Baśniobór (recenzja)
Od wydawcy:
„Przez wiele wieków czarodziejskie istoty ukrywały się w tajemnym miejscu zwanym Baśnioborem, który jest dziś jedną z ostatnich przystani prawdziwej magii. Czarodziejską? Oczywiście. Ekscytującą? Jasne. Bezpieczną? Cóż, właściwie wręcz przeciwnie.
Kendra i jej brat Seth nie mają pojęcia, że ich dziadek jest obecnym opiekunem Baśnioboru. W otoczonym murami lesie pradawne reguły wprowadzają porządek między chciwymi trollami, złośliwymi satyrami, kłótliwymi wiedźmami, psotnymi chochlikami i zazdrosnymi wróżkami. Gdy jednak zasady te zostają złamane, ujawniają się potężne moce zła, a Kendra i jej brat muszą zmierzyć się z największym w swym życiu wyzwaniem, by uratować rodzinę, Baśniobór, a może i cały świat...”
Ponieważ zarówno Władca Pierścieni jak i Harry Potter mieszczą się w moim kuferku z ulubionymi lekturami odniosę się do 2 opinii umieszczonych na książce.
„Fenomenalne! Niektóre sceny są godne Władcy Pierścieni. - „The Los Angeles Times.”
Niestety nie ma w „Baśnioborze” scen na miarę dzieła Tolkiena. Przyznam, że nawet nie wiem, czemu ktoś próbuje takich powiązań szukać. Książka pana Mulla to zupełnie „inna bajka”. Naprawdę nie ma „przymusu”, by wszystkie pozycje fantasy odnosić do Śródziemia. Tym bardziej, że większość dzieci, które z wypiekami na twarzy przeczytają „Baśniobór”, „Władcy…” nie udźwigną. I nie muszą. Świat Tolkiena stawia przed czytelnikiem pewne wymagania, które 10-latkowi może być ciężko spełnić.
„Gdzie podziały się wszystkie wróżki? Oczywiście są w Baśnioborze! Kraina magicznych postaci czeka na ciebie w fantastycznej, wciągającej książce Brandona Mulla. J.K. Rowling powinna mieć się na baczności! - BookReview.com.”
W tym przypadku ostrzeżenia dla Pani Rowling też wydają się trochę na wyrost. „Baśniobór” jest mniej rozbudowany, bardziej jednowymiarowy. Choć może, by ocenić jego wartość należałoby przeczytać pozostałe tomy cyklu. Niestety u nas jeszcze niedostępne.
Choć nie zgadzam się z powyższymi ocenami nie uważam, by książka Pana Mulla była zła. Wręcz przeciwnie. To dobra propozycja dla nieco starszych dzieci. Idealna na wakacje. Szczególnie takie jak nasze (niekoniecznie ciepłe i pogodne). Historia jest ciekawa, wciąga i sprawia, że książkę czyta się „chwilę moment”. Język, jakim jest napisana jest prosty i zrozumiały, myślę, że dość bliski naszym pociechom. A poza tym, zdecydowanie jest to historia z dreszczykiem. I dobrze by było, żeby rodzice poważnie to ostrzeżenie potraktowali. Wrażliwe dzieci nie powinny czytać jej o zmroku. Szczególnie od chwili, gdy akcja nabiera rumieńców. W niektórych scenach jest coś niepokojąco bliskiego dziecięcym strachom.
Z pewnością przez ten swoisty „realizm” syn, ze spokojem czytający o przygodach Stracharza lub oglądający paskudnych orków w ekranizacji prozy Tolkiena, czytając rozdział „Noc kupały” miał wielkie oczy. Jednym słowem o nudzie nie ma mowy.
Trzymająca w napięciu przygoda to nie jedyna zaleta tego tytułu. Ma on swój walor wychowawczy. I na pewno nie jest on przypadkowy. Sposób nakreślenia postaci, ich zachowań a na koniec zestaw zagadnień do dyskusji wyraźnie o tym świadczy. Autor silnie akcentuje tu znaczenie posłuszeństwa i reguł. Polecam przeczytanie książki z dzieckiem i przedyskutowanie tych kwestii. Tylko wtedy młody czytelnik ma szansę wyciągnąć z lektury odpowiednie wnioski i kto wie może będzie z nich korzystał we własnym życiu.
Czytając książkę nie mogłam opędzić się od nasuwających się skojarzeń z ekologią. Niekiedy miałam wrażenie jakbym czytała apel ekologiczny do dzieci. Nie wiem, czy autor faktycznie chciał pod postaciami wróżek i innych dziwnych stworów ukryć wymierające gatunki, czy to tylko moja nadinterpretacja. Jakby nie było, jest to plus dla Baśnioboru. Dobrze, gdy lektura nie tylko bawi, ale i zmusza do refleksji, pozwala zinterpretować otaczający świat.
Choć „Baśniobór” nie jest dziełem wyjątkowym, nie zagnieżdża się w świadomości zmuszając do wielokrotnych powrotów. i tak jest wart lektury. Jest na tyle ciekawie skonstruowany, że bez problemu powinien oderwać od komputera chłopca w wieku 9 – 13 lat. A nawet. co mniej wrażliwe i w różu zakochane dziewczęta, z chochlikami w oczach, mogą dać się wciągnąć przygodą Kendry i Setha. Polecam i życzę miłej lektury.