Dwulatek po hipotermii wrócił do zdrowia. "Cud zespołowej pracy"
Na początku listopada do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach trafił dwuletni chłopiec w stanie głębokiej hipotermii. Dziecko znaleziono w przydomowym zbiorniku wodnym, z zatrzymaną akcję serca. Lekarze podkreślają, że rokowania początkowo były skrajnie niepewne, jednak historia chłopca zakończyła się zdumiewającym zwrotem. Jak poinformowali specjaliści, po 19 dniach walki o życie, jego stan się poprawił.
W tym artykule:
Upadek do wody i dramatyczna akcja ratunkowa
Do wypadku doszło w Jastrzębiu. Z ustaleń służb wynika, że maluch mógł znajdować się pod wodą nawet kilkanaście minut. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, dziecko miało temperaturę 25-26 st. C i zatrzymaną akcję serca. Resuscytację rozpoczęła rodzina, jeszcze przed przyjazdem medyków.
- Dziecko przyjęto do naszego oddziału w stanie skrajnie ciężkim, z wynikami laboratoryjnymi praktycznie poza skalą urządzeń pomiarowych – poinformował podczas konferencji dr Paweł Wieczorek, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii GCZD.
Wielokierunkowe leczenie
Zespół specjalistów natychmiast rozpoczął intensywne działania, by ustabilizować funkcje życiowe.
- Najważniejsze było niedopuszczenie do wtórnego zatrzymania krążenia. Leczenie prowadzono wielokierunkowo: stabilizowaliśmy krążenie i oddychanie, ogrzewaliśmy organizm oraz stosowaliśmy terapie pozaustrojowe, by utrzymać równowagę metaboliczną i chronić mózg - wyjaśniał dr Wieczorek.
Wybudzanie chłopca ze śpiączki farmakologicznej przebiegało etapami. Kilka dni temu został ekstubowany, a obecnie pozostaje w pełnym kontakcie. - Pacjent jest przytomny, ogląda bajki, uśmiecha się, ma kontakt z rodziną - przekazał lekarz.
Nie potrzeba intensywnej terapii
Dr Maria Damps, zastępca kierownika oddziału, poinformowała, że chłopiec nie wymaga już intensywnej terapii.
- Pacjent wrócił do swojej naturalnej aktywności. Przed nim okres obserwacji na pediatrii i ewentualna rehabilitacja, jeśli zalecą ją neurolodzy. Liczymy, że czeka go dalsze, normalne dzieciństwo - powiedziała.
Dziecka ostatecznie nie trzeba było podłączać do ECMO (pozaustrojowego wspomagania krążenia), choć oddział był w pełni przygotowany na zastosowanie tej metody.
Lekarze zwracają uwagę, że ekstremalnie niska temperatura wody mogła mieć działanie ochronne. Obniżony metabolizm mózgowy spowalnia procesy uszkodzeń neuronalnych, co w takich przypadkach zwiększa szanse na przeżycie i powrót do zdrowia.
Chłopiec pozostanie w szpitalu jeszcze około jednego, dwóch tygodni.
"Cud zespołowej pracy"
W pomoc zaangażowanych było wiele zespołów: anestezjologia i intensywna terapia, kardiochirurgia, radiologia, neurolodzy i neurochirurdzy, a także służby ratunkowe.
- Można mówić o cudzie, ale w znaczeniu cudu pracy zespołowej. Każdy na każdym etapie zrobił dokładnie to, co powinien - podkreślił dr Wieczorek.
Lekarze zaznaczają, że choć pełne skutki wypadku będą jeszcze obserwowane, to dotychczasowy przebieg leczenia napawa bardzo dużym optymizmem.
Placówka przypomina przy tym o konieczności zabezpieczania przydomowych zbiorników wodnych, które stanowią ogromne zagrożenie dla małych dzieci.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Polska Agencja Prasowa