"Państwowe żłobki są koszmarem". Blogerka ujawnia prawdę?
- Praktyki w państwowym żłobku były dla mnie koszmarem – mówi Anna Stożek, znana jako Mamoholiczka. Na swoim blogu opublikowała ostatnio kontrowersyjny wpis o zaniedbanych przez rodziców dzieciach. Włożyła kij w mrowisko. Jedni zarzucają jej, że krytykuje państwowe żłobki, inni chwalą za podjęcie tematu. Czy zatem zaniedbane dzieci są tylko w żłobkach państwowych?
- Choć praktyki odbyłam 3 lata temu, doskonale pamiętam to, co na nich widziałam – mówi Anna Stożek, gdy pytam ją o wspomnienia. - Najbardziej wstrząsnęła mną historia małego chłopca, który przychodził do żłobka brudny i głodny, na głowie miał wszy. To było dziecko skierowane do placówki przez MOPS. Pracownicy ośrodka uznali, że w żłobku będzie mu lepiej niż w domu – wyjaśnia.
Takich dzieci w placówce, w której miała praktyki było kilkoro. Zaniedbane, dopominające się o jedzenie, przychodziły do żłobka wcześnie rano w przesikanej pieluszce, nieprzewiniętej po nocy.
"Praca w państwowym żłobku to było dla mnie bolesne zderzenie z rzeczywistością. Czasem, gdy szłam już do domu, łzy same ciekły mi po policzku. Z bezsilności. Bo chociaż każdy przypadek ewidentnego zaniedbywania dzieci był zgłaszany przez żłobek do opieki społecznej, to nic w życiu tych dzieci się nie zmieniało" – pisze na swoim blogu Mamoholiczka.
Sprawdź również:
"I właśnie dlatego dla mnie jako matki i tej, która przecież pracuje z małymi dziećmi, państwowy żłobek był koszmarem".
1. Czy tylko w państowym?
Na blogu Mamoholiczka.pl wywiązała się spora dyskusja. Niektóre kobiety zarzucały blogerce, że generalizuje i stawia państwowe żłobki w złym świetle.
"Chyba z tytułem troszeczkę odjechałaś robiąc dużą krzywdę państwowym żłobkom – bo sam tytuł jest jednoznaczny. Po drugie podobne dzieci mogą przebywać w prywatnych placówkach. I po trzecie rozumiem przejęcie i smutek, ale to było pokłosie pracy wyłącznie w jednym żłobku, i takie generalizowanie" – napisała Matka Debiutująca.
"Tytuł faktycznie krzywdzący dla żłobków państwowych, w których warunki są niejednokrotnie lepsze niż w wielu prywatnych. Po tytule nie spodziewałam się takiej treści i jest to bardzo smutne" – dodała Tamara.
Postanowiliśmy zapytać o to blogerkę.
- To, co napisałam, nie było w żaden sposób koloryzowane. Absolutnie nie było moim celem krytkowanie państwowych żłobków. W prywatnych zdarzają się podobne sytuacje. Widywałam dzieci przywożone wcześnie rano, a odbierane bardzo późnym popołudniem. Widziałam maluchy chore, czasami z nieobciętymi, brudnymi paznokciami. Ale żadne z nich nie dopominało się o jedzenie. Nie pochodziło z dysfunkcyjnej rodziny. Wydaje mi się, że bariera finansowa jednak powoduje, że niektórzy rodzice na żłobki prywatne nie mogą sobie po prostu pozwolić – wyjaśnia Anna Stożek.
Wpis Mamoholiczki wywołał ogromną dyskusję na facebookowej grupie dla opiekunek w żłobkach. Potwierdzają one, że niejednokrotnie spotkały się z dziećmi zaniedbanymi. W obu typach placówek.
2. Obowiązek nauczyciela
Żłobki nie cieszą się pozytywną opinią. Często nazywane są przechowalniami, a rodzice, którzy z różnych względów muszą powierzyć swoje dziecko pod opiekę takiej placówki, bywają krytykowani. Większość dzieci w żłobkach to jednak maluchy zadbane i pochodzące z pełnych rodzin. Sytuacje takie, jak opisała Mamoholiczka są rzadkie. Ale jednak się zdarzają.
- Dostajemy takie zgłoszenia. Nie jest ich jednak dużo – mówi Maciej Hamis, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczecinie. - Zawsze w takim przypadku reaguje albo nasza interwencja kryzysowa, albo pracownik socjalny – dodaje.
- Nie prowadzimy takich statystyk, ale z obserwacji mogę powiedzieć, że to prawda: tego typu problemy częściej zdarzają się w żłobkach państwowych. Na te prywatne wielu rodziców nie stać - mówi nam anonimowo jeden z pracowników socjalnych w Gdańsku.
Pierwszą linią obrony zaniedbanego dziecka są jednak opiekunowie w żłobku. To oni powinni zgłosić sprawę do odpowiedniej instytucji, mogą zaangażować w to nawet policję i pracowników pogotowia.