Skandaliczna kartka na drzwiach restauracji. "Jak można tak podle traktować kogokolwiek"
"Dzieci i psy - tylko w kagańcu" - taki napis pojawił się na drzwiach jednej z poznańskich restauracji. Zdjęcie szybko trafiło do mediów społecznościowych i wywołało wiele emocji. Mamy odpowiedź restauracji.
1. Miejsca bez dzieci
Zarówno w Polsce, jak i za granicą znaleźć można miejsca przeznaczone wyłącznie dla dorosłych. W odpowiedzi na zapotrzebowanie klientów pojawiają się hotele lub restauracje, do których dzieci nie mają wstępu.
Choć dla rodzin z dziećmi jest to na pewno ograniczenie, to wiele osób ceni sobie taką opcję. Jest ona mile widziana nie tylko przez osoby, które nie posiadają dzieci, ale również pasuje rodzicom, którzy, choć na chwilę chcą oderwać się od codziennych obowiązków i zjeść posiłek bez dziecięcych krzyków. Czy o to chodziło tej restauracji?
2. "Dzieci i psy – tylko w kagańcu"
ChiChi 4U to sieć restauracji w Poznaniu. Wraz z początkiem czerwca pojawił się w niej nowy rodzaj burgera o katastroficznej nazwie "Titanic". Jak się okazało, nie był to przypadek.
"Nie bez powodu nadaliśmy mu nazwę statku, który zatonął. Czujemy się z tym źle, ale informujemy, że wszystkie lokalizacje ChiChi będą działać do końca czerwca. Titanic to metafora naszego zamknięcia, a burger ostatnią formą pożegnania” - napisał zasmucony właściciel.
Kontrowersyjny napis na drzwiach ChiChi 4U pojawił się natomiast na początku lipca, czyli wtedy, gdy restauracja powinna być już zamknięta. Zdjęcie zrobiła jedna z czytelniczek portalu epoznan.pl, która napisała
"Serio??? Nie rozumiem, jak można tak podle traktować kogokolwiek!”.
Niektórzy mieli inne zdanie:
"Szanuję mocno! Popieram wszystkimi kończynami!”, "Tak powinno być w każdym lokalu”.
„Żałosne tak jak komentarze niektórych, zwłaszcza tych, co chyba nie mają dzieci. A jak już mają, to współczuję tym dzieciom cudownych rodziców!” - dodał ktoś inny.
3. Żart sytuacyjny
Do tablicy poczuła się wywołana restauracja ChiChi 4U, która zamieściła komentarz w ramach wyjaśnienia:
"Ups, to był żart sytuacyjny z naszymi gośćmi w ostatni dzień pracy w bistro. Bardzo nam przykro, jeśli ktoś odebrał to personalnie. Bardzo kochamy wszystkie dzieci, no i pieski też”.
Czujni internauci udostępnili jednak inną wersję wydarzeń przedstawianą przez restaurację wcześniej.
"Bardzo przepraszamy. Kartkę wywiesił nasz pracownik bez wiedzy przełożonego. Oczywiście nie popieramy takich żartów" - pisało bistro w innym miejscu.
Która wersja była więc prawdziwa? Tego się zapewne nie dowiemy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl