Trwa ładowanie...

Kobieta, która urodziła cztery pary bliźniąt, skończyła właśnie 90 lat

 Ewa Rycerz
21.01.2021 20:52
Kobieta, która urodziła cztery pary bliźniąt, skończyła właśnie 90 lat
Kobieta, która urodziła cztery pary bliźniąt, skończyła właśnie 90 lat (Źródło: today.com)

W czasach, kiedy badanie USG nie istniało, a o fotelikach samochodowych dla dzieci rodzice mogli tylko pomarzyć, Vivian Volk urodziła dziewięcioro dzieci, w tym cztery pary bliźniąt. Kobieta skończyła właśnie 90 lat.

spis treści

Vivian pochodzi z Pensylwani. Tam też urodziła się pierwsza trójka jej pociech: Tyler oraz pierwsze bliźnięta, Lauren i Tom. Później, razem z mężem, przenieśli się do Nowego Jorku, a na świat przyszły kolejne trzy pary dwojaczków: Ken i Kristen, Nancy i Janice oraz Jim i Sandra. Wszystkie zdrowe i urodzone w terminie. – W żadnej z ciąż nie wiedziałam, że noszę pod sercem bliźnięta. W tamtych czasach ultrasonograf nie istniał, nie miałam więc możliwości sprawdzenia – opowiada kobieta.

Podkreśla jednocześnie, że za każdym razem była to dla niej wspaniała niespodzianka. – Dzisiaj mówi się, że jeśli matka spodziewa się bliźniąt, to w ostatnim trymestrze ciąży powinna bardzo się oszczędzać. Dla mnie to było niewykonalne.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Szansa urodzenia aż czterech par bliźniąt wynosi jeden do miliona. W latach 60. rodzina Volków była więc nie lada sensacją

1. Jak wygląda opieka nad dziewięciorgiem dzieci?

Opiekując się dziewięciorgiem maluchów, każdy dzień był dla niej wyczerpujący. Spać chodziła późno, bo lista rzeczy do zrobienia zdawała się nie mieć końca. Wstawała przed świtem. Musiała przygotować śniadanie, sprzątnąć, zrobić pranie – głównie pieluszek. Bo w latach 60. XX wieku nie istniały przecież pieluchy jednorazowe. – Wszystkie moje dzieci używały tetrowych. Prałam, sterylizowałam i wywieszałam na sznurze przy domu. I nigdy nie borykałam się z problemem odpieluszkowego zapalenia skóry – wspomina 90-latka.

Vivian stanowczo podkreśla, że możliwość dorastania swoich dzieci w latach 60. uważa za szczęście. Jazda na rowerze była wtedy rzeczą oczywistą i nikt nie przejmował się poobijanymi łokciami i kolanami. To było wpisane w krajobraz zabawy. Dzieci mogły bezpiecznie biegać po podwórku aż do zmierzchu. Bibliotekę, park i szkołę miały tuż za rogiem.

22-tygodniowe bliźnięta żyły zaledwie 30 minut. Teraz ich rodzice postanowili walczyć z aborcją, publikując kontrowersyjne zdjęcia w internecie
22-tygodniowe bliźnięta żyły zaledwie 30 minut. Teraz ich rodzice postanowili walczyć z aborcją, publikując kontrowersyjne zdjęcia w internecie [7 zdjęć]

W listopadzie 2014 roku Heather Ellis z Arizony urodziła bliźnięta. Niestety były zbyt małe, aby przeżyć.

zobacz galerię

2. Co się zmieniło od tamtych czasów?

– Największą zmianę przeszła technologia. Wtedy telefon był rzeczą mało dostępną. Telewizor oglądaliśmy tylko w niedzielne wieczory. Pamiętam, że leciał film "Lassie" i bajki Disneya – wspomina kobieta. – Zamiast ciągłego siedzenia przed ekranem komputera, moje dzieci uczyły się grać na instrumentach, należały do skautów, budowały modele z klocków i papieru, wyszywały, wyklejały postacie, grały w piłkę, bawiły się w chowanego i po prostu były dziećmi – podkreśla.

Zdjęcie zrobione w 1963 roku, kiedy najmłodsze bliźnięta miały 3 lata
Zdjęcie zrobione w 1963 roku, kiedy najmłodsze bliźnięta miały 3 lata (Źródło: Today.com)

Vivian z zawodu jest pielęgniarką. Dlatego też wszelkie uderzenia, upadki czy zranienia nie miały dla niej tajemnic. Choroby leczyła sama, domowymi sposobami. – Dzisiaj rodzice biegną do lekarza z delikatny katarem i nawet najmniejszym objawem choroby. A zamiast podawania leków można przecież wzmocnić odporność. Czasami gorączka to dobra rzecz – pokazuje nam, że organizm walczy z infekcją – wylicza.

3. Karierę odłożyła na później

Do pracy wróciła, gdy jej pociechy poszły do szkoły. Jednak z bycia mamą na pełen etat nigdy nie zrezygnowała. Wspólne spędzanie czasu zawsze było dla niej priorytetem. Oprócz tego przecież trzeba było zająć się domem. – Policzyłam, że tygodniowo przygotowywałam 189 posiłków, robiłam 35 prań, wysterylizowałam 84 butelek. Nie wspomnę o liczbie umytych naczyń, zmienionych pieluch czy zadrapaniach lub ranach, które leczyłam.

Mimo że chodziła spać wyczerpana, tuż przed snem zawsze liczyła swoją radosną dziewiątkę i czuła się szczęśliwa. – Jak to robiłam? Skupiałam się na pozytywnych stronach bycia mamą. I gdybym miała to wszystko powtórzyć, zrobiłabym to bez wahania i nic bym nie zmieniła – mówi.

Dzisiaj Vivian jest już w podeszłym wieku. Skończyła właśnie 90 lat, ale nie wygląda na tyle. Nadal jest sprawna fizycznie i psychicznie. Ma dzieci, wnuki, prawnuki. I tylko tęskni za zmarłym mężem. – Zawsze mieliśmy podobne podejście do wychowywania dzieci. Siadaliśmy wygodnie i rozmawialiśmy o tym, co jest dla nich ważne i dobre. Każdą decyzję podjęliśmy razem. Nigdy nie kierowaliśmy się tym, co napisano w książkach, lub tym, co robią inni rodzice.

 

today.com
today.com
Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze