Skandynawski model edukacji. Dlaczego warto się zainspirować?
Skandynawski model edukacji bywa stawiany za wzór na arenie międzynarodowej oświaty. Jest inny niż nasz – kładzie nacisk na indywidualność i równe traktowanie, dając wszystkim możliwość rozwoju. Czy model skandynawski mógłby przyjąć się w Polsce?
1. Skandynawski model edukacji. Czym się wyróżnia?
Skandynawski system edukacji budzi podziw. Dawno odeszł od testów, ocen i sztywnego rygoru, a mimo to (a może własnie dlatego) uczniowie to właśnie tam zdobywają nawyższe noty w badaniach PISA (Programme for International Student Assessment; Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów).
W krajach skandynawskich państwo ma duże zaufanie do nauczycieli. Nie narzuca im żadnych sztywnych nakazów, nie sprawdza ich i nie rozlicza z wykonanej pracy. Sam organizuje swoją pracę, korzystając z dowolnych materiałów dydaktycznych. Nie jest też zobowiązany do zapisywania tego, czego nauczał w każdej godzinie swojej pracy.
Praca nauczyciela w Skandynawii jest też odpowiednio wynagradzana, a zawód cieszy się dużym prestiżem.
Dużą swobodę mają też uczniowie. To oni są w szkole najważniejsi i mogą decydować, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i predyspozycjami, czego chcieliby się uczyć. W pierwszych latach edukacji nie dostają ocen, nie muszą też pisać żadnych testów i sprawdzianów. Nie wykonują też zadań domowych i nie spędzają czasu na płatnych korepetycjach (nie ma lepszych i gorszych uczniów).
System skandynawski kładzie nacisk na rozwój w każdym obszarze życia. Dzieci są mniej zestresowane, spokojne, mają czas na rozwój pasji, zabawę i spotkania z przyjaciółmi. Dużo czasu spędzają też na świeżym powietrzu (również lekcje nierzadko prowadzone są poza murami szkoły).
2. Skandynawski model wychowania. Dlaczego warto się zainspirować?
Modele wychowania – polski i skandynawski – różnią się. W Polsce nadal dobrze się ma postrzeganie dziecka jako kogoś ustawionego niżej w hierarchii rodzinny (w Skandynawii dzieci są partnerami rodziców).
Coś jednak zmienia się w tym temacie. Coraz bliżej nam do podejścia Finów, Szwedów i Norwegów. Wyrażamy głośny sprzeciw wobec karania dzieci (negujemy też klapsy), staramy się też rozmawiać ze swoimi pociechami.
Są też wśród nauczyciele pełni pasji i zaangażowania, którzy chcą szkoły innej, bezpiecznej, gdzie nacisk kładzie się na przekazywanie wiedzy praktycznymi metodami.
Jednym z takich pedagogów jest Jakub Tylman, nauczyciel przedmiotów artystycznych, twórca nowoczesnych projektów edukacyjnych i nieszablonowych rozwiązań w edukacji, inicjator ogólnopolskiej kampanii społecznej "Szkoły bez zadań domowych". W wydanej niedawno książce "Jak pokolorować szkołę" pisze: "Wierzę, że nie jesteśmy skazani na szkołę, która funkcjonuje wyłącznie w tradycyjnym systemie, gdzie dominuje nauczanie pamięciowe, częsta kontrola wyników, a kluczową rolę pełnią oceny".
W swojej książce Jakub Tylam pokazuje przykład działań, jakie wraz z innymi pedagogami oraz rodzicami podjął w Publicznej Szkole Podstawowej im. Kawalerów Orderu Uśmiechu w Śremie.
Notuje też swoje spostrzeżenia i uwagi, którym blisko już do skandynawskiego modelu edukacji:
- "Wcale nie musimy uczyć się wszystkiego na pamięć i nie musimy wszystkiego wiedzieć. Chodzi o to, by rozumieć zagadnienia, wyciągać wnioski, potrafić znaleźć potrzebną informację, rozwiązanie problemu, poradzić sobie w życiu".
- "Prawa człowieka i prawa dziecka powinny być szanowane w każdej szkolnej placówce".
- Niezwykle istotne jest, by nauczyciele mieli świadomość, że są operatorami dziecięcej kreatywności, że w dużej mierze od ich podejścia zależy to, jak będą się kształtowali młodzi ludzie".
- "Z perspektywy swoich doświadczeń wiem, że oceny są niewiele warte, bo nie odzwierciedlają faktycznej wiedzy, umiejętności jej zastosowania czy radzenia sobie w życiu".
- "Dla dobra wszystkich uczniów system edukacji powinien być zindywidualizowany".
- "Niemożliwe nie istnieje!".