Rozwód i co dalej?
Rzeszy ludzi rozwód wydaje się najlepszym rozwiązaniem w sytuacji nieudanego małżeństwa. Myślą: „Zakończę ten związek raz na zawsze i będę miał(a) święty spokój”. Niestety, rzeczywistość porozwodowa nie jest taka prosta jak się może wydawać. Niektórzy porównują rozstanie z żałobą, którą przeżywa się przynajmniej rok. Dla innych rozwodników minimalny czas leczenia ran to 5 lat, a jeszcze inni potrzebują całego życia, by pogodzić się z rozpadem małżeństwa. Jakie konsekwencje niesie ze sobą rozwód? Kiedy zacząć myśleć o nowym związku? A może pozostać dożywotnim singlem?
1. Nowy związek po rozwodzie
Według badań amerykańskiej psycholog, Judith S. Wallerstein, która zainteresowała się tematem rozwodów i życia po rozwodzie, wynika, że co trzecia kobieta i co czwarty mężczyzna uznają rzeczywistość porozwodową za smutną i bez satysfakcji. 50% rozwiedzionych kobiet i co trzeci rozwodnik deklarują, że są szczęśliwsi po rozstaniu, zwłaszcza gdy udało im się stworzyć udany związek z nowym partnerem. Niestety, dla pozostałej połowy kobiet i 2/3 rozwiedzionych facetów trauma rozwodu trwa 10-15 lat i wcale nie oznacza zniknięcia bólu ani cierpienia. Może rozwody w Polsce nie są aż tak „powszechne” jak w Ameryce, to jednak wnioski z badań amerykańskiej psycholog pokrywają się z obserwacjami polskich terapeutów. Polscy specjaliści potwierdzają, że około połowa rozwodników znajduje szczęście w drugim związku.
Są jeszcze na tyle młode, że nie wypadły z rynku matrymonialnego i nie są jeszcze tak bardzo poranione przez życie, jak starsze kobiety rozwodniczki. Okazuje się, że panie, które rozwiodły się po 40. roku życia, nie zawarły po raz wtóry związku małżeńskiego. Poświęciły się dla dzieci, za bardzo utożsamiły swoje życie z pierwszym małżeństwem, tak że nie wyobrażały sobie bycia z innym mężczyzną. Dla wielu z nich rozwód wcale nie oznaczał zakończenia związku. Dla jeszcze innych rozwodników rozpad małżeństwa to łzy, samotność i depresja. Rozwód wyraźnie odbija się na zdrowiu – rozwodnicy są bardziej narażeni na przedwczesne zgony ze względu na spadek odporności, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów i przygodne kontakty seksualne.
2. Rozwód a dzieci
Rozwód niewątpliwie przeżywają sami zainteresowani, czyli rozwodnicy, ale największą traumę noszą dzieci. Dla maluchów rozstanie rodziców jawi się jako coś odwracalnego, do naprawienia i bardzo długo żyją nadzieją, że wszystko wróci do „normy”. Dla dorosłych rozstanie jest szansą na kolejny udany związek, dla dzieci
rozwód rodziców to żadna szansa. Większość szkrabów bardzo źle znosi rozstanie mamy i taty. Co prawda, podkreśla się zalety rozwodów w sytuacji, kiedy dziecko w rodzinie doznawało krzywd i cierpień z powodu alkoholizmu czy przemocy domowej. Rozwód może być wówczas metodą na zakończenie rodzinnego koszmaru. W większości przypadków jednak rozwód to ogromny szok dla dziecka, które zaczyna się obwiniać za rozpad związku swoich opiekunów. Nie da się przejść przez rozwód bez szwanku. Nawet jeśli dziecko nie daje po sobie poznać, że przeżywa rozstanie rodziców, to w głębi jego serca dzieją się rzeczy nie do wyobrażenia.
Dla rodziców rozwód to rodzaj „przesiadki”, co prawda bolesnej, ale „przesiadki”. Dla dziecka rozwód to amputacja, chaos i utrata połowy świata. Zawiedli ci, którzy zawieść nie powinni. Destrukcji ulega struktura rodziny. Dzieci rozwiedzionych rodziców bardzo często mają problem w życiu dorosłym z założeniem własnych satysfakcjonujących związków. Dzieci odreagowują rozstanie rodziców w różny sposób – zaczynają wagarować, uciekać z domu, moczyć się, jąkać się, mieć kłopoty ze snem, dopadają ich dziwne lęki, smutek, apatia, wdają się w czyny chuligańskie, sięgają po używki, buntują się albo wycofują z kontaktów z rówieśnikami i zamykają się w sobie. Poza tym, bardzo często dzieci są zaprzęgane w konflikt okołorozwodowy między matką a ojcem. Wchodzą w różnego rodzaju koalicje, stają się „kartą przetargową” w sporach o podział majątku czy kwestie płacenia alimentów.
Przeżywają konflikt lojalności, gdyż nie wiedzą, za kim mają się na dobrą sprawę opowiedzieć. Matka mówi o ojcu – „drań”, ojciec o matce – „zołza”. Dziecko czuje się nierozumiane, a z czasem może stracić kontakt i z „nadopiekuńczą matką”, z którą mieszka pod jednym dachem, i z „niedzielnym tatusiem”, który jest tzw. „ojcem dochodzącym”. Dzieci w trakcie rozwodu rodziców są delegowane do różnych ról, których podejmować nie powinny. Stają się nianiami młodszego rodzeństwa, spowiednikami rodziców, informatorami, szpiegami, wspólnikami itp. Nie można żyć iluzją, że rozwód to idealne wyjście, także dla dzieci. To nieprawda. Trzeba starać się jednak z całych sił, by zaoszczędzić szkrabom rozwodowych blizn, których nie da się usunąć żadnym laserem.
3. Po rozwodzie
Na początku rozpadu każdego związku są łzy, smutek, żal, poczucie upokorzenia, pragnienie zemsty. W głowie kłębi się setka pytań: Czemu nam się to przytrafiło? W czym zawiniłam? Dlaczego odszedł? Jak ja sobie teraz poradzę? Gdzie będę mieszkać? Z czego zapłacę rachunki? Jak rozwiązać sprawę opieki nad dziećmi? Po szoku i pragnieniu bycia samemu przychodzi czas na to, by powoli zacząć wierzyć, że rozwód to nie koniec świata, że z czasem wszystko się poukłada. Nie warto walczyć z emocjami. Najlepiej to wypłakać i wykrzyczeć. Dobrze, kiedy w trudnym momencie życiowym można liczyć na wsparcie bliskich i przyjaciół. Kiedy zwykła rozmowa z przyjaciółką nie pomaga, można zwrócić się o fachową pomoc do psychoterapeuty, tym bardziej, kiedy pojawiają się inne kłopoty, np. problemy ze snem, częstsze zaglądanie do kieliszka, lęk, brak apetytu, poczucie niższości. Po przeżyciu traumy rozwodu warto otworzyć się na nowe związki i zacząć myśleć o przyszłości. Nie chodzi o to, by rzucać się w wir romansów, ale by zadbać o swój wygląd zewnętrzny, być dla siebie atrakcyjną, kupić sobie nowy ciuch, chodzić na spotkania towarzyskie organizowane przez znajomych. Może za rogiem czai się miłość? Warto dać sobie szansę, a przede wszystkim pamiętać o tym, że o wartości człowieka nie świadczy fakt, czy jest się w związku, czy nie. Najważniejsze, by być w zgodzie z samym sobą.