Zdążyć przed lockdownen. Para zorganizowała ślub w 24 godziny
Kiedy Jo i Matt usłyszeli, że brytyjski rząd podjął decyzję o wprowadzeniu kolejnego lockdownu, postanowili nie tracić ani minuty. Z pomocą rodziny i przyjaciół udało im się zorganizować ślub marzeń w zaledwie 24 godziny.
1. Lockdown w Wielkiej Brytanii
33-letnia Jo Loosemore oraz 37-letni i Matt Goffin planowali pobrać się w Devon 14 listopada. Początkowo para planowała przyjęcie na 200 osób. Jednak kiedy w sobotę 31 października usłyszeli o wprowadzeniu lockdownu w Wielkiej Brytanii, postanowili działać.
Nowe ograniczenia mają wejść w życie już w czwartek. Zmiany oznaczają, że śluby i ceremonie zawarcia związków partnerskich będą w dozwolone tylko w przypadku "wyjątkowych okoliczności".
"W sobotę rano brałam prysznic i usłyszałam w wiadomościach o nowych restrykcjach. Wtedy pomyślałam: "Cóż, zobaczę, czy uda nam się zorganizować ślub w ten weekend - opowiada Jo, która jest pielęgniarką weterynaryjną. - Pomyślałam wtedy, że mam dwa wyjścia. Albo pozwolę, żeby sytuacja nas przygnębiła i zestresowała, ponieważ po raz setny musimy coś zmieniać, albo mogę zadziałać i być pozytywnie nastawioną do sytuacji" - dodaje.
2. Jak zorganizować ślub w 24 godziny?
Jak opowiada Matt, który jest naukowcem biomedycznym, pierwotnie ślub był planowany a w Devon, ze względu na bliskość domu rodziców panny młodej. Kiedy wybuchła epidemia koronawirusa, w życie weszły ograniczenia. Para musiała zmienić plany i przeorganizować przyjęcie na 15 osób, ponieważ tylko tyle mogło być zaproszonych. Teraz musieli dokonać szybkiej zmiany logistycznej i przenieść ceremonię do Witcham, gdzie mieszkają ze swoim ośmiomiesięcznym synem Rupertem.
Jak przyznają Jo i Matt, ich ślub nigdy nie udałoby się zorganizować w 24 godziny, gdyby nie zaangażowanie lokalnej społeczności. Dzięki miejscowej wielebnej Mary Hancock, poranne nabożeństwo zostało zastąpione ceremonią ślubną. Para również umieściła apel na fanpage'u wioski na Facebooku, w którym poinformowała o ślubie znajomych i rodzinę.
"Tak wielu ludzi w naszej wiosce oferowało swoją pomoc, więc na naszym weselu mieliśmy trębacza i organistę, co było niesamowite - opowiadają Jo i Matt. - Przed kościołem czekali na nas przyjaciele z naszego klubu biegowego Ely Runners, którzy życzyli nam szczęścia przed wejściem i później. To było naprawdę cudowne" - dodają.
"Mieliśmy naprawdę fajny dzień, był dla nas wyjątkowy” - podkreślają Jo i Matt.
Zobacz także: Żona wtargnęła na ślub swojego męża. "Powiedział, że jedzie do pracy"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl