Trwa ładowanie...

Żydówka z piątką dzieci: Krzyczą za nami "500 plus", "parszywe Żydy"

 Blanka Rogowska
22.12.2023 17:18
Miriam Synger z rodziną
Miriam Synger z rodziną (archiwum prywatne)

Do księgarni w całym kraju trafiła właśnie książka wydawnictwa Znak autorstwa Miriam Synger pt. "Jestem Żydówką. Pamiętnik religijnej feministki, patriotki, wielodzietnej matki Polki". Miriam opowiada w niej m.in. o judaizmie, kulturze żydowskiej i wychowaniu piątki dzieci. - Syn i córki mieli 10, osiem i sześć lat, gdy zostali zwyzywani w sklepie. Facet krzyczał do syna, który miał jarmułkę: "Ściągnij k… tę czapkę. Jesteś taki brzydki, bo w niej chodzisz". Pokazano mi monitoring i nogi się pode mną ugięły. Widziałam przerażenie moich dzieci - mówi w rozmowie z WP Parenting.

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku

Blanka Rogowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Co cię bardziej wyróżnia na ulicy: to, że jesteś Żydówką, czy wielodzietną matką?

Miriam Synger: To drugie. Gdy jestem sama, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gdy jestem z dziećmi, ludzie zawsze patrzą. Pytają, czy wszystkie są moje. Zastanawiają się nad konfiguracją rodzinną. Zdarza się, że krzyczą: "narobiła tyle, żeby mieć 500 plus". To głupie zaczepki. Z otwartą agresją się nie spotkałam.

Ile masz dzieci?

- Pięcioro. Są w wieku 14, 12, 10, 6 i 3 lat. Gdy rodziłam ostatnie, na porodówce mówili na mnie "wielokrotna wieloródka".

Jestem jedynaczką. Tak samo jak mama i babcia. Gdy byłam mała, wymyśliłam sobie, że chcę mieć dużą rodzinę. W planach było czworo maluchów. Po rozwodzie poznałam obecnego męża i doszłam do wniosku, że marzę, aby mieć z nim dziecko. I tak doszłam do pięciu.

Miriam Synger z rodziną
Miriam Synger z rodziną (archiwum prywatne)

Decyzja o wielodzietności nie wynikała z religii?

- Judaizm naucza, że rozmnażanie się jest dobrem. Ale to tak rozległa religia, że pozostawia spore pole do indywidualnych decyzji. Nie trzeba produkować dzieci bez oporu, gdy się tego nie pragnie. Judaizm pozwala na antykoncepcję.

Jedną z motywacji było żydowskie pochodzenie. W Krakowie, gdzie teraz mieszkam, przed wojną co czwarty mieszkaniec był polskim Żydem. W Łodzi, gdzie żyliśmy wcześniej, w 1939 roku ok. 35 proc. mieszkańców to byli Żydzi i Polacy z żydowskim pochodzeniem. Jest we mnie smutek, złość i frustracja, że wraz z Holokaustem i tym, co się działo w Polsce później, Żydzi zniknęli. Chciałabym odrobinę nadgonić te tragicznie przerwane statystyki.

Ludzie rozpoznają, że jesteście Żydami?

- Jeżeli jestem na ulicy z mężem i starszym synem, którzy noszą jarmułki, to przykuwamy uwagę. Młodszy - trzylatek - nosi ją tylko czasem. Gdy jestem tylko z córkami, to nikt nie patrzy. Mój turban może równie dobrze oznaczać, że to tylko element stroju, moda itp.

Czasem słyszymy: "parszywe Żydy", "psy żydowskie". W Łodzi w bramie kilka razy ktoś zaczepił syna i kazał zdjąć jarmułkę.

Kiedyś zadzwonił telefon ze szkoły. Przed lekcjami syn i córki - mieli wtedy 10, 8 i 6 lat - zostali zwyzywani w sklepie. To był ten sam mężczyzna. Krzyczał: "Ściągnij k… tę czapkę. Jesteś taki brzydki, bo w niej chodzisz".

W sklepie pokazano mi monitoring. Nogi się pode mną ugięły, bo widziałam przerażenie dzieci. Nie mogły wyjść, bo on stał przy kasie i na nie wrzeszczał. A nawet jakby wyszły, to nie wiadomo, co stałoby się na zewnątrz.

Jak dzieci odnajdują się w szkole?

- Nigdy się nie spotkaliśmy z niechęcią, ale wiele rzeczy muszę tłumaczyć. Nawet to, że nie obchodzimy świąt Narodzenia Pańskiego.

Słyszę: "cała Polska ubiera choinkę, to co wam szkodzi?", "to tylko mikołajki, co wam szkodzi?". Odpowiadam, że nic nam nie szkodzi, ale może fajnym pomysłem byłoby obok klasowej choinki postawić świeczki chanukowe - zwłaszcza, że te święta w kalendarzu są obok siebie. Chanukija jest tradycją istniejącą w Polsce od tysięcy lat. Choinka od 200 lat.

