Trwa ładowanie...

Tata-pielęgniarz apeluje do uczniów. "Złotą zasadą jest to, aby nie pili z kolegami z jednej butelki i nie częstowali nikogo jedną kanapką"

Pielęgniarz apeluje do rodziców, aby uświadamiali dzieci o skutkach zarażenia COVID-19 i nie bali się wysyłać pociech do szkół
Pielęgniarz apeluje do rodziców, aby uświadamiali dzieci o skutkach zarażenia COVID-19 i nie bali się wysyłać pociech do szkół (123 rf)

Paweł Zasłonka jest pielęgniarzem w jednej z przychodni dla dzieci. W wywiadzie z Mają Kołodziejczyk, przeprowadzonym dla portalu e-dziecko, opowiada, jak pandemia koronawirusa odmieniła jego codzienną pracę i na co powinni zwracać uwagę rodzice posyłający dzieci do szkół w tym trudnym czasie.

1. Jak COVID-19 zmienił pracę w przychodniach medycznych

Paweł Zasłonka przyznał, że choć przestrzeganie zasad sanitarnych było w jego przychodni normą, także przed wybuchem pandemii, to nie da się ukryć, że teraz obowiązuje w tym zakresie większy rygor.

"Kluczowym momentem była połowa marca, kiedy otrzymaliśmy wytyczne, aby zakładać środki ochrony osobistej na cały dyżur. Aktualnie przez cały dzień pracy mam na sobie flizelinowy fartuch, maskę i przyłbicę. Od wybuchu epidemii do poradni wpuszczamy pacjenta z jednym opiekunem dorosłym, ograniczamy ruch do minimum, zachowując przy tym odpowiedni dystans społeczny" - opisuje pielęgniarz w rozmowie z dziennikarką e-dziecko.

Zasłonka zapytany czy praca w przychodni nie sprawia, że czuje się bardziej narażony na zakażenie COVID-19 odparł, że tak naprawdę ryzyko zachorowania na koronawirusa wcale nie musi być najwyższe w placówce medycznej.

Zobacz film: "Koronawirus w Polsce. Powrót do szkoły w Zakopanem"

"Zawsze z tyłu głowy pojawiają się myśli, że, wracając do domu, można coś ze sobą przynieść, mimo zachowania środków ostrożności i zmiany ubrania. Bakterie, wirusy, pasożyty możemy złapać wszędzie, nie tylko w placówkach medycznych. Przyjęło się chyba w naszym społeczeństwie, że najwięcej bakterii można przynieść na sobie ze szpitala [...] ale nie zakładam najgorszego. Nie rozmyślam o tym, czy zachoruję albo trafię na kwarantannę. Oczywiście muszę się liczyć z takim ryzykiem, ale staram się zawsze myśleć pozytywnie" - wyjaśnia Paweł Zasłonka.

Pielęgniarz apeluje do rodziców, aby uświadamiali dzieci o skutkach zarażenia COVID-19 i nie bali się wysyłać pociech do szkół
Pielęgniarz apeluje do rodziców, aby uświadamiali dzieci o skutkach zarażenia COVID-19 i nie bali się wysyłać pociech do szkół (123 rf)

2. Posyłanie dzieci do szkół dobrym pomysłem?

Pielęgniarz zabrał także głos w sprawie powrotu dzieci do szkół w dobie pandemii koronawirusa. Zasłonka nie ukrywa, że sam jest tatą kilkuletniej córki, którą zdecydował się posłać do żłobka.

"Gdy doszły do nas informacje, że żłobki ponownie zostaną otwarte, pytaliśmy, czy w placówce będą przestrzegane obostrzenia i czy nie będzie problemów, aby córka wróciła. Nie ukrywałem, że pracuję w zawodzie medycznym, a każdy może pomyśleć, że ja jestem bardziej narażony na zakażenie koronawirusem, niż kierowca autobusu czy sprzedawczyni. Placówka przedstawiła nam schematy działań, okazało się, że jest przygotowana i podjęliśmy decyzję o powrocie dziecka do żłobka" - powiedział pielęgniarz i dodał:

"Przebywanie dziecka non stop z rodzicem w domu nie nauczy go pewnych zachowań społecznych i odnajdywania się w różnych sytuacjach. Oczywiście mógłbym uczyć córkę w domu matematyki, biologii, czy języka angielskiego, ale nie nauczę jej radzenia sobie ze stresem przy tablicy, czy pokonywaniem strachu przed odpowiedzą, czy niezapowiedzianą kartkówką. A to doświadczenia, które zaowocują tym, że będzie bardziej zaradna w życiu dorosłym" - podkreślił Zasłonka, który zwrócił się z radą do rodziców, którzy obawiają się posłać dzieci do placówek edukacyjnych w dobie pandemii:

"Przede wszystkim rodzice nie powinni panikować, ale dowiedzieć się, jakimi środkami ochrony osobistej szkoła dysponuje. Jeżeli nie gwarantuje płynów do dezynfekcji rąk, radziłbym dać taki dziecku. Radzę przypominać dzieciom również o zasadzie mycia rąk przed każdym posiłkiem i po każdej wizycie w toalecie – niby wszyscy o tym wiemy, ale często zapominamy i uczuliłbym dziecko, aby było ręce częściej niż dotychczas" - mówi pracownik medyczny.

Paweł Zasłonka zwraca też uwagę na to, aby rodzice uświadamiali dzieci o powadze zagrożenia, które płynie z zarażenia się koronawirusem i przekonali pociechy, aby nie piły z jednej butelki czy nie wymieniali się maseczkami.

"Złotą zasadą jest to, aby uczniowie nie pili z kolegami z jednej butelki i nie częstowali nikogo jedną kanapką. Trzeba też pamiętać o maseczkach, jeżeli szkoła wymaga, aby nosić je na korytarzu, uczniowie powinni się dostosować i pod żadnym pozorem, nie wymieniać maseczkami między sobą. Ważne jest także, aby zwracać uwagę na samopoczucie dziecka. Jeśli gorzej się poczuje, będzie miało podwyższoną temperaturę lub katar, rodzice powinni podjąć decyzję o pozostawieniu dziecka w domu" - przestrzega pielęgniarz.

Źródło: e-dziecko.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze