Miejsce w żłobku tylko, gdy rodzic jest bezrobotny. Wdrożono nowy program na warszawskiej Białołęce
Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim nie zawsze jest prosty. Miejsc w żłobkach nie ma, więc rodzic musi zostać w domu. Na to jednak na warszawskiej Białołęce znalazł się sposób. Wdrożono program "Żłobek dla malucha – szansą na powrót do aktywności zawodowej rodzica".
1. Wracam do pracy
Powrót do pracy po urodzeniu dziecka łączy się z trudnościami. Kobiety, młode matki, mają wiele problemów ze znalezieniem dla siebie miejsca na rynku pracy. A jeżeli już ją znajdą, przeszkodą okazuje się znalezienie miejsca dla dziecka w żłobku. Chociaż w większości placówek w pierwszej kolejności przyjmowane są tylko dzieci, których rodzice pracują, i tutaj brakuje dla wszystkich miejsc.
W rezultacie kobieta, która chce wrócić do pracy po urodzeniu dziecka lub znaleźć nową, nie może tego zrobić. Jest bezrobotna, więc nikt nie przyjmie jej malucha do żłobka publicznego. Nie pójdzie też na rozmowę kwalifikacyjną, ponieważ nie ma z kim zostawić malucha. Zostają placówki prywatne – na te nie wszyscy mogą sobie pozwolić, ponieważ za opiekę trzeba słono płacić.
Zobacz też:
2. Program unijny
Osobom z podobnymi sytuacjami miał pomóc nowy program unijny. Mówiono o 450 miejscach w żłobkach dla dzieci bezrobotnych lub tych, którzy wracają z urlopów macierzyńskich i wychowawczych. Co poszło nie tak? Wszystko wskazuje na to, że na chwilę obecną nie ma takiej liczby rodziców spełniających warunki.
Na Białołęce powstały niedawno cztery nowe żłobki. Trzy z nich (na ul. Truskawkowej, Krzyżówki i Książkowej) przyjmują tylko i wyłącznie dzieci bezrobotnych rodziców oraz takich, którzy przebywają na urlopach macierzyńskich i rodzicielskich i kończy się im umowa. Pracujący rodzice nie mają tutaj szans na zapisanie swojego malucha. Takie było założenie nowego programu unijnego.
Na początku września okazało się, że w żłobkach są wolne miejsca, jednak nie dla wszystkich. Nabory organizowane są tylko wśród bezrobotnych. Żłobki nie mogą przyjmować dzieci rodziców pracujących, ponieważ w ten sposób złamanoby założenia unijnego projektu.
- W żłobku przy ul. Książkowej nie ma już miejsc. Przy ul. Krzyżówki i Truskawkowej trwają zapisy - cały czas wpływają nowe wnioski i są podpisywane umowy. Przy ul. Krzyżówki jest jeszcze 17 wolnych miejsc, a przy Truskawkowej – 27. Zgodnie z informacją z urzędu marszałkowskiego musimy te miejsca mieć dla osób spełniających kryteria projektu, ponieważ rodzice w każdym momencie mogą zdecydować się na zapisanie dziecka do żłobka, a cały czas wpływają wnioski - tłumaczy Katarzyna Pieńkowska, naczelnik wydziału w biurze Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
Całkowita wartość projektu wyniosła ponad 15 mln złotych. Niedopełnienie warunków skutkowałoby więc przymusem zwrotu tych środków. A to właśnie za nie opłacane są opiekunki, rachunki i wszystkie inne niezbędne potrzeby.