Dzień Babci i Dziadka
O tym, że Dzień Babci i Dziadka już za progiem przypominają kalendarze, media, szkoły i przedszkola. Na pewno nie zapomnimy o energicznych Dziadkach naszych pociech. Na ogół zdrowi, czynni zawodowo, chętni do zabaw z wnukami. Jak tylko dadzą radę, pojawią się na szkolnych akademiach. Zorganizują świąteczny obiad, by podjąć wnuczęta, które przybiegną z życzeniami, laurkami, drobnymi prezentami i promiennymi uśmiechami na buźkach. A czy my pobiegniemy do naszych Dziadków, gdy mamy to szczęście, że jeszcze nas nie opuścili? Co z 80-, 90-letnimi Staruszkami? Tymi cudownymi ludźmi, którzy niejednego z nas wychowali. Opowiadali nam bajki, zabierali na spacer do parku, rozpuszczali łakociami. Często to Oni czekali z ciepłym obiadem na nasz powrót ze szkoły. Pocieszali, ocierali łzy i wstawiali się za nami u rodziców. Czy pamiętamy o nich na co dzień? A może ich zaniedbujemy?
1. Starość
Już dawno przestali być silni, energiczni i sprawni. Niejednokrotnie oprócz temperamentu stracili swe „drugie połowy”. Po kilkudziesięciu latach bycia we dwoje muszą przypomnieć sobie, jak stawiać na stole tylko jedno nakrycie. Gubią się w zbyt dużym łóżku. Nie mają kim się zająć, zaopiekować. Nie mają z kim poplotkować o wnukach, pani „Madalińskiej” z naprzeciwka. Otacza ich pustka czterech ścian nagle obcego domu i samotności. Dzieci, (nasi rodzice) od dawna mają swoje życie, codzienne sprawy, pracę, własne dzieci, kto wie, może i wnuków doglądają. A czasu dla własnych rodziców coraz mniej. Ukochane wnuki, czyli my, poszły w świat. Robią karierę, zwiedzają, pielęgnują własną rodzinę.
Cokolwiek byśmy nie robili, dzielą nas od Dziadków lata świetlne. Zapominamy. To nie dlatego, że jesteśmy nieczuli, źli, niewdzięczni. To brak czasu, a przede wszystkim brak cierpliwości.
Nasi błyskotliwi, zaradni, zabawni Dziadkowie niejednokrotnie stracili te cechy bezpowrotnie. Opowiadają w nieskończoność te same historie, nie słyszą, nie wszystko rozumieją. Wydają się pamiętać tylko to, co przykre. Uskarżają się na swój los i zdrowie. A my, młodzi nie bardzo potrafimy żyć ze starością. Denerwuje nas. Drażni. Uciekamy przed nią. Może tak nam się uda jej widmo odpędzić? To jakby reakcja obronna. Umysł chce się odgrodzić od tego, co nieuniknione, ostateczne. Każde spotkanie z naszymi dziadkami wyrywa nas z teraźniejszości, pokazuje przyszłość, która nie wygląda różowo. Nie chcemy dokuczyć naszym ukochanym. My się boimy, nawet, jeżeli nieświadomie. Nie chcemy pamiętać, że krąg życia jest niezmienny. Łudzimy się, że nas lata tak nie zmienią. Zarzekamy się, że w ich wieku tacy nie będziemy - marudni, przewrażliwieni, nadopiekuńczy. Zachowamy sprawność, jak nie fizyczną, to chociaż intelektualną. Jednak natura zaplanowała to inaczej. Może to taki sposób, by ułatwić wszystkim nieuniknione rozstanie? Może to jest sens rozluźnienia się więzi? Może po to starość tak często odbiera nam ukochanych Dziadków jeszcze za życia? Zmienia ich tak, że ciężko odnaleźć nam tych, których pamiętamy z dzieciństwa?
2. Pradziadkowie
Gdy mój ukochany Dziadek odchodził w sile wieku, ciężko mi z tym było. Do dziś odczuwam po Nim pustkę. Strasznie mi żal, że nie mógł być dumny, gdy kończyłam studia. Że nie poznał mego męża, z którym na pewno znalazłby wspólny język. Strasznie mi żal, że nie poznał swych prawnuków. Byłby nimi zachwycony. Wnuczek uwielbia książki tak jak On; mogliby godzinami o nich rozmawiać. Prawnuczka byłaby oczkiem w głowie, śliczna blondynka z rozbrajającym uśmiechem i błyskiem w oku, który sygnalizuje nietuzinkowy temperament. Gdy zaś odchodził mój drugi Dziadek, po latach ciężkiej choroby, pustka była mniejsza. Teraz została mi jedna Babcia, z którą bardzo ciężko mi znaleźć wspólny język. Babcia ma już ponad 80 lat i nie potrafimy rozmawiać tak, jak kiedyś. Czuję się trochę tak, jakby mojej babci, którą znam z dzieciństwa, już przy mnie nie było. Gdy w ferworze zajęć dam sobie szansę na refleksję mogę poczuć, jak przykro mi z tego powodu. Tylko dlaczego tak trudno o tym pamiętać, gdy już się spotkamy? Dlaczego tak ciężko zachować pełen wyrozumiałości spokój? Dlaczego uciekamy?
Przecież nasi Kochani Dziadkowie nie zasłużyli sobie na to, by u schyłku zostać wyłącznie ze wspomnieniami. My też o takiej przyszłości dla siebie nie marzymy. Może czas więc przypomnieć sobie o nich, uzbroić się w cierpliwość i wspomnienia z dzieciństwa, i częściej niż od święta znajdować dla nich czas. Wysłuchajmy setny raz tej samej opowieści, włącznie z historią chorób wszelkich. Pokiwajmy ze zrozumieniem głową, gdy będą utyskiwać na nowych sąsiadów, studentów. A przede wszystkim: dajmy Im szansę nacieszyć się prawnukami. Nie izolujmy jednych od drugich. Dajmy szansę się poznać i odnaleźć płaszczyznę porozumienia. Nasze dzieci chętnie wysłuchają opowieści z zamierzchłej przeszłości, o tym, jak to my nie chcieliśmy jeść omletu ze szpinakiem. Moje maluchy świetnie się bawią, gdy Prababcia opowiada jak to dwu- czy trzyletnia mama kazała brać babci proszki na gadanie, bo spać nie może, (dodam, że to mamusia pytlowała, co skutecznie utrudniało jej sen).
Ponadto nasze dzieci nauczą się bardzo, bardzo ważnej rzeczy – szacunku dla starszych. Wyrozumiałości dla nich i dla niemocy w ogóle. Poćwiczą się w cierpliwości. Zobaczą, jak ważne jest ciepłe słowo, ile radości może dać drobny gest. Poczują się doroślejsze pomagając Pradziadkom.