Przedszkole to nie zoo...
W ciągu zaledwie tygodnia z polskich przedszkoli uciekła trójka maluchów. Nikt nie zauważył ich zniknięcia. Czy rodzice mogą być spokojni, oddając swoje pociechy do przedszkola?
Zobacz film: "Wybór odpowiedniego przedszkola"
1. Na gigancie
Zostają pozostawieni przez rodziców pod okiem wykwalifikowanej kadry nauczycieli wychowania przedszkolnego i teoretycznie ich życiu nie powinno zagrażać żadne niebezpieczeństwo. Niestety, w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Wodzisław Śląski: 5-latek ucieka z przedszkola do supermarketu, gdzie dopuszcza się kradzieży pilota, klocków lego i pokrowca na aparat. Olsztyn: 3-letnia dziewczynka zakłada bluzę na piżamę i wychodzi z przedszkola; zanim dzieckiem zainteresują się przechodnie, dziewczynka przechodzi przez dwa przejścia dla pieszych. Przedszkole w Sulechowie: 2,5-letnia dziewczynka sama spaceruje po ulicy. Nowa Ruda: chłopiec wychodzi z przedszkola i wraca do domu. Wałbrzych: zapłakany przedszkolak wychodzi z placówki i puka do drzwi mieszkania swojej babci.
To tylko kilka przykładów ucieczek z przedszkoli, o których pisano ostatnio w mediach. Oczywiście wszyscy wychowawcy tych dzieciaków zostali ukarani, ale czy to pozwoli rodzicom spać spokojnie? O bezpieczeństwie w przedszkolach rozmawiamy z Piotrem Miturą – nauczycielem wychowania przedszkolnego z Lublina.
Jak, jako nauczyciel wychowania przedszkolnego oraz ojciec, skomentowałbyś ostatnie doniesienia medialne o ,,ucieczkach" przedszkolaków?
Z punktu widzenia dorosłego, nauczyciela czy rodzica, wygląda, że jest to ucieczka, ale dzieci raczej nie uciekają, tylko po prostu sobie wychodzą – bardzo często bez świadomości, że nie powinny, że narażają się na niebezpieczeństwo. Dzieci nie mają takich instynktów i skrupułów jak dorośli – nie zastanawiają się, czy mogą coś zrobić, czy nie, bo nie są jeszcze "spaczone" logicznym myśleniem. Drzwi są otwarte, więc chcą zobaczyć, co się za nimi kryje, i wychodzą, nie zastanawiając się nad tym.
Czyja to wina?
Każdy nauczyciel musi wziąć na siebie odpowiedzialność. Gdyby z mojej grupy wyszło dziecko, opuściło teren przedszkola, to jest to moja wina, bo ja tego nie dopilnowałem – to ja biorę całą odpowiedzialność na siebie za te dzieci jako nauczyciel i każdy z nas ma obowiązek strzec tych maluchów. Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ja łapię się na tym, że kilkanaście razy dziennie liczę swoją grupę. To jest już odruch, weszło mi to w krew, ale dodatkowo dziecko mogło wynieść z domu pewne zachowania albo ich brak...
Czyli wychowanie również może mieć znaczenie?
Osobiście miałem taki przypadek dziecka, które nie słucha się nikogo – bez znaczenia czy jest to rodzic, nauczycielka czy nauczyciel. Po prostu ma swój świat i nie jest nauczone, że trzeba się kogoś słuchać. Kiedy chce, to sobie idzie i robi, co chce. Takie dziecko trzeba było bardzo pilnować, cały czas mieć je na oku. Z biegiem czasu, nauki przestrzegania pewnych zasad w przedszkolu, w grupie te pożądane wzorce zachowań można wypracować. To dziecko nauczyło się, co mu wolno, a czego nie. Trzeba pamiętać, że i takie dzieci się zdarzają i praca z nimi wcale nie jest łatwa, jest pracochłonna i wymaga czasu.
Rodzice muszą być chętni do współpracy z nauczycielem?
