Trwa ładowanie...

Od ponad roku błagała o wizytę u lekarza. Czuła, że dzieje się coś złego

Avatar placeholder
27.10.2021 17:11
Od ponad roku błagała o wizytę u lekarza. Czuła, że dzieje się coś złego
Od ponad roku błagała o wizytę u lekarza. Czuła, że dzieje się coś złego (Facebook)

Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się w czerwcu 2020 roku. Lekarz rodzinny jednak bez przerwy odmawiał wizyty. To był koszmarny błąd, bo okazało się, że mama ośmioletniej dziewczynki ma raka w zaawansowanym stadium.

spis treści

Sophie Butterworth w czerwcu 2020 roku zauważyła niepokojące objawy. Zadzwoniła do lekarza rodzinnego, skarżąc się na krwawienie z pochwy, które nie powinno mieć miejsca. W przychodni jednak kompletnie zlekceważono jej stan zdrowia, a dziś o tej historii jest głośno w Wielkiej Brytanii.

1. Bezskutecznie dobijała się do lekarza

Problemy nie zniknęły. W marcu tego roku 30-letnia mieszkanka Burnley po raz kolejny zadzwoniła do przychodni. Mówiła, że czuje się źle i liczyła, że tym razem zostanie przyjęta na wizytę. Lekarz jednak odparł, że problemy zdrowotne są spowodowane jej stanem psychicznym z powodu koronawirusa.

Zobacz film: "Cierpi na rzadki nowotwór. Unika własnych dzieci"

Nikt nie przejął się tym, że młoda mama ma złe wyniki badań. W maju sytuacja się pogorszyła. Pojawił się mocny skurczowy ból, a także nietypowe upławy. W trakcie teleporady lekarz przepisał jej antybiotyki, ale odmówił dokładnego przebadania.

Spohie z córką
Spohie z córką (Facebook)

Sophie nie miała wyjścia i zaczęła brać leki. Jej stan zdrowia jednak w żaden sposób się nie poprawił. Nadal bezskutecznie prosiła lekarzy, aby przyjęli ją do swojego gabinetu.

"Wiedziałam, że coś jest nie tak. Lekarze jedynie prosili i wysłanie kilku wymazów, a potem stwierdzili, że im to wygląda na infekcję, po czym przepisali więcej antybiotyków. W pewnym momencie zaczęłam płakać do telefonu i błagać o normalną wizytę w gabinecie" - opowiada.

Brytyjka we wrześniu tego roku otrzymała wyniki badania cytologicznego. Okazało się, że jej strach nie był bezpodstawny. Wykryto u niej wirusa HPV. Dopiero wtedy potraktowano ją poważnie.

2. To był rak szyjki macicy

"Na wizycie usłyszałam, abym się nie martwiła. Ale kiedy lekarz spojrzał na moją szyjkę macicy, to sytuacja zrobiła się bardzo poważna. Usłyszałam, że mogę mieć raka i od razu wysłano mnie na rezonans magnetyczny" - wspomina Butterworth.

Sophie z córką
Sophie z córką (Facebook)

Wirus HPV doprowadził do raka szyjki macicy. Lekarze przyczynili się do tego, że nowotwór jest już w trzecim stadium, a nawet rozprzestrzenił się na węzły chłonne kobiety. 30-latka ma ogromny żal, że nie otrzymała pomocy wtedy, kiedy tego potrzebowała. A tak była zwodzona przez prawie 15 miesięcy.

"Mój onkolog uważa, że mam raka od około roku. Jestem przekonana, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym została przebadana wcześniej. Nowotwór nie rozwinąłby się do trzeciego stadium i nie zaatakowałby węzłów chłonnych. To mnie najbardziej boli. Codziennie płaczę razem z moją córką" - zdradza Sophie.

Mieszkanka Burnley ma przed sobą bardzo trudne leczenie. W szpitalu czeka ją siedmiotygodniowy cykl radioterapii i chemioterapii. Można jedynie trzymać kciuki, aby w ten sposób udało się pokonać raka.

3. Jak rozmawiać z dzieckiem o chorobie i śmierci?

Kiedy rodzic dowiaduje się o śmiertelnej chorobie, towarzyszą mu bardzo trudne emocje. Strach o własne życie miesza się z lękiem o własne dziecko. Ponadto dodatkowym problemem staje się poinformowanie pociechy o stanie zdrowia.

Psychologowie dziecięcy zaznaczają, że nie wolno odbierać dzieciom nadziei w wyzdrowienie ukochanego rodzica. Należy wytłumaczyć, że wszystko przemija i życie ma swój kres. Jednak nie można separować dziecka od chorego.

Ukrywając chorobę, można jedynie pogorszyć sytuację, ponieważ dziecko i tak wyczuwa, że dzieje się coś złego. Odcinane go od informacji i możliwości pomocy osobie chorej może doprowadzić do utraty zaufania do dorosłych, a tym samym poczucia bezpieczeństwa.

W rozmowie z WP Parenting dr Anna Siudem, psycholog, zaznaczyła, że obcowanie ze śmiercią jest bardzo trudnym doświadczeniem w życiu dziecka. Może ono wzbudzić szereg negatywnych emocji związanych z lękiem, strachem, cierpieniem, czy krzywdą. Dlatego tak ważne jest świadome, przygotowane wdrażanie dziecka w ten temat, tak by w przypadku nagłej straty wiedziało, że śmierć jest nieodwracalna.

- Oswajać trzeba, oczywiście, mówić o śmierci, ale wykorzystywać naturalne sytuacje, które są w życiu. To jest istotne, by śmierci nie demonizować, żeby nie wzbudzać niepotrzebnie silnych, negatywnych emocji, ale żeby dziecko wiedziało, że jest pewien koniec i śmierć jest wpisana w życie – podsumowała dr Siudem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze