Trwa ładowanie...

Śmieciowe jedzenie wróci do szkół? Szefowa MEN chce zmienić obowiązującą ustawę

 Katarzyna Krupka
27.01.2016 08:50
Śmieciowe jedzenie wróci do szkół? Szefowa MEN chce zmienić obowiązującą ustawę
Śmieciowe jedzenie wróci do szkół? Szefowa MEN chce zmienić obowiązującą ustawę (Zdjęcie dziecka / Shutterstock)

Absurdalne i idiotyczne – tak o rozporządzeniu o bezpieczeństwie żywności i żywienia poprzedniej Minister Edukacji Narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej  zakazującego sprzedaży śmieciowego jedzenia na terenie szkół mówi obecna szefowa MEN, Anna Zalewska.

Dieta może mieć ogromny wpływ na zdrowie

1. Nowelizacja ustawy i zakaz sprzedaży niezdrowej żywności

Rewolucja w szkolnych stołówkach i sklepikach weszła w życie 1 września 2015 roku. Wprowadzono wówczas zakaz sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach, której spożywanie w nadmiarze może być przyczyną groźnych chorób, takich jak np. cukrzyca czy otyłość.

Chodziło przede wszystkim o śmieciowe jedzenie, obarczane winą za plagę nadwagi wśród polskich dzieci. Niestety, bardzo szybko okazało się, że sprytni uczniowie wiedzą, jak obejść zakazy wprowadzone przez MEN.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Na przerwach zaczęli wychodzić do sklepów znajdujących się w pobliżu szkoły, rozkwitł również handel takimi produktami jak cukier i sól, batony czy chipsy. Wkrótce do sklepików szkolnych powróciły drożdżówki.

Nowelizacja ustawy okazała się największym problemem dla właścicieli sklepików szkolnych, którzy swoje interesy zaczęli po prostu zamykać. Rewolucja uderzyła także w drobnych dostawców i lokalnych producentów.

2. Krytyka ustawy sklepikowej

Nowa szefowa MEN, Anna Zalewska, nie szczędzi krytyki dla wprowadzonych zmian. – Pod hasłem zdrowej żywności doprowadziliśmy do absolutnej katastrofy żywieniowej w szkołach i przedszkolach, plus do likwidacji małych i średnich przedsiębiorców – powiedziała w programie Kontrwywiad RMF FM, kiedy słuchacze zapytali ją o zakaz sprzedaży w szkołach śmieciowego jedzenia.

– Niestety, rozporządzenie jest absurdalne, idiotyczne, napisane na kolanie – dodała minister. Z rozmowy można było się również dowiedzieć, że szefowa resortu ma nadzieję, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy uda się wprowadzić w życie kolejne zmiany w obowiązującej ustawie.

Co na to poprzednia minister? Postanowiła odnieść się do słów Anny Zalewskiej. – Kiedy ustawa przechodziła, wszyscy byliśmy "za", PiS również – powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska w jednym z udzielonych wywiadów.

Zdrowe i nietuczące słodycze dla ciebie i twojego dziecka
Zdrowe i nietuczące słodycze dla ciebie i twojego dziecka [6 zdjęć]

Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, w ciągu ostatnich 20 lat liczba dzieci z nadwagą wzrosła w

zobacz galerię

3. Zmiany w szkołach okiem dietetyka

Czy obowiązująca „ustawa sklepikowa” jest rzeczywiście idiotyczna i absurdalna? Niekoniecznie. - Dzieci mają bardzo słabo rozwinięte procesy samoregulacji, trudno im się powstrzymać przed zjedzeniem czegoś słodkiego lub „śmieciowego”.

Takie jedzenie szybko zaspokaja głód i redukuje poziom stresu ponieważ natychmiast uwalnia węglowodany do mózgu.  Z punktu widzenia dziecka to bardzo dobrze, że ze sklepików usunięto śmieciowe jedzenie - komentuje Magdalena Jarzębowska, psychodietetyk, autorka książki „Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem” oraz programu zmienswojenawyki.pl.

  • Liczne badania pokazały również pewną zależność pomiędzy produktami, a ich dostępnością. Wraz z bliskością rośnie także ilość zjadanego przez dzieci śmieciowego jedzenia – im dalej, tym mniej mają na nie ochotę, ponieważ to wymaga od nich większego zaangażowania, żeby je zdobyć. Tak jest także w przypadku dorosłych.

- Do tego dochodzi jeszcze presja grupy wylicza dietetyk. - Skoro rówieśnicy kupują słodycze w sklepiku szkolnym to dlaczego i oni nie mogą? Nawet mojemu dziecku, które wie, że słodycze to nie jest zdrowa przekąska, trudno się powstrzymać. Nie miałabym odwagi mówić, że obowiązująca ustawa jest idiotyczna i moim zdaniem niezdrowe jedzenie absolutnie nie powinno wrócić do szkół.

- To, co się dzieje, jest walką o podłożu politycznym – jedna strona będzie krytykowała drugą i odwrotnie, a tu najważniejsze jest dobro dzieci – nie dorosłych: dyrektorów szkół, właścicieli sklepików czy polityków – dodaje specjalistka.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze