Trwa ładowanie...

Przedszkole to nie zoo...

 Katarzyna Krupka
08.09.2015 11:35
Przedszkole to nie zoo...
Przedszkole to nie zoo... (Zdjęcie klasy / Shutterstock)

W ciągu zaledwie tygodnia z polskich przedszkoli uciekła trójka maluchów. Nikt nie zauważył ich zniknięcia. Czy rodzice mogą być spokojni, oddając swoje pociechy do przedszkola?

Jak przygotować dziecko do przedszkolnego debiutu?
Jak przygotować dziecko do przedszkolnego debiutu? [7 zdjęć]

Wybieranie przedszkola. Szukając najlepszego przedszkola dla swojej pociechy, ustal, co jest dla ciebie

zobacz galerię

1. Na gigancie

Zostają pozostawieni przez rodziców pod okiem wykwalifikowanej kadry nauczycieli wychowania przedszkolnego i teoretycznie ich życiu nie powinno zagrażać żadne niebezpieczeństwo. Niestety, w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Wodzisław Śląski: 5-latek ucieka z przedszkola do supermarketu, gdzie dopuszcza się kradzieży pilota, klocków lego i pokrowca na aparat. Olsztyn: 3-letnia dziewczynka zakłada bluzę na piżamę i wychodzi z przedszkola; zanim dzieckiem zainteresują się przechodnie, dziewczynka przechodzi przez dwa przejścia dla pieszych. Przedszkole w Sulechowie: 2,5-letnia dziewczynka sama spaceruje po ulicy. Nowa Ruda: chłopiec wychodzi z przedszkola i wraca do domu. Wałbrzych: zapłakany przedszkolak wychodzi z placówki i puka do drzwi mieszkania swojej babci.

To tylko kilka przykładów ucieczek z przedszkoli, o których pisano ostatnio w mediach. Oczywiście wszyscy wychowawcy tych dzieciaków zostali ukarani, ale czy to pozwoli rodzicom spać spokojnie? O bezpieczeństwie w przedszkolach rozmawiamy z Piotrem Miturą – nauczycielem wychowania przedszkolnego z Lublina.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Jak, jako nauczyciel wychowania przedszkolnego oraz ojciec, skomentowałbyś ostatnie doniesienia medialne o ,,ucieczkach" przedszkolaków?

Z punktu widzenia dorosłego, nauczyciela czy rodzica, wygląda, że jest to ucieczka, ale dzieci raczej nie uciekają, tylko po prostu sobie wychodzą – bardzo często bez świadomości, że nie powinny, że narażają się na niebezpieczeństwo. Dzieci nie mają takich instynktów i skrupułów jak dorośli – nie zastanawiają się, czy mogą coś zrobić, czy nie, bo nie są jeszcze "spaczone" logicznym myśleniem. Drzwi są otwarte, więc chcą zobaczyć, co się za nimi kryje, i wychodzą, nie zastanawiając się nad tym.

Czyja to wina?

Każdy nauczyciel musi wziąć na siebie odpowiedzialność. Gdyby z mojej grupy wyszło dziecko, opuściło teren przedszkola, to jest to moja wina, bo ja tego nie dopilnowałem – to ja biorę całą odpowiedzialność na siebie za te dzieci jako nauczyciel i każdy z nas ma obowiązek strzec tych maluchów. Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ja łapię się na tym, że kilkanaście razy dziennie liczę swoją grupę. To jest już odruch, weszło mi to w krew, ale dodatkowo dziecko mogło wynieść z domu pewne zachowania albo ich brak...

Czyli wychowanie również może mieć znaczenie?

Osobiście miałem taki przypadek dziecka, które nie słucha się nikogo – bez znaczenia czy jest to rodzic, nauczycielka czy nauczyciel. Po prostu ma swój świat i nie jest nauczone, że trzeba się kogoś słuchać. Kiedy chce, to sobie idzie i robi, co chce. Takie dziecko trzeba było bardzo pilnować, cały czas mieć je na oku. Z biegiem czasu, nauki przestrzegania pewnych zasad w przedszkolu, w grupie te pożądane wzorce zachowań można wypracować. To dziecko nauczyło się, co mu wolno, a czego nie. Trzeba pamiętać, że i takie dzieci się zdarzają i praca z nimi wcale nie jest łatwa, jest pracochłonna i wymaga czasu.