Często słyszę, że nie chodzi o religię, a polską tradycję. Jasełka, kolędy niby są tradycją, ale trudno je od religii oderwać. Co grudzień przechodzę przez te same rozmowy.

Zgadzam się, że wartością jest, że moje dzieci te tradycje poznają. Ale dlaczego nie miałyby przedstawić swojej? Obok mazurka na szkolnej imprezie może stanąć maca. Szkoła powinna być miejscem, w którym dzieci czują się komfortowo niezależnie od tego kim są.

Koleżanka muzułmanka kupiła swoim przedszkolakom choinkę. Uległa, bo płakały, że wszystkie dzieci mają. Twoje się nie buntują? Nie miesza się im?

- Starsze rozumieją, że na świecie są bardzo różni ludzie. Młodsze chodzą do żydowskiego przedszkola i żłobka.

Dom jest pełen naszych tradycji i obrządków, więc nie odczuwają żadnego braku.

Choć przyznam, że pewne sprawy dostosowałam pod polskie warunki. W judaizmie drobne prezenty daje się z okazji niemal każdego święta, a jest ich w roku - tych ważniejszych - ok. ośmiu. My największe prezenty dajemy w chanukę, więc dzieci nie mają poczucia, że w grudniu wszyscy ich koledzy zostali obdarowani, a oni nie.

Jest taka sezonowa moda, za którą nie przepadam - na swetry świąteczne z reniferami, św. Mikołajem itd. W przyszłym roku - mimo niechęci do kupowania czegoś tylko na miesiąc - chyba zaopatrzę dzieci w podobne. Tyle, że chanukowe. To odpowiedź na to, jak w tym czasie ubierają się ich znajomi.

Czy jesteś gotowa na to, że twoje dzieci w twoje ślady nie pójdą, nie będą praktykującymi Żydami, zmienią religię?

- Sama przeszłam taką drogę. Pochodzę z rodziny żydowskiej, ale bardzo świeckiej. Dzieci wyszły z mojego ciała, ale nie są moją własnością. Choć oczywiście marzę o tym, żeby myślały tak jak ja, wierzyły w to, co ja, ze wzruszeniem wspominały rodzinne szabaty, czyli sobotę.

Jak wygląda szabat?

- Trwa od zachodu słońca w piątek do zachodu w sobotę. Wyłączamy telefony, komputery, odkładamy pieniądze, chowamy kluczyki od auta. To fantastyczny czas, żeby naładować baterie, odciąć od elektroniki, pogadać, poprzytulać się, polenić, pograć w gry planszowe, pójść na spacer. Nie używamy kuchenki. Jedzenie jest gotowe. Podgrzewa się je tylko na placie. Jesteśmy dla siebie nawzajem. To taki mindfulness, który teraz stał się tak popularny.

Dzieci to lubią, choć bywa im trudno odłożyć telefon na cały dzień, zwłaszcza, że po drugiej stronie cały czas coś się dzieje. Dopiero po szabacie okazuje się, jak wiele rzeczy, które w inny dzień zajmują nam czas - np. przeglądanie TikToka - tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Nie buntują, bo tego dnia mają rodziców totalnie dla siebie. Matka nie mówi: "pobawię się z tobą za pięć minut", bo nie ma tego dnia żadnych obowiązków. To jest cudowny czas wart polecenia.

Miariam Synger - książka "Jestem Żydówką"
Miariam Synger - książka "Jestem Żydówką" (Wydawnictwo Znak)

Przegadałaś z dziećmi temat Holokaustu?

- To nie temat, który się da przegadać, bo trudno go objąć wyobraźnią. Starsi wiedzą, że prababcia jest ocalałą. Wojnę przeżyła cudem jak każda żydowska osoba. Jeszcze nie wchodziliśmy w szczegóły.

To niewyobrażalny dramat nie tylko Żydów, ale po prostu Polaków. Moja babcia była Polką z zasymilowanej, świeckiej rodziny. Miała polskie obywatelstwo, mówiła tylko po polsku. Wyróżniało ją pochodzenie, choć nawet ojca Żyda nie miała.

Były momenty, gdy dorastałam, że dramat Holokaustu uderzał mnie bardziej. Np. gdy pierwszy raz odwiedziłam Auschwitz, czy uświadomiłam sobie, jak wielu Żydów mieszkało w Polsce. Myślałam, gdzie oni są. Uświadamiam sobie, że poszli z dymem. Pewnie dla moich dzieci to też będzie ciężkie. Jak dla wielu, którzy nagle uświadamiają sobie, że na świecie ludzie ludziom potrafią wyrządzić tak wielkie zło.

Miriam Synger z dziećmi
Miriam Synger z dziećmi (archiwum prywatne)

W moim domu nigdy nie było rozmowy, że jedna nacja zrobiła coś drugiej. Mówiliśmy o naturze ludzkiej. Także tej dobrej, bo przecież w czasie wojny ludzie sobie pomagali, narażając własne życie. W taki sposób przedstawiam i przedstawię to dzieciom.

Blanka Rogowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze