Hartowanie dzieci w przeręblach na mrozie. Jak dbać o odporność zimą?
Jedni walczą z nimi za pomocą lekarstw. Inni stawiają na naturalne sposoby. Są też tacy rodzice, którzy z infekcjami nie walczą - wolą hartować dzieci na mrozie. Czy jednak tak ekstremalne metody są bezpieczne dla dziecka? Wielu rodziców ma wątpliwości.
1. Ekstremalne hartowanie na mrozie
W internecie furorę robią filmy pokazujące ekstremalne sposoby hartowania. Większość nagrań pochodzi z Rosji, gdzie naturalne warunki w postaci mroźnych długich zim, dają duże możliwości, jeśli chodzi o stosowanie podobnych praktyk.
Możemy więc zobaczyć mamy, które decydują się na oblewanie malutkich dzieci lodowatą wodą na mrozie albo zorganizowany spektakl zanurzania dziecka w przerębli. Jedni komentują z podziwem, inni ze zdumieniem, kolejnych cała sytuacja bawi, a zdaniem niektórych może być to zabieg dla dzieci niebezpieczny.
W pełni sezonu zimowego, gdy szaleje grypa i różnego rodzaju infekcje, powraca kwestia możliwości zahartowania dzieci. Być może ekstremalne rosyjskie metody tylko z pozoru wydają się niebezpieczne? Lekarz pediatra wyjaśnia, jak młody organizm reaguje na tego typu zabiegi.
- Praktyka hartowania dzieci i niemowląt zimnem, uprawiana w niektórych rejonach Rosji, może robić silne wrażenie na przeciętnym "zachodnim” odbiorcy. Należy to tłumaczyć przede wszystkim przepaścią kulturową, a także w niemałym stopniu różncą klimatyczną, między umiarkowanym, szeroko rozumianym, zachodem, a kontynentalnym wschodem – zauważa lek. med. Magdalena Okarska - Napierała, pediatra z Centrum Medycznego Damiana.
- Również w głowie pediatry natychmiast po obejrzeniu tego filmu budzi się niepokój o hipotermię i inne możliwe powikłania tak brutalnego wychłodzenia ciała dziecka. Wszak noworodki i małe dzieci są szczególnie narażone na wychłodzenie.
Wszystko za sprawą ich wątłej tkanki podskórnej, wysokiej proporcji powierzchni do masy ciała czy niedojrzałych mechanizmów termoregulacji - ostrzega pediatra. - Z drugiej strony trudno się jednak spodziewać, aby zwyczaj ten skutkował jakimiś natychmiastowymi dramatycznymi powikłaniami, skoro trwa w kulturze od bardzo dawna - dodaje.
Lekarz zwraca uwagę na brak specjalistycznych badań na większej grupie reprezentatywnej i brak statystyk w kwestii efektów takiego postępowania z maluchami.
- W literaturze fachowej brak jest jakichkolwiek rzetelnych doniesień na ten temat. Warto zwrócić uwagę, że na stan zdrowia dzieci wychowywanych na Syberii wpływa nie tylko hartowanie zimnem, ale w ogóle warunki klimatyczne i kulturowe, w których dorastają – trudno by więc było porównywać je np. do dzieci dorastających w Polsce, o co zresztą nikt się zapewne nie pokusi - komentuje pediatra.
- Należy pamiętać, że umieralność dzieci do 5. roku życia w Rosji jest nadal dwukrotnie wyższa niż w krajach zachodnioeuropejskich (w tym w Polsce) - podaje. - Zatem gdyby hartowanie zimnem było cudowną metodą uodparniania dzieci na choroby, proporcje te powinny zaskakiwać.
Nie posuwajmy się oczywiście do wnioskowania, że to właśnie hartowanie zimnem odpowiada za wyższą umieralność rosyjskich dzieci (zwłaszcza, że skala tego zjawiska nie jest znana) – na współczynnik umieralności wpływa mnóstwo składowych.
Jeśli jednak przyjrzymy się dynamice obniżania się umieralności dzieci w Polsce i w Rosji – w krajach, gdzie w latach siedemdziesiątych był on podobny i ponad 5-krotnie wyższy niż obecnie w Polsce, to zdecydowanie gdzie indziej niż w hartowaniu zimnem należy doszukiwać się przyczyn poprawy przeżywalności dzieci.
2. Morsowanie z dziećmi
Niektórzy polecają morsowanie, jako sposób na zyskanie lepszej odporności. Morsujący rodzice zabierają czasem ze sobą już kilkuletnie pociechy. Dzieci na zasadzie naśladownictwa, mając świadomość pasji rodziców, chętnie dołączają.
- Jest sporo morsujących dzieci. Nasz najmłodszy mors miał 4 latka - informuje Lubelski Klub Morsów.