Rodzice muszą być chętni do współpracy z nauczycielem?

To jest bardzo ważne! Jeśli dziecko zostało nauczone innych zasad niż tych, które musi przestrzegać w przedszkolu, ciężko będzie wypracować i wyegzekwować od niego pewne zachowania. Jeżeli od małego wie, że może chodzić, gdzie chce, robić, co chce, a rodzic w domu powie np. że nauczyciel jest do bani, to wtedy autorytet wychowawcy gwałtownie spada i praca z takim dzieckiem jest bardzo ciężka. Skoro kochana mama i kochany tata nie respektują nauczyciela, to i dziecko nie będzie.

A jeśli tego brakuje?

Generalnie bezpieczeństwo dziecka, dla nas jako nauczycieli, jest najważniejsze. Zapewnienie maluchom bezpieczeństwa jest naszym podstawowym obowiązkiem. To jest zrozumiałe – ja też jestem ojcem i też zależy mi na tym, żeby być spokojnym, żeby wiedzieć, że jak moje dziecko idzie do przedszkola, to nic mu się złego nie stanie. Nie mówię oczywiście o nabiciu guza czy rozcięciu wargi, bo nie czarujmy się – to są dzieci i to jest możliwe. Chodzi o pewność, że ono nie wyjdzie gdzieś nagle samo poza teren placówki bez wiedzy nauczyciela. Chcę wiedzieć, że opiekun będzie dbał o moje dziecko. Ja jako nauczyciel również biorę odpowiedzialność za czyjeś dzieci i też dbam o ich bezpieczeństwo. Zawsze podkreślamy to na radach pedagogicznych, na zebraniach z rodzicami i w codziennej pracy – bezpieczeństwo dziecka, bezpieczeństwo dziecka, bezpieczeństwo dziecka...

Czy rodziców powinno coś zaniepokoić przy wyborze przedszkola?

Dziecko wszędzie ma być bezpieczne, obojętne czy jest to placówka publiczna, czy prywatna, czy w grupie jest 10 czy 25 dzieci. To jest bez znaczenia. Moja mama jest również nauczycielem w przedszkolu, ale w publicznym, i tam grupy są większe, jest dużo więcej dzieci, mają dużo większy plac zabaw, większe są sale. Nigdy nie zdarzyła się tam sytuacja, żeby dziecko po prostu wyszło sobie z placu zabaw poza teren placówki. Powiem szczerze, że ja również nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w mojej grupie.

Dla mnie jest oczywiste, że moje dziecko ma być w przedszkolu bezpieczne, więc nie zwracam uwagi na kwestie z tym związane, bo jako rodzic zakładam z góry, że dyrektor czy właściciel przedszkola zapewnił odpowiednią kadrę i takie warunki. To, co powinno zaniepokoić, to brak otwartego kontaktu z wychowawcą. Rodzic powinien móc swobodnie zapytać nauczyciela o wszystko. Jeśli ja czułbym, że coś jest przede mną ukrywane albo moje dziecko powtarzałoby coś wielokrotnie, a nauczyciel mówiłby, że jest inaczej – oczywiście trzeba brać pod uwagę dziecięce fantazje i konfabulacje – to zwróciłbym na to uwagę. To by mnie zaniepokoiło.

Poza tym każdy rodzic będzie zwracał uwagę na coś innego. Jednych zaniepokoi, że w przedszkolu są schody albo obok jest ruchliwa ulica, albo bramka jest zamykana na haczyk, a nie na kłódkę. Ale trzeba pamiętać, że przedszkole to nie zoo, a dzieci to nie zwierzątka. Nie chodzi o to, żeby dziecko zamknąć w klatce, ale żeby ono wiedziało, że na placu się bawimy, a za bramkę możemy wyjść dopiero wtedy, kiedy przyjdzie mama lub tata. Dziecko powinno się uczyć, a nie siedzieć pod kluczem.

Masz w domu przedszkolaka? Czy uważasz, że w przedszkolu twojego dziecka powinien zostać zamontowany monitoring? Podziel się swoją opinią na naszym forum.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze