"Intencje mamy zawsze dobre, a wychodzi różnie". Beata Borucka, czyli Mądra Babcia zwalnia tylko podczas świąt
To osoba wyjątkowa. Już po kilku wymienionych z nią zdaniach można wyczuć jej ogromny luz i otwartość, jakbyś rozmawiała z przyjaciółką, do której zadzwoniłaś po pracy, żeby spytać, co słychać. Jest na czasie. Emotikonki w SMS-ach, nowoczesny image, humor i ogromny dystans do siebie oraz całego świata. Ale w jej książkach znajdziemy coś jeszcze - refleksję, o którą dzisiaj nam tak bardzo trudno.
Katarzyna Krupka, WP Parenting: Co było pierwsze – babcia czy wnuczek?
Beata Borucka - Mądra Babcia: To przewrotne pytanie, na które odpowiem w przewrotny sposób. W moim przypadku pierwsza była mama wnuczka, czyli moja córka. To dla mnie bardzo ważna istota i od początku budziła ogromne emocje i pokłady miłości. Kiedy dowiedziałam się, że spodziewa się dziecka, byłam nieco zaskoczona, ale natychmiast uruchomiły się we mnie pokłady macierzyństwa i troski o przyszłą mamę.
I wtedy pojawił się Antek...
Kiedy przyszedł na świat Antek, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i jak się później okazało - ze wzajemnością. Zatem w moim babciowaniu pierwsza była córka, a następnie mały grabieżca moich uczuć. Kiedy po czterech latach przyszły na świat bliźnięta – Stefka i Gucio, byłam już babcią z doświadczeniem, chociaż "hodowla stadna" przyniosła nowe wyzwania.
Zastanawiam się, ile trzeba mieć lat, żeby zostać babcią?
W roli babci obsadza się nas zupełnie niezależnie od naszej woli, więc nie możemy wybrać sobie wieku na zostanie babcią. Ta rola grozi nam, odkąd nasze dzieci uzyskają zdolność rozmnażania się. To oni decydują, mniej lub bardziej świadomie, kiedy zostaniemy babcią. Dostajemy wtedy bilet do babciostwa i jedziemy. Nie możemy nie wsiąść, bo nie można odmówić zostania babcią!
Czego najbardziej brakuje dzisiejszym babciom?
Gdyby posilić się o jakieś statystyczne obserwacje w oparciu o moją niemal stutysięczną społeczność babć, to wymieniłabym trzy, nazwijmy to obszary poczucia braków wśród babć: zdrowie, czas i zainteresowanie.
Niestety, w naszej grupie pojawiają się tematy zdrowotne i niemal każdej babci coś dolega. Widać to zarówno z wpisów na grupie, jak i po liczbie odsłon odcinków o zdrowiu na babcia.tv. Dobra wiadomość jest jednak taka, że babcie coraz bardziej dbają o siebie i chcą być w dobrej formie.
Drugi obszar, to czas, no bo przecież dzisiejsza babcia jest często aktywna zawodowo i chciałaby być więcej z wnukami, ale nie bardzo ma jak. Mimo to polscy dziadkowie i tak spędzają z wnukami najwięcej czasu w Europie, co pokazuje badanie SHARE 50+, w którym przebadano społeczeństwa 29 krajów. Czyli narzekamy na brak czasu, ale dajemy radę lepiej niż inni. Brawo my!
I ostatni niedobór, to już temat bardziej emocjonalny i dotyczący relacji. Często młodzi rodzice w pędzie karier, dbania o dom czy dzieci, poświęcają mało czasu i uwagi osobom starszym. To popularny temat w mojej grupie. Do tego dochodzi też poczucie braku wyrazów wdzięczności za pomoc i niezauważanie tych babcinych starań. Myślę, że ten ostatni obszar jest najbardziej dotkliwy.
Czy każda babcia jest "mądrą babcią"?
Można powiedzieć, że każda babcia jest mądra na swój sposób. Intencje mamy zawsze dobre, a wychodzi różnie. Dla mnie bycie mądrą babcią, to przede wszystkim dbanie o dobre relacje między dorosłymi. Akceptowanie wyborów i decyzji swoich dorosłych dzieci, a co najważniejsze - szanowanie nowych członków rodziny, czyli zięciów i synowe. Tutaj jest chyba najwięcej zgrzytów.
W pani książce ''Mądra babcia" jest nawet cały rozdział, zatytułowany ''Dwa zęby teściowej" właśnie o tych niełatwych relacjach...
Babcie, czyli mamy dorosłych dzieci, mają zwykle jakiś pomysł na ich szczęście i jak się te dwa obrazki nie zgadzają, to jest kłopot. Należy pamiętać, że relacje między nami a rodzicami naszych wnucząt mają wpływ na nasz kontakt z maluchami.
