Karmienie piersią adoptowanego dziecka
Brzmi jak tytuł filmu science fiction? Wiele kobiet ma problem z wykarmieniem piersią swoich biologicznych dzieci, a chce tego dokonać matka adopcyjna? Czyste szaleństwo! O tym, czy jest to rzeczywiście możliwe, pisze Magdalena Sieńko, położna z wieloletnim doświadczeniem.
Pary mają różne motywacje do adopcji dzieci. Najczęściej dokonują jej małżeństwa, które z różnych powodów nie mogą mieć własnego potomstwa. Zdarzają się również małżeństwa, które posiadając już dzieci biologiczne, pragną powiększyć rodzinę przysposabiając dziecko. Wśród kobiet chcących zostać adopcyjną matką zdarzają się też takie, które pragną niemowlę karmić piersią.
W pierwszej chwili myśl o karmieniu nie swojego dziecka wydaje się totalnie abstrakcyjna, jak zadanie niemożliwe do wykonania. Czy jest w ogóle szansa, aby nie wydając na świat człowieka, pobudzić w organizmie mechanizmy prowadzące do produkcji mleka? A potem przystawiać takiego przyzwyczajonego do butli kilkumiesięczniaka do piersi? Z odpowiednią pomocą specjalistów i dobrą motywacją okazuje się, że jest to możliwe.
W rzeczywistości stymulacja laktacji nie jest tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać. Znając datę przekazania dziecka rodzinie (czy to będzie dzień przekazania, czy oczekiwanie na termin narodzin noworodka oddawanego do adopcji), należy odpowiednio wcześniej (4 tygodnie lub w przypadku starszych dzieci wcześniej) regularnie stymulować piersi laktatorem.
Stymuluje się piersi wg popularnej metody 7-5-3 minuty na zmianę każdą z piersi, co 3 godziny za dnia i co 4 godziny w nocy. W razie problemów można posiłkować się ziołami mlekopędnymi lub skorzystać z pomocy lekarza, który przepisze odpowiednie specyfiki.
O wiele łatwiej jest wzniecić w sobie produkcję kobiecie, która już kiedyś karmiła piersią, nie przekreśla to jednak możliwości tych pań, które nigdy nie miały mleka w piersiach.
Dla wykarmienia noworodka nie trzeba dużo pokarmu. Gdy maleństwo pojawi się już na świecie, przystawiane do piersi samo spowoduje ustawienie odpowiedniego poziomu laktacji. W przypadku dzieci starszych, poza odpowiednią ilością pokarmu, trzeba wziąć również pod uwagę fakt, że taki maluch już nie umie ssać piersi, w takiej sytuacji matka adopcyjna ma dwa wyjścia: próbować nauczyć dziecko ssania z piersi lub odciągać mleko laktatorem i podawać je butelką.
W pierwszej sytuacji niezbędna będzie pomoc doradcy laktacyjnego, a także może neurologopedy, który po ustaleniu wzorca ssania, będzie próbował nakłonić dziecko do pożądanej pracy z piersią.
Dla tych, którzy sądzą, że ciężka praca, jaką jest wzbudzanie laktacji dla dziecka adopcyjnego to strata czasu, przypominam, jakie zalety ma mleko kobiece:
- pokarm pod względem chemicznego składu i właściwości jest idealnie dopasowany do potrzeb dziecka, żadna mieszanka nawet nie zbliża się do cech pokarmu kobiecego,
- chroni dziecko przed szeregiem chorób infekcyjnych oraz cywilizacyjnych,
- stanowi ochronę zdrowia mamy – laktacja zmniejsza ryzyko nowotworów piersi, raka szyjki macicy, oraz osteoporozy,
- karmienie piersią to nie tylko pokarm - to bliskość, więź oraz spełnianie potrzeb emocjonalnych matki i dziecka – w tym przypadku kobiety, która nie nosiła ciąży i dziecka, które nie doświadczyło miłości od matki biologicznej,
- mleko mamy jest za darmo i zawsze pod ręką.
Wydawać się może, że to miłość do dziecka powoduje takie szaleństwo w hormonach kobiety, które prowadzi do produkcji mleka. Nie, to nie miłość, to ciężka praca i stymulacja hormonów przez poddawanie swojego ciała odpowiednim bodźcom, sprawiają, że w piersiach pojawia się mleko. Miłość tylko daje matce motywację do tego, by mogła podarować dziecku to, co najcenniejsze.