Jeśli rodzice mają doświadczenie w morsowaniu i wiedzę, jak rozgrzać się przed wejściem do wody i po wyjściu z niej, nie jest problemem, aby towarzyszyło im dziecko. Jednak trzeba pamiętać, że młodsze osoby mają mniej tkanki tłuszczowej, są więc bardziej podatne na wychłodzenie. W beztroskiej zabawie mogą też przegapić moment, w którym powinny wyjść z wody, gdyż robi się zbyt zimno.
Potencjalnie, również przewianie po wyjściu z wody u dziecka częściej niż u osoby dorosłej może skończyć się infekcją.
- Moja córka morsowała ze mną od 6. r.ż. - wspomina pan Łukasz. - Jednak dziś jest już piętnastolatką i ma inne zainteresowania – dodaje. Uważa, że dzięki cotygodniowym kąpielom w zimnej wodzie, córka na tle rówieśników chorowała rzadziej. Jeśli zdarzały się infekcje, wówczas miewały łagodniejszy przebieg - wspomina ojciec.
3. Sposoby na poprawę odporności u dziecka
Istnieje szereg mniej ekstremalnych, niż zanurzanie w przeręblach, metod hartowania dzieci. Żeby zadbać o odporność, warto pamiętać o ubieraniu dziecka odpowiednio do temperatury. Kluczowa kwestia, to uniknięcie przegrzewania malucha. Jeśli sami nosimy jedynie kurtkę, dziecku nie będzie potrzebny szczelnie opatulający je kombinezon czy dodatkowy koc, jeśli maleństwo jeszcze podróżuje w wózku.
Przegrzewanie prowadzi do infekcji częściej, niż lekkie przechłodzenie. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, w której spocone dziecko zostanie przewiane. Zgromadzona w ubraniu z powodu potu wilgoć może wówczas dodatkowo szkodzić zdrowiu. Ruchliwe dziecko może nawet w chłodny dzień się spocić, a to sprzyja przeziębieniom. Aby uniknąć podobnych konsekwencji, lepiej założyć dziecku cieńszą kurtkę. Rozbiegany przedszkolak na pewno szybko się rozgrzeje.
- Jak zatem hartować własne dziecko? Przy założeniu, że hartowanie obejmuje działania mające na celu poprawę odporności czy chronienie przed chorobami zakaźnymi, bez wątpienia najlepszą metodą o udokumentowanej skuteczności jest szczepienie dziecka.
To właśnie ze szczepieniami należy w znacznym stopniu wiązać radykalny spadek umieralności wśród dzieci na całym świecie, a w szczególności w krajach rozwiniętych. Dzięki szczepieniom możemy chronić dzieci przed groźnymi chorobami wirusowymi (tj. odra, polio czy grypa) i bakteryjnymi (tj. posocznica czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych).
Tymczasem banalne infekcje wirusowe, które tak często nawracają u przedszkolaków, wbrew pozorom wcale im nie szkodzą, a wręcz przeciwnie – pozwalają dojrzeć układowi odpornościowemu. Przy zachowaniu zasad zdrowego odżywiania i dbaniu o regularną aktywność na świeżym powietrzu (o ile faktycznie jest ono "świeże”) trudno o lepsze warunki dla rozwoju dziecka, a niegroźnym infekcjom należy pozwolić się zdarzać.
Czy zatem warto hartować dzieci zimnem? Uważam, że zdecydowanie lepiej zapisać je na wizytę szczepienną – podkreśla pediatra.
Również w domu korzystniejsze jest zachowanie niższej temperatury i wietrzenie pomieszczeń. Dla noworodków niższa temperatura w sypialni oznacza również większe bezpieczeństwo. Przegrzane dzieci częściej mogą mieć problemy z oddychaniem.
Jeśli dzieci chcą biegać po domu boso, warto im na to pozwolić. W Skandynawii nikt nie ma z ”chłodnym chowem” problemu – mowa oczywiście o niskich temperaturach, a nie chłodzie emocjonalnym w rodzinie.
Ruch na świeżym powietrzu to podstawa zachowania zdrowia. Co najmniej 2 godziny na dworze plus wietrzenie pomieszczeń to rozwiązanie optymalne, aby zapobiegać chorobom. W niewietrzonych i przegrzanych wnętrzach bakterie namnażają się szybciej i mogą prowadzić do nawracających infekcji bakteryjnych .
Na szczęście dla małych dzieci zarówno deszcz, jak i śnieg to atrakcja. Spacer podczas takiej pogody również może mieć korzystny wpływ na zdrowie. Tarzanie w śniegu to nic złego, pod warunkiem, że dziecko nie zostanie na dworze, gdy przemoczy ubranie.
Lody w zimny dzień, wbrew stereotypom, również nie zaszkodzą, a mogą być pomocne w zadbaniu o odporność maluchów. Do diety warto włączyć naturalne probiotyki: syrop z cebuli, sok z malin, herbatkę z lipy lub czystka. Pozwalają one budować odporność i zapobiegać infekcjom.
Zobacz też: Czy w czasie smogu można wychodzić na spacery z dziećmi? Eksperci nie pozostawiają złudzeń
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl