Trwa ładowanie...

Emil Koryczan może umrzeć w każdej chwili. Potrzebuje pomocy

 Katarzyna Krupka
21.01.2016 19:29
Emil Koryczan może umrzeć w każdej chwili. Potrzebuje pomocy
Emil Koryczan może umrzeć w każdej chwili. Potrzebuje pomocy (Źródło: Facebook)

Jeśli czterolatek nie przejdzie w czerwcu kosztownej operacji w Stanach Zjednoczonych, nie ma najmniejszych szans na przeżycie do końca września. To jego jedyna nadzieja, ale pieniądze na operację muszą być wpłacone do końca lutego. Matka chłopca jest zrozpaczona – prosiła o pomoc w refundacji prezesa NFZ, konsultanta wojewódzkiego, ministra zdrowia. Odpowiedzi nadal brak. Kwota, którą muszą uzbierać rodzice, jest dla nich barierą nie do pokonania.

Te dzieci potrzebują twojej pomocy!

1. Operacja za 7 mln złotych

- Napisałam już chyba do „wszystkich świętych”: prezesa NFZ, konsultanta wojewódzkiego, ministra zdrowia z pytaniem, co mamy robić? Nie mamy podpisu odpowiedniego lekarza pod wnioskiem o refundację. Dlaczego? Nie wiemy, może jest ograniczona liczba dzieci, którym mogą podpisać, może kwota za życie Emila jest tak ogromna, że można by uratować za to kilkoro innych dzieci i to się bardziej „opłaca”. Nie wiemy… – mówi Katarzyna Koryczan, matka 4-letniego Emila.

Koszt operacji w USA jest ogromny – pierwszy zabieg został wyceniony na 1,7 mln dolarów, czyli ok. 7 mln złotych. Potrzebne są też pieniądze na zakwaterowanie i przeloty do USA. Rodziny małego Emila na to nie stać. W pomoc włączyły się polskie fundacje, ale pieniądze, które udało im się do tej pory zebrać, są wciąż za małe, aby uratować życie chłopca.

Zobacz film: "W jaki sposób zmienia się zachowanie dziecka od drugiego roku życia?"
  • Nigdy wcześniej nie zbieraliśmy pieniędzy, nawet 1 proc. nie zbieraliśmy, ponieważ nie było żadnych szans na leczenie Emila. A teraz jedna operacja to astronomiczny koszt! Aby ustalić termin przyjęcia, musimy wpłacić 800 tysięcy dolarów, a przed samą operacją resztę kwoty – dodaje matka.

2. Chłopiec z nietypową wadą serca

Chłopiec został ochrzczony w inkubatorze. Szans na przeżycie praktycznie nie było. – Proszę nie planować Emilowi Komunii Świętej. Rokowania są pesymistyczne. Przecież wie pani od początku, jak jest z Emilkiem – usłyszała matka chłopca. Postanowiła jednak nie dać za wygraną. Podobnie jak jej synek, który dzisiaj ma już 4 lata. Jednak bez podjęcia stosownych kroków medycznych Emil może nie przeżyć do końca tego roku.

Emil urodził się z wrodzoną wadą serca pod postacią zespołu Fallota. Naczynia krwionośne dziecka nie rosną razem z nim. W organizmie chłopca w każdej chwili może dojść do zapaści lub zakrzepu i dziecko umrze. Chłopiec jest podłączony do tlenu. Przechodzi badania cewnikowania serca i implantacje stentów, które udrażniają naczynia krwionośne, ale te pomagają maksymalnie na rok. Zabiegi trzeba powtarzać, ale żadne z nich nie dają stuprocentowej gwarancji na przeżycie.

(Źródło: Facebook)

Coś o Emilku: charakterystyczne dla niego zachowanie – leżenie na twardej podłodze na brzuszku. Pytam: Emilek, źle się czujesz? Emil: Nie, mama, ja się opalam. Ale my wiemy, że Emil szuka pozycji, w której lepiej mu się oddycha. On nie wie, że się źle czuje, bo nie wie, jak to jest czuć się dobrze, mieć wystarczająco tlenu... – pisze na Facebooku matka chłopca.

Jakie choroby dzieci przynoszą z przedszkola?
Jakie choroby dzieci przynoszą z przedszkola? [7 zdjęć]

W przedszkolu infekcje, wirusy i choroby zakaźne rozprzestrzeniają się z wyjątkową łatwością. Takie

zobacz galerię

3. Zbyt duże ryzyko operacji

Płytę z wynikami chłopca po przeprowadzeniu badania naczyń krwionośnych Katarzyna Koryczan zaczęła wysyłać do lekarzy na całym świecie, mając nadzieję, że w końcu znajdzie się osoba, która pomoże uratować jej ukochanego syna. Przez miesiące nie otrzymała żadnej pozytywnej odpowiedzi.

Zarówno specjaliści z Włoch, Austrii oraz Wielkiej Brytanii bali się ryzyka przeprowadzenia operacji. – Ryzyko jest zbyt duże, nie podejmiemy się – najczęściej taką odpowiedź dostawała matka Emila. Nagłe pogorszenie stanu zdrowia chłopca uniemożliwiło jego transport do USA, był również za mały, żeby lekarze mogli przeprowadzić przeszczep płuco-serca.

Szansa dla chłopca pojawiła się 7 grudnia zeszłego roku. Stan Emila poprawił się na tyle, że jeden ośrodek w Stanach Zjednoczonych zdecydował się operować. Operacja miałaby mieć dwa lub trzy etapy. Pierwszy z nich powinien być wykonany już w czerwcu. – Emilek śpi z wąsami tlenowymi. Saturacje u zdrowego człowieka wynoszą 100 proc., u Emila spadają nawet do 42 proc. To jest wartość zagrażająca życiu. Jego serce po prostu jest coraz słabsze i nie daje rady – dodaje zatroskana matka.

(Źródło: Facebook)

Pieniądze, które pozwolą chłopcu żyć, można przekazać za pośrednictwem Fundacji Siepomaga. Każda pomoc jest teraz dla chłopca i jego rodziców na wagę złota.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze