''Zostaw, od tego jest sprzątaczka''. Dlaczego nasze dzieci są takimi bałaganiarzami?
Zapchane toalety, porozrzucane buty, gumy przyklejone do ławek i ścian to codzienność sprzątaczek i woźnych w polskich szkołach. Na zwrócenie uwagi uczniowie reagują prostym: ''Ale po co? Od sprzątania jest sprzątaczka''.
1. Syf w autokarze to dopiero początek
Kilka dni temu jeden z przewoźników opublikował krótki film przedstawiający wnętrze autokaru po wycieczce młodzieży szkolnej z Warszawy. Niestety nie jest on już dostępny. Powiedzieć, że był tam bałagan, to jak nic nie powiedzieć. Porozrzucane resztki jedzenia, rozlane napoje, czekolada wtarta w siedzenie.
Z relacji kierowcy wynikało, że to nie jednostkowy przypadek, a smutna codzienność. Doprowadzenie takiego autokaru do porządku to dodatkowe godziny pracy kierowcy. Niektórych plam nie tak łatwo się pozbyć.
Zobacz: Uczniowie zdemolowali autokar. Biuro udostępniło film z wnętrza
Kierowcy autokarów mają prawo narzekać, ale powinni się też cieszyć, że nie spotykają się z uczniami codziennie. Mniej szczęścia w tej kwestii mają panie woźne i sprzątaczki pracujące w szkołach. Tam to dopiero się dzieje.
2. Sprzątaczka jak służąca
Ewa od pięciu lat pracuje w szkole jako sprzątaczka i woźna. Oficjalnie jest pracownikiem gospodarczym, ale do jej obowiązków należy dbanie o czystość w klasach, na korytarzach i w szatni. To właśnie tam codziennie trwa walka z dziećmi, które nie są nauczone dbania o czystość.
- Przychodzi rano rodzic z dzieckiem i często nawet nie odpowie ''dzień dobry''. Dziecko czasem powie, ale jak widzi, że rodzic tego nie robi, to z czasem zaczyna nas zupełnie ignorować - mówi w rozmowie z WP parenting Ewa.
Porozrzucane buty i kurtki leżące na podłodze to standard. Kiedyś Ewa była świadkiem, jak jeden sześciolatek chciał posprzątać papierki, które wypadły mu z kieszeni kurtki.
- Wie pani, co usłyszał od kolegi? ''Zostaw, od tego jest sprzątaczka''. Jak ja to usłyszałam, to od razu dałam lekką reprymendę temu dziecku. Nauczycielka mnie poprała. No niestety trzeba uczyć, skoro rodzic nie nauczy...
Traktowanie pani sprzątającej jak służącej to nie są niechlubne wyjątki. Na palcach jednej ręki można za to policzyć dzieci, które zostawiają wokół siebie porządek i reagują na prośby o sprzątnięcie po sobie.
Jak dzieci traktują woźne? Małgorzata, nauczycielka w jednej z mazurskich szkół, wspomina jak zapytała dzieci na lekcji ''kim jest woźna?'': - Zgłosił się 10-letni uczeń i pewnym siebie głosem powiedział: ''Woźna to osoba, która po nas sprząta. Gdyby jej nie było, uczylibyśmy się w syfie''.
3. Sprzątaczki ogarniają cały ten bałagan
W szkole, w której pracuje Ewa, uczą się dzieci z klas 1-3. Jest także kilka oddziałów przedszkolnych. Razem około 70 dzieci. Nie jest to dużo, ale nawet taka gromadka potrafi nieźle nabroić.
- To są małe dzieci. Ośmio- i dziewięciolatkowie, którzy kompletnie nie umieją się zachować. Standardem są gumy przyklejone pod ławkami i do ścian. W każdej klasie jest pełno śmieci, a przecież wszędzie znajdują się kosze - mówi Ewa.
Dzieci nie szanują własności szkoły, mażą po ławkach i krzesełkach, wdeptują kredki w wykładzinę. I co najlepsze, są szczerze zdziwione, jak nauczyciel czy sprzątaczka zwracają im uwagę, że źle robią i powinny po sobie sprzątać.
- Dla nich to jest nie do pomyślenia. Wydaje mi się, że w domu też się tak zachowują i tam nikt od nich nie wymaga porządku. No bo jak to inaczej wytłumaczyć? Gdzieś musiały się tego bałaganiarstwa nauczyć.
Nie lepiej jest w toaletach. Standardem są zapchane ubikacje, bo jakieś dziecko wrzuciło do odpływu całą rolkę papieru, żeby zobaczyć, co się stanie. Zasikane ściany i deski klozetowe również należą do częstych widoków.
- Jest wymóg, żeby w łazience było zawsze mydło i papier. Co z tego, że ten papier będzie, jak za kilka godzin wyląduje w toalecie albo umywalce. Dzieci wskakują na deski klozetowe, obrywają spłuczki. Kiedyś dzieci wrzuciły do wc petardy dla zabawy. Może pani sobie wyobrazić, co tam się działo. – dodaje Małgorzata.
Większość tego mogłoby z powodzeniem posprzątać samo dziecko, w myśl zasady, że zostawiamy pomieszczenie w takim stanie, w jakim je zastaliśmy. Nie w szkole.