Najczęściej same sobie kręcimy bicz, działając w opozycji do rodziców. Dla mnie największym grzechem babci i generalne dorosłych jest paktowanie z dzieckiem. To oznacza zawieranie koalicji międzypokoleniowych i posiadanie sekretów przed rodzicami. Dla mnie to jest największe ''no go zone''. To paktowanie ma wielowymiarowe fatalne skutki – podważa zaufanie do nas, obciąża dziecko tajemnicą, a co najgorsze pokazuje, że kłamstwo i zatajenie to metoda w naszych relacjach. To bardzo częsty grzech dorosłych, nie tylko babć. Dla mnie to grzech śmiertelny dla relacji…
Za kilka dni Boże Narodzenie, jak wspomina pani swoje święta z dzieciństwa? Znacznie różnią się od tych, które obchodzi pani teraz?
Święta to dla mnie od zawsze magiczny i wyjątkowy czas. Odkąd pamiętam, przy wigilijnym stole było wiele osób i spędzaliśmy je bardzo rodzinnie. W małym mieszkaniu rodziców było kilkanaście osób i to z noclegiem! Wielką frajdą było dla mnie spanie w kilkoro, na podłodze, na wielkiej pierzynie babci.
Dzisiaj moja córka i zięć organizują Wigilię w podobny sposób. Też jest liczna, gwarna i obfita. Mamy też szeroki program kulturalny. Wystawiamy rodzinny spektakl domowy w naszym "Teatrze za szafą", do którego piszę rymowane teksty. Mamy też konkurs wiedzy o rodzinie i wizytę Mikołaja. Dużo się dzieje! No i oczywiście wigilijne potrawy, których jest tradycyjnie 12 i za tę część odpowiadam ja. Dużo ciekawostek na temat świąt i wigilijnych potraw opisuję w książce "Opowieści ze smakiem". A w święta najbardziej brakuje mi tych, którzy odeszli. Poza tym dzisiaj mi niczego nie brakuje, no może jeszcze śniegu...
Za to na pewno nie brakuje prezentów. Wydajemy mnóstwo pieniędzy, aby obdarować naszych bliskich różnego rodzaju gadżetami. Czy rzeczywiście są one aż tak ważne?
Żyjemy w czasach dostatku i wodzenia na pokuszenie przez rynek. Szczególnie w święta trudno się temu oprzeć i szalejemy w wydawaniu pieniędzy, żeby uradować bliskich. Dla mnie obyczaj obdarowywania się upominkami jest bardziej powodem do sprawienia osobie bliskiej jakiejś szczególnej przyjemności, niż tylko dania przedmiotu.
Uważam, że w tym zabieganym świecie wspólne spędzanie czasu jest ważniejsze niż kolejny gadżet. Ja ofiarowuję właśnie taki czas i kupuję bilety do teatru, uczestnictwo w warsztatach kulinarnych, karnet na wspólną wizytę w SPA. Jeśli już idę w upominek rzeczowy, to raczej wykonany własnoręcznie i dziergam od jesieni szalik czy czapkę na drutach, czy ofiarowuję zestaw przetworów mojej roboty.
Uciekam od konsumpcjonizmu i uparcie przywracam inne wartości, niż rzeczy. Wyznaję pogląd, że najważniejsze rzeczy w życiu, to nie są rzeczy!
A jednak większość z nas gdzieś o tym zapomina i gubi prawdziwą magię świąt...
No jak to? Przecież magia świąt pojawia się tuż po zakończeniu Akcji Znicz i mamy święta już na początku listopada. Mikołaje, lampki i świąteczne piosenki prześladują nas od ponad miesiąca. Wszystko nawołuje ''kupujcie, kupujcie!".
Rzeczywiście robi się jakiś zakupo-obłęd, wpadamy w szaleństwo porządków i gromadzimy góry jedzenia, jakby miała być wojna, a nie święta. Myślę, że magię tych szczególnych dni może uratować spokój i ogólna życzliwość do siebie, której chyba brakuje najbardziej.
Mnie w tych zwariowanych okolicznościach zawsze ratuje humor i dystans do wszystkiego, co pomaga rozładować pojawiające się napięcia. Na szczęście to wszystko znika, gdy siadamy do wigilijnej wieczerzy, wypatrujemy pierwszej gwiazdki i magia bycia razem powraca. I to jest najważniejsze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Beata Borucka, czyli Mądra Babcia – autorka książki "Mądra babcia" oraz "Opowieści ze smakiem", założycielka portalu o tym samym tytułe. Najsłynniejsza babcia polskiego Internetu. Zjednoczyła i rozruszała polskie babcie, tworząc dla nich w sieci liczne miejsca zdobywania wiedzy, nawiązywania kontaktów i dzielenia się doświadczeniem z babciowania. Ma misję pokazania i wzmocnienia roli babci w wychowywaniu dzieci, a także podpowiadania jak być nowoczesną, mądrą babcią. Patrzy na świat z humorem i dystansem. W jej życiu, książkach czy fraszkach satyra przeplata się z refleksją, odwagą, a nawet buntem. Ma dorosłą córkę i trójkę wnucząt, których uwielbia z wzajemnością.