To jest bardzo ważne! Jeśli dziecko zostało nauczone innych zasad niż tych, które musi przestrzegać w przedszkolu, ciężko będzie wypracować i wyegzekwować od niego pewne zachowania. Jeżeli od małego wie, że może chodzić, gdzie chce, robić, co chce, a rodzic w domu powie np. że nauczyciel jest do bani, to wtedy autorytet wychowawcy gwałtownie spada i praca z takim dzieckiem jest bardzo ciężka. Skoro kochana mama i kochany tata nie respektują nauczyciela, to i dziecko nie będzie.
A jeśli tego brakuje?
Generalnie bezpieczeństwo dziecka, dla nas jako nauczycieli, jest najważniejsze. Zapewnienie maluchom bezpieczeństwa jest naszym podstawowym obowiązkiem. To jest zrozumiałe – ja też jestem ojcem i też zależy mi na tym, żeby być spokojnym, żeby wiedzieć, że jak moje dziecko idzie do przedszkola, to nic mu się złego nie stanie. Nie mówię oczywiście o nabiciu guza czy rozcięciu wargi, bo nie czarujmy się – to są dzieci i to jest możliwe. Chodzi o pewność, że ono nie wyjdzie gdzieś nagle samo poza teren placówki bez wiedzy nauczyciela. Chcę wiedzieć, że opiekun będzie dbał o moje dziecko. Ja jako nauczyciel również biorę odpowiedzialność za czyjeś dzieci i też dbam o ich bezpieczeństwo. Zawsze podkreślamy to na radach pedagogicznych, na zebraniach z rodzicami i w codziennej pracy – bezpieczeństwo dziecka, bezpieczeństwo dziecka, bezpieczeństwo dziecka...
Czy rodziców powinno coś zaniepokoić przy wyborze przedszkola?
Dziecko wszędzie ma być bezpieczne, obojętne czy jest to placówka publiczna, czy prywatna, czy w grupie jest 10 czy 25 dzieci. To jest bez znaczenia. Moja mama jest również nauczycielem w przedszkolu, ale w publicznym, i tam grupy są większe, jest dużo więcej dzieci, mają dużo większy plac zabaw, większe są sale. Nigdy nie zdarzyła się tam sytuacja, żeby dziecko po prostu wyszło sobie z placu zabaw poza teren placówki. Powiem szczerze, że ja również nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w mojej grupie.
Dla mnie jest oczywiste, że moje dziecko ma być w przedszkolu bezpieczne, więc nie zwracam uwagi na kwestie z tym związane, bo jako rodzic zakładam z góry, że dyrektor czy właściciel przedszkola zapewnił odpowiednią kadrę i takie warunki. To, co powinno zaniepokoić, to brak otwartego kontaktu z wychowawcą. Rodzic powinien móc swobodnie zapytać nauczyciela o wszystko. Jeśli ja czułbym, że coś jest przede mną ukrywane albo moje dziecko powtarzałoby coś wielokrotnie, a nauczyciel mówiłby, że jest inaczej – oczywiście trzeba brać pod uwagę dziecięce fantazje i konfabulacje – to zwróciłbym na to uwagę. To by mnie zaniepokoiło.
Poza tym każdy rodzic będzie zwracał uwagę na coś innego. Jednych zaniepokoi, że w przedszkolu są schody albo obok jest ruchliwa ulica, albo bramka jest zamykana na haczyk, a nie na kłódkę. Ale trzeba pamiętać, że przedszkole to nie zoo, a dzieci to nie zwierzątka. Nie chodzi o to, żeby dziecko zamknąć w klatce, ale żeby ono wiedziało, że na placu się bawimy, a za bramkę możemy wyjść dopiero wtedy, kiedy przyjdzie mama lub tata. Dziecko powinno się uczyć, a nie siedzieć pod kluczem.
Masz w domu przedszkolaka? Czy uważasz, że w przedszkolu twojego dziecka powinien zostać zamontowany monitoring? Podziel się swoją opinią na naszym forum.
Komentarze