Trwa ładowanie...

Rodzenie w tłumie – czy nowa moda przyjmie się w Polsce?

 Agnieszka Gotówka
29.09.2020 17:47
Poród rodzinny
Poród rodzinny (123RF)

Poród w gronie najbliższych (z ang. crowd birth) swój początek ma w programie telewizyjnym „Keeping Up With the Kardashians”. W czasie trwania reality-show jedna z członków rodziny, Kourtney, zdecydowała się rodzić w towarzystwie aż ośmiu osób: matki, sióstr, brata, przyrodnich sióstr, syna i ojca dziecka.

Jak się później okazało, Kourtney pozazdrościło wiele kobiet, które również chciały na swój poród zaprosić więcej niż jedną osobę. Położne nie były temu przeciwne, więc panie rodziły dzieci w towarzystwie mamy, przyjaciółek, starszych dzieci, teściowej.  

spis treści

Kobiety decydujące się na tzw. crowd birth, jak same deklarowały, w żaden sposób nie czuły się skrępowane. Wskazywały, że poszczególni członkowie rodziny działali motywująco i pocieszająco. Rodząca czuła się obserwowana, a więc wiedziała, że musi dać z siebie wszystko. Amerykanki podkreślały również, że w czasie rozmowy z rodziną nie czuły bólu i stresu.

Rodzące zapraszały też na swój poród kobiety, którym nie było dane urodzić siłami natury. Chciały w ten sposób pokazać im, jak wygląda fizjologiczny cud narodzin.

Zobacz film: "Jak uniknąć komplikacji okołoporodowych?"
Rodzinny poród
Rodzinny poród (123RF)

Amerykańskie położne porównują zjawisko crowd birth do rodzinnych przyjęć. Narodziny dziecka są na tyle istotnym wydarzeniem w życiu rodzinyże nic dziwnego w tym, że niektórzy chcą to uczcić już na sali porodowej.

1. Minusy porodu w dużym gronie

Poród jest szalenie trudnym, ale i niezwykle intymnym doświadczeniem w życiu każdej kobiety. Można go w pewnym stopniu zaplanować, jednak nigdy nie wiadomo, jak potoczy się akcja porodowa. Sytuacja może się skomplikować, kobieta może ponadto być mocno zestresowana.

Wydaje się, że w takich wypadach większa liczba osób na sali porodowej może nieco utrudniać narodziny dziecka. Każdy na stres reaguje inaczej, niektórzy wręcz panikują, co może jedynie przysporzyć rodzącej dodatkowych negatywnych emocji. Położne mówią wprost – czasem większy problem jest z osobą towarzyszącą rodzącej, niż z samą kobietą.

2. Problem z nazewnictwem

W polskiej kulturze mianem porodu rodzinnego określamy poród, przy którym obecny jest najczęściej ojciec dziecka, rzadziej przyjaciółka kobiety, jej mama lub doula. Jest to jednak zwyczajowo jedna osoba.

I tak z pewnością długo pozostanie - położne w polskich szpitalach nie pozwalają bowiem na obecność na sali porodowej większej liczby osób. Wiąże się to z kilkoma czynnikami, z których najważniejsza wydaje się być ochrona intymności kobiety. Obecność rodziny może też wpływać deprymująco na personel medyczny.

Jeśli kobieta chciałaby urodzić dziecko w większym gronie bliskich, pewnym rozwiązaniem dla niej może być poród domowyNie każda ciąża jednak może być rozwiązana w miejscu zamieszkania. Są bowiem przeciwwskazania do porodu w domu, których zbagatelizowanie może przyczynić się do wielu powikłań.

3. Poród na Facebooku?

Media społecznościowe odgrywają dużą rolę w życiu młodego pokolenia. Ludzie dzielą się za ich pomocą najważniejszymi wydarzeniami ze swojego życia, a narodziny dziecka są niewątpliwie jednym z nich. Co jakiś czas pojawia się informacja o publicznej relacji z porodu. Niektórych taka manifestacja swojego szczęścia oburza, inni – całkowicie rozumieją dumnych rodziców.

Coraz popularniejsze stało się również wynajmowanie profesjonalnego fotografa, który uwieczni na zdjęciach przyjście na świat nowego członka rodziny.

W Polsce mimo wszystko kobiety nadal są wierne tradycji oraz przyjętym normom. Rzadko decydują się na publikowanie zdjęć z sali porodowej. W wydaniu na świat dziecka towarzyszą im zwykle jedynie partnerzy. I wydaje się, że mimo coraz większej elastyczności polskich oddziałów położniczych, zjawisko crowd birth jeszcze długo pozostanie dla nas jedynie amerykańską modą, o której będziemy mogli jedynie przeczytać lub usłyszeć.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze