Czy dziecko może zapobiec rozwodowi?
Pary, które mają dzieci, statystycznie pozostają w związku dłużej niż bezdzietni, co nie znaczy, że żyją szczęśliwie, zwłaszcza w pierwszych latach po pojawieniu się malucha na świecie.
Jeśli rodzice nie będą dbali o siebie nawzajem, a ich jedynym spoiwem są dzieci, szansa na rozwód po wyjściu potomstwa z domu jest ogromna. A zatem póki dzieci, póty małżeństwo? W 1990 roku rozwiodło się w Polsce 42,4 tys. par. A w roku 2012 ponad 61 tys. Dzieci urodziło się w tych latach odpowiednio 547 i niemal 390 tysięcy. To dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według raportu demografów z Uniwersytetu Łódzkiego, im więcej dzieci w rodzinie, tym mniejsze prawdopodobieństwo rozwodu. Mówiła o tym w lipcu ub.r. na antenie radia TOK FM dr Dorota Kałuża-Kopias, adiunkt w Zakładzie Demografii i Gerontologii Społecznej UŁ.
Badania pokazują, że dużo dzieci mają te rodziny, które są ustabilizowane. Przy większej ich liczbie trudniej też się rozwieść. Koszty są większe choćby z powodu alimentów. Jeśli nie mamy dzieci albo mamy jedno czy dwójkę, rozwód jest łatwiejszy.
Czy jest to zatem dowód na spajające działanie potomstwa? A może jest dokładnie odwrotnie: jeśli nie będzie udanego związku bez dzieci, nie ma niego szans z nimi?
40-letni Maciej, dobrze sytuowany biznesmen z Krakowa, w małżeństwie z 20-letnim stażem i 17-letnią córką, był od zawsze w tzw. związkach dodatkowych. Ostatniej kochance obiecał, że się rozwiedzie, kiedy córka skończy 18 lat. W tym samym roku jego żona urodziła syna. Małżeństwo ocalało. Kochanka się wściekła, zerwała wszelkie kontakty. Maciej wybrał nowy obiekt dodatkowy, tym razem już niczego nie obiecując. Czy to kolejny dowód prosto z życia? I czy na pewno dobry przykład?
Moim zdaniem dzieci umacniają małżeństwo - mówi Anka, 35-letnia matka trójki maluchów w wieku od 4 do 12 lat. - Pod warunkiem, że jest ono zgodne. Jeśli oboje rodziców się dzieckiem interesuje, zajmuje, razem wychowuje... Ale ratowanie na siłę dzieckiem raczej nie pomoże, może wręcz zaszkodzić. Często kobiety mają przekonanie, że jak tylko urodzą dziecko mężczyźnie, to on na pewno ich nie zostawi, a nawet będzie bardziej kochał. Tymczasem dzieci to nie tylko duża odpowiedzialność, ale też i kłopot.
To właśnie miłość i przyjaźń budują związek. Dzieci bywają jego owocem, nie zakładnikiem. Nieplanowana ciąża nie powinna być jedynym powodem do ślubu. Jeżeli miedzy kobietą i mężczyzną nie ma więzi duchowej, zaufania, akceptacji – nie ma szans na trwanie razem.
Są oczywiście wyjątki. 20-letnia Marta mówi, że gdyby nie „wpadka”, jej związek by nie przetrwał. I że to właśnie dziecko ich połączyło, a później przyszła miłość.
Wiele osób nie wierzy w taki scenariusz. Bo proza życia, bo brak czasu na romantyzm, na słodkie słowa, bo maluch krzyczy, trzeba wstać, przewinąć, nakarmić, wyprać, posprzątać. I przestrzega: jeśli coś wam się w związku nie układa, w żadnym razie nie decydujcie się na dziecko, bo będzie jeszcze trudniej.
40-letnia Anna wyznaje, że skoro z powodów zdrowotnych nie może mieć dzieci, nie mogła też wyjść za mąż. Nie wolno jej było tego zrobić facetowi, bo przecież każdy pragnie zostać ojcem. Tak głęboko tkwi w niej przekonanie, że tylko dzieci nadają małżeństwu sens. Jest sama i nieszczęśliwa. Kaśka, od 5 lat mężatka, zakochała się w koledze z pracy. Chciała być dobrą i wierną żoną, wymyśliła więc, że jeśli urodzi mężowi dziecko, wszystko wróci na swoje miejsce. Antoś jest na świecie od roku, a ona wciąż kocha tamtego...
Zobacz też:
Dzieci umacniają rodzinę, na pewno, ale wtedy przede wszystkim, kiedy rodzice żyją w harmonii. W małżeństwie, w którym coś zgrzyta, pojawienie się malucha może nawet pogłębić kryzys. Chyba że uniesiemy się ponad własne ambicje i nauczymy kochać od nowa. Czy to fantastyka? Ogólnie rzecz biorąc dziecko to dodatkowy stres w małżeństwie. Może, choć oczywiście nie musi, zmniejszyć ilość czasu jaką sobie poświęcamy, a także ograniczyć spontaniczny seks.
Zanim zdecydujecie się na powiększenie rodziny, żeby ratować związek, przyjrzyjcie się sobie. Przypomnijcie sobie, dlaczego jesteście razem. Co sprawiało, że była miedzy wami miłość i pasja? Może to jeszcze jest, może można to odbudować? I dopiero wtedy myślcie o potomstwie. Tak radzą specjaliści.
Najpierw dokonajcie oceny swoich obowiązków. Jeśli tata oczekuje, że mama zrobi wszystko przy maluchach, a mama spodziewa się równego podziału pracy, może być problem. Rozmawiajcie i ustalcie realistyczne zasady. Jak dotąd nikt nie umie czytać w myślach – mówcie o co macie żal, czego oczekujecie. Nikt nie jest robotem, ale przy dobrej organizacji można pogodzić pracę, karierę, odpoczynek i dobro dzieci.