Trwa ładowanie...

Baby-led weaning

Avatar placeholder
08.10.2020 10:59
Baby-led weaning
Baby-led weaning (Zdjęcie autorstwa Lars Plougmann / CC BY-SA 2.0)

Nowa moda czy potrzeba? Baby-led weaning pozwala dziecku na poznawanie nowych zapachów, smaków i konsystencji pokarmów. Uczy również sztuki wyboru. Nie karmimy dziecka gotowymi papkami. Dajmy mu wybór różnych pokarmów, pozwalamy decydować, w jakiej kolejności zje przygotowany posiłek. Maluch samodzielnie nadaje również tempo spożywania takiego posiłku. O Baby-led waening, czyli o metodzie wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka i tym samym nauce samodzielnego jedzenia , rozmawiamy z Martą Sobiło – matką dwójki urwisów, współzałożycielką pierwszej polskiej strony o BLW.

1. Skąd w ogóle wzięło się BLW jako teoria? Przecież znaczna część jego założeń funkcjonowała i funkcjonuje w rodzinach i wprowadzana jest niejako intuicyjnie?

Owszem, BLW jest intuicyjne! Jednakże dzisiaj, przy tak dużym naporze na słoiczki, rozszerzaniu diety niemowlęcia w 5 miesiącu i ogólnym pośpiechu intuicja nie zawsze ma szanse się przebić.

2. A Czym dla Ciebie jest BLW?

BLW jest dla mnie wygodą i bałaganem w jednym. Np. potrzebą mycia stołu 3 razy dziennie. Ale głównie wygodą. Zero myślenia o tym, co by tu ugotować dziecku - je to samo co ja. A kiedy już zupełnie brakuje mi weny/czasu na gotowanie, idziemy na miasto. Żadnych problemów ze zjedzeniem Kofty w Greenawayu lub łososia w Ikei.

3. Czy BLW zakłada całkowity brak produktów przecieranych, rozdrabnianych i podawanych w formie innej niż w kawałkach, które dziecko może wziąć w rękę?

Oczywiście, że nie! BLW zakłada samodzielność dziecka w wyborze tego, co zje i w jakiej ilości. Zakłada także wygodę. Ma odbywać się niejako ‘przy okazji’- jemy obiad i po prostu dzielimy się nim z dzieckiem, zamiast przygotowywać kilka posiłków, bawić się w przecieranie albo studiować etykiety słoiczków. Jednakże jeśli jemy puree ziemniaczane albo zupę krem z dyni, czemu mielibyśmy pozbawiać dziecko tych potraw? Papka też jest fajna - przelatuje przez paluszki, genialnie wciera się we włosy. Sami po pewnym czasie stwierdzimy, że wygodniejsza fasolka szparagowa niż zupka-krem.

4. A co z zadławieniem, to zapewne najczęściej pojawiająca się obawa rodziców ?

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

BLW uczy dziecko radzenia sobie z odkrztuszaniem jedzenia od małego, kiedy robi to odruchowo. Należy jednak odróżnić zakrztuszenie, kiedy dziecko samo cofa jedzenie z przełyku, które mimo groźnego wyglądu groźne nie jest i zwykle nie wymaga naszej interwencji, od zadławienia, kiedy dziecku utkwi coś w przełyku i nie może ono samo tego zwrócić.

5. Czy aby stosować tą metodę potrzebujemy szczególnych rzeczy i wiedzy? Mam tu na myśli talerze, krzesełka itd.

Nie potrzebujemy nic. Co nie znaczy, że nie przydadzą nam się fachowe śliniaki z rękawami, stabilny karmi stołek, kopnięty kubeczek Doidy czy wygodne małe sztućce. Cena i wygląd zależy już od naszego widzimisię, ale nie są to wydatki specjalne. Wszystko to musielibyśmy też kupić przy „klasycznym” karmieniu.

6. Co z wyjazdami? W domu nam łatwiej, a co z tym całym „bałaganem” zrobić w hotelu, restauracji czy kawiarni?

Ja uwielbiam jeździć i BLW daje mi wolną rękę. Byle w zasięgu wzroku było cokolwiek jadalnego. Nad morzem dziecko pochłaniało zwykły, pyszny obiad, ale nie wzgardziło także rybką... Wszędzie da się normalnie zjeść. Jeżeli zaś chodzi o nieporządek, to nigdy nie zdarzyło mi się, aby ktoś na nas krzywo spojrzał, mimo że bałagan wokół nas jest zwykle ogromny. Wszędzie dostrzegam raczej przyjazne spojrzenia. A naprawdę dużo jemy w publicznych miejscach!

7. W czasach, gdy alergii jest mnóstwo, gdy dzieci rodzą się genetycznie obciążone zwiększonym ryzykiem jej wystąpienia, jak można „wyłapać” co uczula, jeżeli od razu dajemy dziecku wybór miedzy różnymi produktami?