- Ja pracuję już pięć lat i widzę, że im starsze dzieci, tym gorzej. Te młodsze reagują na uwagi i jak się im powie, że powinny po sobie sprzątać, to to zrobią. Ze starszymi jest gorzej. Częściej pyskują i nie zwracają uwagi na to, co się do nich mówi.
4. Ucz się, bo jak nie to zostaniesz sprzątaczką
Największym problemem jest jednak brak szacunku w stosunku do pań sprzątających i w ogóle całego personelu pomocniczego. To rodzic pokazuje dziecku, jak ma traktować innych ludzi. Przykład idzie z góry.
- Dużo osób sobie wyobraża, że my jesteśmy marginesem społeczeństwa. A tak naprawdę nikt nie wie, jakie kto szkoły skończył. Ja i moje koleżanki pracujemy w takiej, a nie innej pracy, bo taki jest rynek pracy. W małym mieście nie ma tylu ofert pracy. Gdybym mogła, to znalazłabym pracę w swoim zawodzie, ale nie założyłam nogi na nogę i nie mam pretensji. Każdy pracownik zasługuje na szacunek - mówi Ewa.
Zanim powiesz, że twoje dziecko na pewno z szacunkiem odnosi się do innych i po sobie sprząta, przypomnij sobie, ile razy mówiłeś do niego: ''ucz się, bo jak nie, to będziesz kopał rowy/wylądujesz na kasie/zostaniesz sprzątaczką''?
- Wszelkie zasady współżycia społecznego wynosimy z domu. Szacunku do innych ludzi, pracy i przedmiotów dziecko uczy się poprzez obserwację otoczenia. Jeśli obserwuje swoich rodziców, którzy szanują pracę innych ludzi i zasady, będzie mu o wiele łatwiej te zasady wprowadzać w swoje życie - mówi Anna Siudem, doktor psychologii, psycholog rodzinny i społeczny.
Ekspertka zwraca uwagę, że w przypadku małych dzieci, ich zachowanie jest powielaniem tego, co widzą w swoim otoczeniu. Brak szacunku do pań sprzątających wynika z braku szacunku do pracy na tzw. niższych szczeblach w ogóle.
- W dużej części rodzin przekazuje się ten negatywny komunikat: ''Ucz się, staraj się, bo jak nie, to będziesz sprzątaczką''. Dziecko, które praktycznie od urodzenia spotyka się z takim przesłaniem, nabywa przekonania, że jest dobra praca i zła praca. Praca sama w sobie nie jest czymś ważnym i czymś, co należy szanować, ale że są lepsze i gorsze prace - dodaje psycholog.
Większość rodziców wymawia te słowa bezwiednie, bo przecież chce dobrze dla swoich dzieci. Chce, żeby miały w życiu lżej, żeby nie musiały ciężko pracować. To sprawia, że wzmacniają w dzieciach przekonanie, że niektórych prac, a co za tym idzie ludzi, którzy je wykonują, nie warto szanować.
Kolejnym problemem jest fakt, że rodzice przyzwyczajają dzieci do tego, że mają swoich służących. Znam dzieci, które myślą, że jak rzucą ubranie na podłogę w przedpokoju, to ono potem magicznie zmaterializuje się w ich szafie. I do tego będzie czyste i wyprasowane. Potem te dzieci myślą, że papierek upuszczony na podłogę na szkolnym korytarzu ''sam'' zaniesie się do odpowiedniego kosza.
Rodzic, który sprząta po dziecku i wychodzi z założenia, że ono się jeszcze w życiu nasprząta, robi mu ogromną krzywdę. Wszyscy wiemy, jak jest. Zanim 4-latek posprząta zabawki do pudełka, jego mama w tym czasie zrobi to trzy razy szybciej.
Potem taki maluch pójdzie do przedszkola i na prośbę nauczycielki, żeby odłożył zabawki na miejsce, zareaguje ''nie, ty to zrób''. Starsze dziecko powie za to: ''przecież ja nie jestem od sprzątania''.
- Część rodziców popełnia poważny błąd wychowawczy i nie uczy dzieci samodzielności. Nie uczą dbania o środowisko, w którym przebywają, czyli o własny pokój, salę lekcyjną, dom czy ulicę. A tymczasem wykonywanie obowiązków daje dzieciom możliwość osiągnięcia sukcesu w bardzo krótkim czasie - mówi psycholog.
O co chodzi? Dziecko które posprząta pokój, nakryje do stołu czy posprząta ubrania, zostanie pochwalone i od razu nagrodzone. Będzie czuło się ważne i doceniane, a dzięki temu wyrośnie na bardziej empatycznego człowieka. Dziecko, które tych obowiązków nie będzie miało, będzie szukało innych sposbów na zaistnienie w świadomości rodzica.
Dzieci nie są uczone sprzątania, dbania o swoje otoczenie, co będzie fatalne w skutkach. Nie pozwólcie, żeby wasze dziecko wyrosło na człowieka, który najpierw nie sprzątał pokoju, potem bałaganił w klasie, a na końcu wywozi swoje śmieci do lasu, bo nie widzi w tym nic złego.
A ty, kiedy ostatnio sprzątałeś/sprzątałaś pokój swojego dziecka?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl