.

Ale zaraz… kultury?... Wymsknęło mi się. Chociaż może i nie, bo z grami podobnie jest jak z filmami. Są takie filmy lub gry dla dzieci i są takie dla rodziców, kiedy szukają inspiracji albo relaksu po pracy. I tak jak nie zgodzimy się na oglądanie wszystkiego (choć co dziwne, znów statystyki pokazują, że częściej przełączamy telewizor wtedy, kiedy bohaterowie filmu zaczynają się całować, niż wtedy, kiedy zaczynają się bić), tak będziemy się interesowali tym, w co nasze dziecko gra, co o tym myśli, z czym ma kłopot i jak sobie radzi.

I właściwie pytanie jest proste: jak grać z dzieckiem, żeby coś z tego było, zwłaszcza wtedy, kiedy gry są jakimś naszym (przynajmniej małym) hobby.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Trochę jako osoba zajmująca się psychologią, trochę jako tata, a trochę jako dziennikarz „od elektronicznej rozrywki” chcę państwu o tym opowiedzieć.

2. Gry komputerowe jako hobby

Ani sklejanie modeli, ani łowienie ryb, ani ikebana to nie są zajęcia, które są specjalnie produktywne w życiu. Podobnie zbieranie rzadkich wagonów do kolejki. Podstawową wartością czasu spędzonego z dzieckiem przy hobby (w tym przypadku grze) jest… czas spędzony z dzieckiem. Hobby to między innymi taka płaszczyzna w życiu, gdzie może nam na czymś zależeć – na przykład na wyniku, ale jak coś się nie uda, to nic się realnie nie stanie, więc świetnie się nadaje do ćwiczenia. Dzięki temu ktoś młody ma szansę zobaczyć, jak radzimy sobie z porażką, jak próbujemy pomimo przegranych, jak reagujemy na sukces, jak pamiętamy o tych, którzy nam pomogli, jak się niecierpliwimy, jak radzimy sobie z emocjami (albo nie radzimy). Dzisiejsze dziecko relatywnie rzadko ma okazję oglądać dorosłego przy czymś, w co się bezpamiętnie wciągnął, a granie jest świetną ku temu okazją. Moja córka dostaje przy grze zeza rozbieżnego, ponieważ jednym okiem patrzy na grę, a drugim na mnie. Rozmawiamy jak się dzielić sukcesami, jak na zmianę gramy (jeśli się nie da na raz), że ja też muszę chwilę pograć, żeby mi się nie znudziło, a od czasu do czasu w ogóle temat „wykwitnie” w historię relacji z jakąś koleżanką i grę można zapauzować. Krótko mówiąc – podczas takiego sobie spędzania czasu z opiekunem przy grze/rywalizacji/kooperacji dziecko się uczy, nawet gdybyśmy tego nie chcieli. Oczywiście, możemy uznać, że jesteśmy niedoskonali, za bardzo się denerwujemy i nie jesteśmy najlepszym wzorcem. Cóż – i tak najlepszym, jaki jest pod ręką, więc nie ma co stękać, tylko trzeba się brać do roboty.

Podobnie z pytaniem, czy aby dziecko będzie chciało ze mną się bawić. Większość dzieci woli iść na rolki z rodzicami, niż grać na komputerze samemu, ale nie zawsze jest pora na rolki, nie zawsze mamy siłę, a skoro to w ogóle nasze hobby, to czemu dziecku nie pokazać, co to hobby w życiu. Może uznać: „Tato, gry to ja nie lubię, ale hobby to w ogóle fajnie mieć”.

3. Jak chronić dziecko przed uzależnieniem od Internetu?

Przedmioty się psują, przedmioty nie czują, nie obrażą się jak wstaniemy, a koleżanka się obrazi. W świecie, w którym do pracy poszło właśnie pokolenie, które nie zna świata bez Internetu, potrzeba takiej instrukcji obsługi także dla dziecka. Co sądzić o mojej relacji z przedmiotami? Czy ważniejsza gra, czy sprzątnięcie kuwetki po kotku? W ogóle – jak pamiętać o rzeczach ważnych, pomimo zaangażowania w grę? Jak umieć się oderwać, mieć w głowie taki budzik, który zwróci uwagę na kwestie istotne w życiu, a granie i portale społecznościowe potraktuje jako rozrywkę? Po której stronie „lajka” na Facebooku chcesz być? Wciskać lajki czy produkować rzeczy, które inni ludzie lajkują z uznaniem? Unikanie tematu elektronicznej rozrywki i wianie w popłochu na drugi koniec mieszkania, kiedy dziecko siada do grania, z radością, że teraz sobie odpocznę, odwleka tylko nasze długie i trudne rozmowy ze starszymi już dziećmi, których umysły wsiąkną na dobre. A wsiąkną, bez względu na to, co same o sobie sądzą, ponieważ zarówno gry, jak i aplikacje nie są robione jako narzędzia, ale jako systemy uzależniające.

Innymi słowy nie jest to już śrubokręt, którym można zabić albo wkręcić śrubkę. Wiele aplikacji, także gier inżynierowie zachowania projektują i produkują po to, byśmy ich jak najczęściej używali. Możemy wręcz powiedzieć, że jeszcze nigdy w historii świata tylu ludzi nie zastanawiało się nad tym, jak odwrócić naszą uwagę od tego, co jest dla nas ważne po to, byśmy robili to, co jest ważne dla nich (i ich portfeli). Ja mam do tego dystans, po nocach i dniach spędzonych na środkach przeciwbólowych i energetycznych, żeby tylko nie iść spać, w piżamie od piątku do poniedziałku rano… Ale nie mówmy już o tym – jak mówi moja córka, kiedy temat staje się niewygodny.

4. Jak nadzorować hobby dziecka?

Ważne jest, żeby wiedzieć, w co moje dziecko gra i co o tym myśli. Nie jakie są statystyki, jakie są trendy i co inni rodzice mówią. Ważne, jak moje dziecko się czuje? Czy sobie radzi z treścią historii w grze? Czy lubi łamigłówki? Co robi jak się coś nie uda? Czy próbuje, czy nie próbuje? Co myśli i mówi, jak się to dzieje? Jak się samo motywuje? Co o sobie sądzi?

Podczas gry, siedząc obok i ukradkiem dając całusa albo głaszcząc po głowie, mamy szansę zbudować w młodym człowieku pasję próbowania i dochodzenia do mistrzostwa, wytrwałości i niespodziewania się wyjątkowej nagrody od razu. Tak jak niegdyś w grach planszowych. Co na tym szkielecie dziecko sobie zbuduje, to będzie jego wybór. Będzie muzykiem, chirurgiem, pastuszkiem czy gwiazdą rocka, ale przede wszystkim za normalne w życiu uzna, że bywa trudno, trzeba się starać, próbować i szukać innych rozwiązań. I że warto być cierpliwym, i czekać na efekty. Że człowiek jest wyjątkowy, ale tylko dla rodziców, bo za progiem domu trzeba na wiele zapracować z wysiłkiem. Że nie wolno krzywdzić słabszych, żeby nie wiem co. Że lepiej oszczędzić niż pożyczyć, i tak dalej i tak dalej. A wszystko to przy wsparciu fajnej zabawy i wspólnego rozwiązywania problemów wirtualnych z opiekunem, w której to sytuacji dziecko może być juniorem, ale i partnerem. Bo przecież bycia czyimś partnerem w zadaniu pocieszania, gratulowania… do diabła, też się trzeba kiedyś nauczyć, prawda? Gry się nadadzą, o ile są w zestawie z fajnym opiekunem.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze