Kim jest konsultantka ds. snu dziecka?
O śnie dzieci wie wszystko. Jest ostatnią deską ratunku dla rodziców, których pociechy nie śpią i nie dosypiają. Rozmawiamy z Agnieszką Piotrowską, pierwszą w Polsce certyfikowaną konsultantką ds. snu dziecka z dyplomem Family Sleep Institute w USA (Certified Sleep Consultant, CSC).
parenting.pl: Jesteś mamą trojga dzieci. Wysypiasz się?
Agnieszka Piotrowska: Już tak, ale wcześniej różnie z tym bywało. 11 lat temu, gdy urodziła się moja pierwsza córka, chodziłam nieprzytomna. Byłam potworne niewyspana. Gdyby ktoś mi wtedy chciał pomóc, potraktowałabym to w kategoriach cudu.
Ja zawsze słyszałam, że z tego wyrośnie.
Pomagało ci to?
Oczywiście, że nie! Czułam się jeszcze gorzej, bo nie tego oczekiwałam.
I ze mną było tak samo. Słyszałam też, żebym przestała karmić piersią lub żebym nie pozwoliła córce drzemać w dzień. I moja ulubiona życzliwa porada: zostaw ją, jak się wypłacze, to zaśnie. Takie podpowiedzi były dla mnie nie do przyjęcia.
Oczekiwanie na to, aż sprawy same się unormują oznaczało ****trwanie w stanie skrajnego wycieńczenia fizycznego i psychicznego, które uniemożliwiało mi codzienne funkcjonowanie i sprawowanie prawidłowej opieki nad dzieckiem. Zaczęłam więc szukać pomocy na własną rękę.
Czytałam wypowiedzi mam na forach internetowych, śledziłam doniesienia pasowe z tego zakresu, czytałam książki, głównie anglojęzyczne. I udało się! Metodą prób i błędów sprawiłam, że córka zaczęła lepiej sypiać. Znajomi rodzice zaczęli mnie wówczas dopytywać, jak dokonać takiego „cudu”.
I wówczas zrodził się pomysł, by zostać konsultantką ds. snu dziecka?
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w USA i Kanadzie są osoby zawodowo wspierające rodziców, którzy borykają się z problemami ze snem swoich dzieci. Na informacje o kursie i możliwości zdobycia certyfikatu profesjonalnego konsultanta snu dziecka trafiłam kilka lat później.
I tak zaczęła się moja przygoda z pracą, która stała się również z biegiem lat moją pasją. Dziś na swoim koncie mam udaną współpracę z setkami rodzin.
Potrafisz sprawić, że dziecko zasypia o 19.00 i budzi się o 8.00?
Nie, nie jestem wróżką. Twoje pytanie odzwierciedla zresztą to, w jaki sposób niektórzy ludzie postrzegają moją pracę. Ja pomagam tym rodzicom, którzy są w prawdziwej desperacji i rozpaczy.
Mówimy tu o przypadkach, gdy cała rodzina nie śpi, a zatem wszyscy są skrajnie wyczerpani. Nie chodzi tu o sytuację, w której dziecko budzi się raz czy dwa na karmienie. Proszę mi uwierzyć – to żaden problem. Zajmuję się przypadkami, w których maluszek nie śpi dłużej niż godzinę lub dwie, nieustannie się wybudza i trzeba go ponownie usypiać.
Z czego to może wynikać?
Najczęściej z braku umiejętności samodzielnego przejścia między cyklami snu, kiedy to wybudzamy się w sposób naturalny na kilka lub kilkanaście sekund. Jest to stan fizjologiczny, naturalny, ale problemem jest to, że niektóre dzieci nie potrafią z powrotem zasnąć samodzielnie, bez wsparcia rodziców.
I nie ma tu znaczenia fakt, że maluch śpi z mamą lub z tatą. Jest tulony, przytulany, kołysany, ale nic nie działa.
A może problem leży gdzie indziej?
Rodziny, które ostatecznie do mnie trafiają, często mają już za sobą kilka wizyt u specjalistów. Lekarze jednak zazwyczaj wykluczają chorobę jako przyczynę problemów ze snem. Tu chodzi o coś innego.
Rodzice popełniają błąd?
Z pewnością ****jest wiele czynników, które negatywnie wpływają na sen dzieci, np. brak dostosowanego do wieku i stabilnego harmonogramu dnia (dotyczy to drzemek, pory snu nocnego i czasów aktywności).
W sypialniach panują często nieprawidłowe warunki do zasypiania: jest za dużo światła, temperatura jest za wysoka, dzieci są nieprawidłowo ubrane (zazwyczaj za ciepło).
Przed snem brakuje ponadto rytuałów. I dzieci uzależnia się od tzw. „wspomagaczy”: jedzenia w łóżku, bujania, kołysania, wożenia, skakania. W ciągu dnia również dzieją się rzeczy, które negatywnie wpływają na sen.
Wymień choćby jeden przykład.
Ich jest całe mnóstwo! Problem ze snem może wynikać ze złej diety i z nieprawidłowego harmonogramu posiłków. Jeśli maluch nie zje lekkostrawnej, ale jednocześnie sycącej kolacji przed snem, to wiadomym jest, że może obudzić się w nocy głodny.
W nocnym odpoczynku nie pomaga też nadmierna ekspozycja na ekrany telewizorów, tabletów, komórek, komputerów. Istotny jest też stan emocjonalny rodziców. Jeśli zmagają się oni z problemami, kłócą się, cierpią na depresję lub są bardzo zmęczeni, bo nie mają wsparcia w opiece nad dzieckiem, to maluch może to odreagowywać.
Wydaje się, że dzisiaj wszyscy mają problem ze snem. Mamy go przede wszystkim za mało.
To prawda, co zresztą wynika z badań naukowych. Okazuje się, że zarówno dzieci, jak i dorośli śpią coraz krócej. To skutek uboczny rozwoju cywilizacyjnego.
A żeby sen dał regenerację i odpoczynek, należy kłaść się spać o określonych porach, które są zgodne z naturalnym rytmem okołodobowym. W przypadku dzieci najbardziej optymalny przedział czasowy na rozpoczęcie snu nocnego to godziny między 18.00 a 20.00.
Nawet w dni wolne od szkoły?
Spać należy się kłaść codziennie względnie o tej samej porze. Moja jedenastoletnia córka, którą w ciągu roku szkolnego zaganiam do spania najpóźniej o 21.00 skarży się, że tylko u nas w domu jest taki terror (śmiech).
A może to całe zasypianie, to dla dzieci bardzo trudna sprawa?
Dla jednych tak, dla innych nie. To czy dziecko łatwo zasypia, jest kwestią temperamentu, warunków, jakie panują w jego otoczeniu, jak również uwarunkowań genetycznych.
Są dzieci, które zasną bezproblemowo w każdych warunkach i o każdej porze: w ciągu dnia w wózku w jasno oświetlonej i głośnej restauracji, odłożone do własnego łóżeczka po chwili przytulenia, a nawet w chuście u mamy podczas śpiewów chóralnych w kościele.
Są jednak i takie maluchy, w przypadku których nawet 15-minutowe opóźnienie pory drzemki lub dźwięk spadającej łyżeczki w trakcie usypiania powodują, że zamienia się ono w istną "walkę" o sen. I w takich przypadkach mogę pomóc rodzinie.