Trwa ładowanie...

Dzieci załatwiają potrzebę, gdzie popadnie. "Pies może, a dziecko nie?"

Avatar placeholder
01.07.2021 14:36
Dzieci załatwiają potrzeby fizjologiczne w przestrzeni publicznej
Dzieci załatwiają potrzeby fizjologiczne w przestrzeni publicznej (123rf.com)

"Mamo, siku!" - co zrobisz, gdy to usłyszysz na plaży lub placu zabaw? Okazuje się, że najlepszą toaletą jest trawnik lub morze. Rozmawiamy z rodzicami, którzy nie mają nic przeciwko takim praktykom.

spis treści

1. Młody podlewa krzaczki

Letni czas zachęca do przebywania całymi dniami na świeżym powietrzu. Plaże i place zabaw są pełne dzieciaków, które, pod czujnym okiem rodziców i opiekunów, mogą się radośnie wyszaleć. Maluchy chętnie podjadają przy tym przekąski i lody. Rodzice pilnują również, aby odpowiednio dużo piły, co zapobiega odwodnieniu.

Podczas pobytu na dworze może się zdarzyć trudniejsze wyzwanie. Gdzie dyskretnie i skutecznie dzieci mogą załatwić potrzeby fizjologiczne?

Okazuje się, że dla większości rodziców remedium na palące potrzeby są okoliczne trawniki i krzaki.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

- Moje dziecko nieraz musiało podlewać drzewko, szczególnie jak obok placu zabaw nie było WC. Zawsze starałam się to robić gdzieś na uboczu, w jakiś krzakach - przyznaje Kamila.

Marika potwierdza: - Ja wysadzam mojego pod drzewem, bo co mam zrobić, nigdzie nie zdążę z nim dolecieć.

Marta dodaje: - Młody podlewa krzaczki jak jest potrzeba, a nie ma toalety. Staram się dyskretnie, ale przecież nie każe mu się posikać. O "dwójeczce" nie ma mowy poza toaletą. Teraz wytrzyma, a jak miał 2 lata to zawsze miałam ze sobą jednorazowy tron.

Natalia zgadza się ze słowami poprzedniczek: - Wysadzam na siku w krzaki, między autami... tak żeby było choć trochę dyskretnie.

2. Reakcje widzów

Osoby postronne krytycznie podchodzą do tematu. Zarzucają rodzicom, że to obrzydliwe i niehigieniczne. Inni odwołują się do nieposzanowania prywatności i intymności dziecka, które jest obnażone podczas czynności fizjologicznej.

Katarzyna przyznaje, że spotyka się z różnymi reakcjami: - Miałam taką sytuację nad morzem. Córka miała 4 lata. Był tylko jeden toi-toi, zamknięty na kłódkę. Musiała siku. Byłyśmy na zewnątrz, była łąka. Obok łąki restauracja z dużymi oknami. Wysadziłam ją na siusiu na tej łące i wyszedł specjalnie kelner, krzycząc, że ludzie jedzą, a my tu takie rzeczy... Powiedziałam, żeby się bujał. Pies może się wysikać na łące, a dziecko to już nie?!

Beata przyznaje rację poprzedniczce: - Trochę zrozumienia dla dziecka. Ale jak się nie jest rodzicem, to się takich sytuacji nie rozumie.

Zobacz też: Moralność u przedszkolaków

3. Rozwiązania problemu

Niektórzy noszą ze sobą specjalne nocniki podróżne. Jednak nawet dysponując takim sprzętem, trzeba ów nocnik gdzieś postawić. Matki zgodnie zwracają uwagę, że nie chodzi o chęć ekshibicjonistycznego załatwiania potrzeb w miejscach publicznych. Narzekają na brak toalet, choćby przenośnych blisko placów zabaw. Dla wielu jednak toi-toi nie jest rozwiązaniem, budzi niechęć i obawy przed warunkami sanitarnymi, jakie tam mogą panować.

Kasia opowiada, że w jej bloku dzieci i rodzice umówili się, w które miejsce dokładnie w okolicy placu zabaw można udać się w wiadomym celu. Ma to ograniczyć przestrzeń, na której załatwiane są potrzeby fizjologiczne. Bywa jednak, że i tam z balkonów innych mieszkań, płyną mniej lub bardziej kąśliwe uwagi, a nawet obraźliwe epitety.

Wiele osób przywołuje argument, że trawniki i drzewka są obsikiwane (i nie tylko) przez psy, więc czemu nie przez dzieci? Teoretycznie właściciele powinni sprzątać po swoich psach, ale też różnie to wygląda w praktyce.

4. Opinie ekspertów

Co na to specjaliści?

Dorota, pedagog, zawodowa niania z 8-letnim stażem: - Uważam, że nie ma nic złego w załatwianiu potrzeb na, nazwijmy to, łonie natury. Są też specjalne nocniczki na dwór. Niestety, niektórzy rodzice niefortunnie wybierają miejsca w tym celu. Najważniejsze, żeby w domu kontynuować naukę korzystania z toalety i sygnalizowania potrzeb z wyprzedzeniem. Ważne, żeby dzieci nie zmuszać do korzystania z nocnika czy WC na siłę, bo to też powoduje traumę i niechęć.

Lekarze uczulają, że przetrzymywanie moczu może mieć negatywne konsekwencje dla prawidłowego funkcjonowania układu moczowego. Grozi to m.in. infekcjami i powstawaniem kamieni w przewodzie moczowym.

Kilkuletnie dzieci w czasie zabawy zapominają o tak prozaicznych sprawach, jak potrzeby fizjologiczne. Czekają do ostatniej chwili. Gdy słychać "Mamo, siku!", zwykle jest to potrzeba bardzo pilna, dosłownie kwestia sekund. Rodzic ma czas co najwyżej na zdjęcie lub rozpięcie tych części garderoby, które mogłyby zostać zmoczone. Dopóki ktoś nie ma dzieci, rzadko ma tego świadomość.

Warto być wyrozumiałym dla obu stron: dla dzieci, którym może się zdarzyć niefortunne siku pod krzakiem, i dla mieszkańców okolicznych bloków, którzy mogą niechętnie patrzeć na podobne praktyki.

Zobacz też: Rozpieszczanie dziecka

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze