Niania z piekła rodem
Podkradanie kosmetyków, korzystanie z perfum, palenie papierosów, picie alkoholu i zostawianie dziecka bez opieki. Te i wiele innych grzechów na sumieniu mają nianie, które ewidentnie minęły się z powołaniem. Dla wielu osób praca opiekunki to łatwy sposób na zarobienie pieniędzy, niestety kosztem dziecka.
1. Mama (nie) przestanie cię kochać
Marika miała to szczęście - opieki nad jej 3-letnim synem podjęła się sąsiadka. Była zawsze pod ręką. Wystarczył SMS i już pukała do drzwi.
- Przychodziła do nas bardzo często, praktycznie codziennie na kilka godzin. - mówi Marika. - Ja wtedy uczyłam się i pisałam pracę magisterską. Chciałam skończyć studia i pójść do pracy. Ta pani zawsze robiła na mnie dobre wrażenie. Była sympatyczna, miła, nie miała nałogów. Po jakimś czasie zaczęła zostawać z synkiem, kiedy ja wychodziłam na uczelnię lub miałam coś do załatwienia. Po powrocie zawsze słyszałam, że był grzeczny, że wszystko było idealnie. Kiedyś jednak synek był nie w humorze, sytuacja zaczęła się powtarzać. Próbowałam z nim rozmawiać, ale bez skutku. Zaczęłam nawet drążyć temat z samą nianią. Coś mi nie pasowało, martwiło zachowanie dziecka. Synek nie chciał powiedzieć, co się stało, zapytałam dlaczego. Odpowiedział, że ciocia (niania) powiedziała, że jak będzie niegrzeczny, to ona poskarży się mamie i mama przestanie go kochać. Później zrozumiałam, że on faktycznie musiał być grzeczny, gdy z nią był. W końcu bał się, że na niego naskarży, a ja... przestanę go kochać - opowiada kobieta.
Basia również miała problemy z nianią. - Poleciła nam ją znajoma. Wydawała się być zwyczajną, miłą kobietą. Była już po pięćdziesiątce i chciała sobie dorobić. Dyspozycyjna, rozsądne wynagrodzenie, opinie bardzo dobre - czego chcieć więcej? Przychodziła do nas niecałe trzy miesiące. To, co zwróciło moją uwagę, to ciągły bałagan. Do jej obowiązków nie należało sprzątanie, ale codziennie zastawałam w mieszkaniu pomazane kredką ściany, rozsypaną mąkę, wylaną wodę w łazience. Gdzie wtedy była niania? Sytuacja wyjaśniła się, kiedy wróciłam do domu około południa. Bardzo źle czułam się w pracy i zwolniłam się wcześniej. Przyjeżdżam przed dom i oto ukazał mi się widok: nasza niania stoi na balkonie i pali papierosa. Rozmawia przez telefon i śmieje się, ile sił. Pierwsza myśl: gdzie dziecko? Może śpi? I właściwie czemu ona pali na balkonie przy sypialni? (Okno było otwarte, to było wczesne lato). Najgorsze w tym wszystkim było to, że jak weszłam do domu, zobaczyłam pozamykane drzwi. Zaczęłam je otwierać i okazało się, że w dziecięcym pokoju siedzi w łóżeczku moja córka. Sama, czerwona na buzi od płaczu, bez ukochanego smoczka. Siedzi i płacze, a niania pali na balkonie i wesoło szczebiocze. Nie chcę myśleć, co mogło się stać przez ten czas. Córeczka miała wtedy 10 miesięcy.
Ja straciłam jednorazowo i nianię i koleżankę - zwierza się Paulina. - Mój synek jest autystą. Szukałam kogoś do pomocy na kilka godzin w tygodniu. Zgłosiła się moja koleżanka, z którą kiedyś pracowałam. Wiedziała, że moje dziecko ma stwierdzony autyzm i uprzedzałam ją, że może reagować dość emocjonalnie na wiele sytuacji. Rozmawiałyśmy długo, przychodziła do nas wielokrotnie zanim została z nim sama. Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Nie widziałam w zachowaniu syna nic, co mogłoby mnie zaniepokoić.
Uwagę zwróciła mi znajoma, która mieszka w okolicy. Przyszła do nas pewnego dnia i z oporem, ale powiedziała, co widziała: mój syn i niania byli na spacerze. On płakał i krzyczał. Niania szarpała go za rękę, krzyczała na niego. Mówiła, że jest głupi i że go zostawi tutaj samego. On ją klepnął w ramię, a ta uderzyła go otwartą dłonią w tył głowy. Wtedy rozpłakał się bardziej, zaczął krzyczeć i upadł na ziemię. Dziewczyna wzięła go za rękę i zaczęła ciągnąć po chodniku. Potem zaczęła go ponownie szarpać, próbując postawić, cały czas krzycząc, że jest głupi i że nie dziwi się, że ja nie chce z nim siedzieć w domu. Że jeśli nie zacznie normalnie sie zachowywać, to mi powie, żebym oddała go do domu dziecka. Wtedy do akcji wkroczyła zaprzyjaźniona sąsiadka, zwracając uwagę, że tak nie można, że to dziecko, że zna jego mamę, ogólnie zaczęła go bronić i próbowała uspokoić. Niania kazała się nie wtrącać, podniosła go i za rękę, siłą zaciągnęła do domu (syn cały czas płakał).