Początkowo dajemy wybór miedzy produktami zalecanymi dla maluchów. Nie musimy od razu zaczynać od kurczaka 5 smaków. Na początek warto dać wybór między produktami ogólnie uznanymi za nieuczulające, takimi jak cukinia, dynia, ziemniak, brokuł, kasza. To już jest piękny kolorowy obiad, który zainteresuje każdego malucha.

Na deser możemy podać gotowane jabłko z ryżem, albo ryż z żurawiną - smaczne, zdrowe i kolorowe. Dopiero w późniejszym okresie BLW, kiedy już wiemy, co dziecko uczula, a co nie, co mu smakuje, a czego nie dotknie, gotujemy wszystko razem. Nie widzę przeciwwskazań w podaniu 8-miesięczniakowi paelli z kurczakiem.

Jeżeli chodzi o profilaktykę alergii, BLW idealnie się do tego nadaje. Organizm ludzki doskonale wie, czego potrzebuje. Dzieci, niespaczone żadnymi przyzwyczajeniami smakowymi ani innymi, całkowicie podlegają swojej intuicji. Niejednokrotnie syn prosił mnie o kawałek masła, zawsze w momencie, kiedy zaczynało się przeziębienie. Coś w tym musi być.

8. Teoria zakłada, że metoda ta ma nam zapewnić spokój, więcej czasu i satysfakcji. A co, jeżeli nasza dieta jest zdecydowanie nie dla dziecka? Czy po to, by ono mogło rozwijać swój smak, my mamy zmuszać się do jedzenia, którego nie lubimy? Jeżeli zaś zaczniemy sobie gotować oddzielnie, to będzie identyczne z przygotowywaniem posiłków specjalnie dla dziecka.

Nawet jeżeli skończy się na gotowaniu osobno dla dziecka, nie będzie to do końca to samo. Dziecko nadal będzie decydowało o tym, co i ile zje. Warto natomiast zastanowić się, jak możemy dopasować swoją dietę do dziecka, a dziecka do siebie. Może uda się posolić pod koniec gotowania, kiedy już odłożymy porcję dla dziecka. Będzie osobno, ale jednak razem.

9. A co zrobić, gdy zwyczajnie nie mamy czasu, by posadzić malucha na dłużej przed zastawionym stołem i pozwolić mu na eksperymentowanie?

Zdecydować, co jest dla nas ważne - czy szczęśliwe dziecko wychowywane bez pośpiechu, czy nie do końca szczęśliwe, hodowane na szybko i ‘przy okazji’. Warto przyjrzeć się swojemu sposobowi życia i trochę zwolnić, przynajmniej na czas posiłku. Wszystkim wyjdzie to na zdrowie, wszak powinno się jeść powoli. A posiłki malucha z dnia na dzień będą coraz krótsze.

10. W książce pojawia się stwierdzenie „ karmienie dorosłego łyżką kojarzy się z jego ubezwłasnowolnieniem”. To sugeruje, że ubezwłasnowolniamy własne dziecko? Przecież karmienie łyżeczką nie oznacza upychania w dziecko łychy za łychą przez 5 pierwszych lat jego życia.

Niestety, co można zaobserwować w praktycznie każdej restauracji, parku, u rodziny- oznacza właśnie coś takiego. Dzieci się zmusza, szantażuje, przekupuje, byle tylko zjadły więcej. Więcej, bo się napracowaliśmy, bo warzywa były drogie, bo za godzinę będzie głodne. Za godzinę będzie, ale teraz może nie jest, i to właśnie warto zrozumieć. Dziecko ma takie samo prawo jak my nie mieć ochoty na jedzenie.

11. Czy, wbrew pewnym stwierdzeniom, BLW nie przywiązuje zbyt dużej wagi do jedzenia? Do znaczenia sposobu karmienia dziecka dla jego późniejszej samooceny itp.?

Nie. Sadzamy dziecko przy stole, podajemy mu talerz i.. nic więcej. Zero komentarzy, reakcji (mimo że czasem chce nam się śmiać). Po prostu zwyczajny posiłek. Dzięki temu dziecko nie odczuwa żadnej presji. Cała ‘walka’ przenosi się znad talerza do naszej głowy. To my myślimy, rozmawiamy o jedzeniu z innymi dorosłymi- natomiast nie z dzieckiem. Ono siedzi i spokojnie je.

12. Czy można zatem przyjąć, że BLW daje jedynie wskazówki, co można zrobić, by jedzenie faktycznie nie było czasem płaczu, potu i złości, dostosowując je jednak całkowicie do swoich możliwości oraz poglądów na życie i wychowanie?

Oczywiście, każdą metodę można nagiąć do swoich potrzeb i możliwości, jednak warto co jakiś czas przypominać sobie korzenie, żeby nie okazało się że jest za dużo ‘nas’ w tej metodzie.

13. Co jest istotniejsze to, co i w jakim kształcie podajemy, czy przekazanie, by rodzice nigdy nie karmili dziecka na siłę?

Zdecydowanie nie karmili na siłę, ale równie ważne, by dali wybór i postawili na samodzielność. Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Redakcja

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze