Dzieci wnoszą walizki na pokład samolotu, by uniknąć opłat?
Zazwyczaj to pasażerowie mają zastrzeżenia do linii lotniczych, tym razem jednak to przewoźnik krytykuje swoich klientów. Mowa o firmie Ryanair, która oskarża rodziców o zmuszanie dzieci do... ciągnięcia walizek do samolotów. Choć z pozoru wydaje się to zabawne, w grę wchodzą oczywiście pieniądze.
Od 2013 r. w samolotach Ryanair obowiązuje zasada, że na pokład bez dodatkowych opłat można zabrać walizkę, która nie waży więcej niż 10 kilogramów oraz mniejszy bagaż podręczny. Firma zdecydowała się wprowadzić takie rozwiązanie po fali krytyki, jaka zalała ją kilka lat temu. Wtedy to pasażerowie zniechęceni zbyt małym bagażem zaczęli głośno wyrażać swoje niezadowolenie.
Rayanair zdecydował wtedy o zmianie zasad. Teraźniejsze wydarzenia sugerują jednak, że chce powrócić do dawnych przepisów. Tym razem dostało się rodzicom i małym dzieciom.
Przeczytaj także:
Firma twierdzi, że coraz mniej pasażerów oddaje dodatkowe bagaże do ładowni samolotów, chcąc w ten sposób zaoszczędzić pieniądze. Jest to bowiem dodatkowo płatne.
"Jesteśmy bardzo hojni jeżeli chodzi o naszą politykę bezpłatnego bagażu podręcznego. Ale regularnie widuję dwuletnie dzieci, które prowadzą duże walizki do samolotu, aby ich rodzice nie musieli uiszczać dodatkowych opłat" – mówi dla portalu Daily Mail Neil Sorahan, dyrektor finansowy Ryanaira.
I dodaje, że nie wszyscy rodzice stosują się do ustalonych reguł, mówiących że do samolotu można wnosić jedynie niewielkie bagaże. "Niektórzy zabierają na pokład wielkie plecaki, które nie mieszczą się pod fotelem. Staliśmy się chyba ofiarami własnego sukcesu" – podsumowuje Sorahan.
Po informacji przewoźnika w sieci zawrzało. Rodzice nie szczędzą słów krytyki. "Czuję, że to pretekst do wprowadzenia większych cen za nadbagaż" - pisze na Facebooku AAggs2. Aneta dodaje: "Jestem chyba jedną z takich matek. Tylko szkoda, że Ryanair nie wziął pod uwagę, że moje dzieci chcą same ciągnąć walizki, w których mieszczą się ubrania dla całej rodziny".