- Nie mogłam uwierzyć w tą historię, bo przecież to była moja koleżanka! Nie dawało mi to spokoju, więc zaczęłam prosić syna, aby odpowiedział "tak" lub "nie". Czy był na dworze z ciocią? Czy spotkał panią Stasię? Czy wtedy ciocia krzyczała? Czy wtedy mówiła coś przykrego? - opowiada Paulina.
- Tym sposobem doszłam do tego, że to wszystko, co powiedziała sąsiadka, było prawdą. Zadzwoniłam do koleżanki, żądając wyjaśnień. Parsknęła śmiechem, że ta stara baba (bo tak określiła znajomą sąsiadkę) wszystko wyolbrzymiła, że się wtrąciła bez powodu i że przecież nic się nie stało, bo musiała go jakoś przywołać do porządku. Im dłużej prowadziłam tę rozmowę, tym bardziej puszczały mi nerwy. Nie mogłam uwierzyć, że wśród moich znajomych była taka osoba.
Przeczytaj koniecznie
- Kluczowy element wyprawki dla dziecka. Sprawdź, czy na pewno kupujesz bezpieczny produkt
- 5 faktów na temat karmienia piersią, o których nie miałaś pojęcia
- Tran czy olej z wątroby rekina? Poznaj różnicę i wybierz świadomie
- Te kolory będą stymulowały rozwój Twojego dziecka
- Większość rodziców w okresie jesienno-zimowym popełnia ten błąd. Skutki mogą być fatalne
2. Ochronić naiwność
Ciężko jest znaleźć jedną, uniwersalną receptę na to, aby uchronić dziecko przed niewłaściwym zachowaniem niani. Dzieci są beztroskie i naiwne, dlatego łatwo manipulować nimi tak, aby bały się powiedzieć rodzicom, że coś jest nie tak. Głównie dotyczy to gry na emocjach i poczuciu bezpieczeństwa dziecka, tak jak np. w przypadku opisanym przez Marikę. Warto jednak bacznie obserwować dziecko i wyłapywać zachowania, które mogą odbiegać od codziennych norm. Co powinno zaniepokoić rodzica?
- Powinno nas zaniepokoić, kiedy dziecko na widok niani płacze, chowa się, nie potrafi się uspokoić w jej obecności, ale także odwrotnie (zwłaszcza w przypadku dzieci starszych) - gdy dziecko staje się apatyczne, zamyślone, unika kontaktu wzrokowego, staje się uległe. Niepokojąca może być zmiana z wesołego wcześniej dziecka na nerwowe, płaczliwe lub wycofane. Musimy również pamiętać, że takie reakcje nie muszą jednoznacznie oznaczać negatywnego wpływu niani. Mniejsze dzieci mogą reagować płaczem na nianię, ponieważ kojarzą pojawienie się opiekunki z wyjściem rodziców. Taki etap trwa mniej więcej tydzień. Później dziecko przyzwyczaja się do obecności niani oraz wychodzenia rodziców do pracy. Jeśli ten okres wydłuża się lub jeśli reakcje dziecka na nianię są coraz bardziej niepokojące, należy rozważyć negatywny wpływ niani na dziecko - wyjaśnia WP parenting Marta Grotowska, pedagog.
Warto wiedzieć
Dziecko, które doświadczyło przemocy psychicznej lub fizycznej ze strony opiekuna może stać się bardziej nerwowe, a nawet swoją złość może chcieć wyładować na innych dzieciach lub zwierzętach. Inną konsekwencją jest m.in. lęk, poczucie strachu, wyobcowanie, uległość i płaczliwość. Może to rzutować na rozwój emocjonalny i społeczny dziecka.
3. Niania pod lupą
Mamy mają kryteria, według których oceniają nianie na rozmowie wstępnej. Najczęściej pytają o doświadczenie, nałogi, zwracają uwagę na pierwszy kontakt z dzieckiem, próbują poznać główne metody wychowawcze. Często jednak osoby szukające zatrudnienia przedstawiają się jako takie, jakich my oczekujemy, aby były, a nie takimi, jakimi są. Jak więc sprawdzić nianię, gdy nie ma nas w domu? I czy ukryta kamera to uświęcony środek dla naszego celu?
Ukryte kamery są nielegalne i niestety nie jest to dobra metoda sprawdzania, czy niania dobrze zachowuje się wobec dziecka - tłumaczy Marta Grotowska.
Nikt z nas nie chciałby być bezwiednie monitorowany, zwłaszcza w pracy. Jeśli niania znajdzie ukryte kamery, poczuje się obserwowana, ale też straci do rodziców zaufanie. Jeśli zdecyduje się zostać w pracy, nie będzie czuła się swobodnie i odbije się to też na jej relacji z dzieckiem.
- Najlepiej, zatrudniając nianię, ustalić czas adaptacyjny/próbny. Przez pierwszy tydzień lub dwa rodzic zostaje razem z opiekunką i dzieckiem w domu. Zostawiamy nianię z dzieckiem najpierw na chwilę, potem na godzinę i ciągle wydłużamy ten czas. Jeśli dziecko jest spokojne lub niania potrafi zająć się dzieckiem, mimo jego niepokoju, możemy coraz bardziej ufać w jej umiejętności i kwalifikacje. Z czasem, gdy niania zostaje już na dłużej z dzieckiem w domu, raz na jakiś czas można przyjść trochę wcześniej z pracy, żeby zobaczyć, czy wszystko jest ok - dodaje ekspertka.