Mama idealnie nieidealna
Miej piękną cerę, miej cudowne dziecko, bądź idealną mamą! Z każdej strony młode mamy są atakowane komunikatami budującymi karkołomną piramidę oczekiwań – innych wobec mam, i mam samych wobec siebie. Można je sprowadzić do niewypowiedzianego nakazu bycia mamą bez skazy. Widać to najlepiej na przesłodzonych fotkach na Instagramie, na których każdy bobas ma loki i idealnie wypracowane pastelowe body, a każda mama zamiast sińców pod oczami pozuje do selfie, uśmiechając się perłowymi ustami.
W tekstowych przekazach o macierzyństwie, także mówi się o tym doświadczeniu prawie wyłącznie w kontekście intensywnego, radosnego, bezproblemowego okresu w życiu kobiety, w którym mamy - idealne bohaterki realizują się w pracy oraz poprzez opiekę nad dziećmi, które to obowiązki w dodatku bez trudu łączą.
Jednak, jak wynika z badań, przeważającym uczuciem, które towarzyszy wszystkim mamom jest uczucie niepokoju. I to niepokoju nieustannego. Czym się więc niepokoimy, za co winimy? Już jakiś czas temu mit "matki tytanki”, która jest aktywną mamą oraz menedżerką na wysokim stanowisku został częściowo odczarowany. Niemniej jednak wciąż funkcjonuje. Bo mimo tego, iż coraz częściej się mówi, iż mama ma prawo być zmęczona, to jednak wciąż nie powinno to się odbijać na dziecku.
I dlatego mamy pracujące zmagają się z poczuciem winy, że spędzają ze swoimi dziećmi za mało czasu, natomiast mamy niepracujące zmagają się z mniejszym szacunkiem społecznym oraz dewaluacją pracy w domu. I mimo zmian w narracji o macierzyństwie, wciąż jednak mama jest tym ważniejszym, "pierwszym rodzicem” przez co czasami jest, albo przynajmniej czuje się, odpowiedzialna za podejmowanie decyzji dotyczących dzieci, a ojcowie wciąż w większej mierze są "maminymi pomocnikami”.
Przeczytaj także:
- Mamo! Tam jest jak w termosie! Nigdy nie popełniaj tego błędu
- Dziwne okoliczności zaginięcia Armina Smyczka
- Redaktorki WP parenting wspominają swoje komunie. Zdradzamy, jak wyglądała nasza uroczystość
Przypisana kobiecie opieka nad dzieckiem staje się dużym wyzwaniem w zderzeniu z erozją tradycyjnej siatki wsparcia ze strony kobiet w rodzinie. Jesteśmy coraz bardziej mobilni, dlatego coraz częściej rodzice wychowują swoje dzieci w innym miejscu zamieszkania niż ich babcie, czy inni bliscy. Jednocześnie same babcie stają się coraz bardziej "zbuntowane”.
Zaczynają walczyć ze stereotypem "babci”, całkowicie oddanej swoim wnukom i pozbawionej własnego życia. Już tylko co dziesiąta polska babcia oddaje się opiece nad wnukami. W tej sytuacji osamotnione mamy są zmuszone szukać pomocy na zewnątrz, co nie jest łatwe, ponieważ o wiele łatwiej zaufać swojej mamie niżeli nieznajomym paniom w żłobku. I znów towarzyszy im poczucie winy.
Presja bycia "matką Polką” wiąże się również ze zmianą w podejściu do bycia mamą. Dziecko zaczyna być postrzegane w kategoriach "projektu”, czyli dobrze zaplanowanej inwestycji. Jest to związane również z olbrzymim odsetkiem jedynaków w Polsce – już połowa dzieci wychowuje się bez rodzeństwa. Dlatego dla wielu kobiet ten projekt jest jednym na całe życie. Tym bardziej musi być zrealizowany idealnie, prawda? Nie ma miejsca na błędy.
To warto wiedzieć:
Dodatkowym źródłem niepokoju jest fakt, iż coraz więcej kobiet decyduje się na późniejsze macierzyństwo. Jest to związane z wieloma wyzwaniami, jak chęć zdobycia stabilnej pozycji na rynku pracy, czy najpierw realizacji swoich celów osobistych, czy wspólnych z partnerem.
Wszystko po to, by przygotowania grunt dla pełnego poświęceń rodzicielstwa. I dlatego też "późniejsze mamy” mają więcej oczekiwań względem siebie, co z kolei dokłada kolejną cegiełkę do i tak już, wysokich oczekiwań wobec matek, prezentowanych w mediach. Badania wskazują również na to, iż współczesne mamy próbują wszystko przewidywać, planować, mieć nad wszystkim kontrolę - a to przecież niewykonalne. Ponadto łatwo można się zgubić w wielu opiniach ekspertów, w tym samozwańczych, opiniach niekiedy kompletnie sprzecznych.
Może wobec tego najlepszym wyborem jest pozostać sobą - mamą idealnie nieidealną, akceptującą siebie. Zwłaszcza, że wpisuje się to w silny, rosnący trend kulturowy, który można skrótowo określić "przyzwoleniem na niedoskonałość”.
Jeśli już nawet James Bond posiwiał i w kolejnym filmie z serii zmaga się z niedowładem ręki, jeśli w sieciowych sklepach spożywczych zaczęły pojawiać się niedoskonałe owoce i warzywa, a celebrytki pozwalają się fotografować bez makijażu – może mamy też mogą sobie odpuścić? I przyznać się, nawet jeśli tylko przed sobą, że nie trzeba być idealną. Pojawiły się już takie głosy, jak choćby głos literacki nagrodzonej paszportem Polityki Natalii Fiedorczuk – Cieślak, która w książce "Jak pokochać centra handlowe” dobitnie dowodzi, że nie da się być idealną mamą, a nawet gdyby się dało to nie trzeba i nie warto.