Czy przerwy w polskich szkołach są za krótkie?
Uczniowie skarżą się, że przerwy między lekcjami są tak krótkie, że nie mają nawet czasu, by spokojnie zjeść obiad.
Zdanie dzieci podzielają specjaliści z Federacji Polskich Banków Żywności. Uważają, że 20-minutowa przerwa jest za krótka, by uczniowie mogli w spokoju zjeść obiad.
- Jej wydłużenie o 10 minut pozwoli ograniczyć marnowanie żywności, ale też sprawi, że dzieci chętniej będą jadły warzywa i owoce. Te bowiem najczęściej są zostawiane na talerzach. Uczniowie wybierają produkty miękkie, np. ziemniaki z sosem, bo te szybciej przeżują – mówi WP parenting dr inż. Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności. I dodaje: – Otrzymujemy sygnały, że nasza inicjatywa zyskała akceptację nauczycieli. Nie wiemy jeszcze, ile szkół zdecydowało się wydłużyć przerwę obiadową, bo takie badanie przeprowadzimy dopiero w trzecim kwartale 2017 roku, ale wydaje się, że zmiany w tym zakresie nastąpią.
Z niecierpliwością czekają na to uczniowie. Michalina z sopockiego gimnazjum przyznaje, że nie zawsze ma czas, by spokojnie zjeść obiad. – Są nauczyciele, którzy nie tolerują choćby drobnych spóźnień, wiec gdy mam z nimi lekcje tuż po obiedzie, to wychodzę ze stołówki 5 minut wcześniej.
Z kolei Aleksander czasem zbyt późno siada do stołu. – Problem jest zwłaszcza wtedy, gdy przed przerwą obiadową mam WF. Nauczyciel wypuszcza nas do szatni wtedy, gdy zadzwoni dzwonek, więc zanim się przebiorę, to mija 5 minut. Kolejne minuty tracę czekając w kolejce na wydanie obiadu. Zdarza się, że zdążę zjeść tylko zupę i kilka ziemniaków, mimo że jestem głodny.
1. Na wzór Europy
W Holandii dzieci na zjedzenie ciepłego posiłku mają 35 minut, w Danii, Austrii i w Wielkiej Brytanii – 50 minut, w Hiszpanii – półtorej godziny. W Polsce standardowo przerwa obiadowa trwa 20 minut. Zdarzają się jednak wyjątki. O pięć minut dłużej w stołówce czas spędzić mogą uczniowie Szkoły Podstawowej nr 109 w Krakowie.
– Przerwę wydłużyliśmy z naszej inicjatywy. Zauważyliśmy, że dzieciom brakuje czasu na spokojne zjedzenie posiłku. Spóźniali się na lekcje, zostawiali niedojedzone porcje – mówi dyrektor Renata Rausińska. I dodaje: – W naszej szkole dzieci z klas 1-3 idą do stołówki z nauczycielem tuż po lekcjach. One potrzebują więcej czasu na zjedzenie obiadu, czasem nawet 45 minut im nie wystarcza. Nie muszą się jednak spieszyć. Każde dziecko je w swoim tempie, nikt go nie pogania.
Ciekawe wnioski ze swoich badań przedstawił profesor Eric Rimm z podlegającej Harvardowi T.H. Chan School of Public Health. Obserwował on zachowania tysiąca uczniów ze szkół podstawowych i gimnazjów, którym na zjedzenie obiadu daje się jedynie 20-30 minut. Dzieci jadły szybko, na talerzach zostawiały warzywa i owoce. Ale gdy przerwa obiadowa została wydłużona, wówczas produkty te znikały z talerzy. Uczniowie rzadziej też dojadali po szkole i w drodze do domu nie kupowali porcji frytek.
I na tym również specjalistom zależy. Chcą, by dzieci nie musiały sięgać po batoniki i drożdżówki. – To bardzo ważne, zwłaszcza w dobie epidemii otyłości dzieci – przyznaje dr inż. Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności.
Przeczytaj koniecznie
- Pediatra odpowie na Wasze pytania o dziecięce dolegliwości
- Te dolegliwości najczęściej dotyczą kobiet. Zobacz, jak sobie z nimi radzić
- Alergicy muszą robić to inaczej! Dowiedz się więcej na ten temat
- O tej piramidzie się nie mówi. Zobacz, co powinieneś wiedzieć
- Dzieciom z reguły nie smakuje. Jak to się dzieje, że dorośli tak ją uwielbiają?
2. Gadu-gadu, a obiad?
Michalina i Aleksander przyznają, że czasem nie zdążą zjeść obiadu z własnej winy. – Siadam do stołu z koleżankami, więc rozmawiamy jedząc posiłek. Wszyscy tak robią. W mojej szkole w stołówce jak tak samo głośno jak na holu – przyznaje gimnazjalistka.
Trudno jest zapanować nad tak dużą grupą dzieci. Nie wolno przecież ich terroryzować, nakazując bezwzględną ciszę. Uczniowie siedzieli w milczeniu 45 minut, mają potrzebę porozmawiania z kolegami. To jednak sprawia, że zostaje im mniej czasu na zjedzenie obiadu. Chcieliby mieć go nieco więcej.
Wszystko w rękach dyrekcji konkretnej placówki. Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej, zasady korzystania ze szkolnej stołówki określane są przez statut szkoły.