Przypadek w szpitalu w Jeleniej Górze nie jest odosobniony. Historie rodziców o tragicznych warunkach spływają z całej Polski
"Żona jak pies na krześle w szpitalu i to jeszcze przemyconym, żeby tylko nikt nie widział. Było i jest to nienormalne" - to tylko jeden z tysięcy komentarzy, które napisano wczoraj po opublikowaniu zdjęcia matki śpiącej pod dziecięcym łóżeczkiem w szpitalu w Jeleniej Górze. Treść listu Gniewka Oblickiego do Ministra Radziwiłła nie została jednak wyssana z palca.
1. Pokazaliśmy prawdę
"Matka śpi przy dziecku na podłodze albo krzesełku. Podaje antybiotyki doustne, robi inhalacje, a przed wyjściem do domu musi jeszcze zapłacić za pobyt w szpitalu, bo przecież korzystała z wody w łazience..."
"Byłam z synem sześć razy w szpitalu i spałam na podłodze jak pies. Trójka dzieci na sali i trzy mamy. Jednego razu, gdy leżałam na podłodze to pielęgniarka mnie kopnęła i powiedziała, że tu się nie śpi tylko czuwa. A ja jako matka też czuję zmęczenie..."
Taka jest codzienność na oddziałach pediatrycznych. Matki w ostatnim trymestrze ciąży czuwają na krzesłach przy łóżku, a pielęgniarki w nocy muszą uważać, by nikogo nie podeptać.
W komentarzach pod naszym tekstem o kilku szpitalach było szczególnie głośno.
Zobacz też:
Poznań
"Przecież to nie jest jedyny szpital, gdzie tak jest. Też byłam tak zaskoczona jak byłam z dzieckiem w szpitalu w Poznaniu na ul. Szpitalnej... Dodam, że byłam matką karmiącą..."
"W Poznaniu na dziecięcej laryngologii na Krysiewicza rodzic śpi na siedząco na krzesłach - zero warunków do opieki nad małym dzieckiem!"
"W Poznaniu na kardiochirurgii jest to samo. Też spałam pod łóżeczkiem dziecka! A jak były wredne pielęgniarki, to trzeba było spać na krześle"
"Byłam w Poznaniu na Nowowiejskiego z 9-tygodniowym synkiem na zapalenie płuc i spałam tak na ziemi przez tydzień. Masakra"
"W niektórych szpitalach dodatkowo są zakazy trzymania jakichkolwiek rzeczy (Poznań, Szpitalna, Oddział pulmonologii). Zaliczyliśmy kilka pobytów po dwa tygodnie z dzieckiem chorym na mukowiscydozę. Matka nie ma prawa mieć składanego łóżka, nie ma gdzie schować jakichkolwiek rzeczy, a personel w praktyce nie jest się w stanie samodzielnie opiekować kilkumiesięcznym dzieckiem"
Warszawa
"W warszawskim CZD też tak jest. Spałem pod łóżkiem syna dwie noce. Czego nie robi się dla dzieci"
"Tak się dzieje od lat. Cztery lata temu moja wnuczka miała operację w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i ja też spałam w tym szpitalu na podłodze, na dzień wsuwając nadmuchiwany materac pod jej łóżko"
"To jest rzeczywistość większości szpitali w Polsce - jako mama 2-letniego dziecka leczonego onkologicznie wiem, co piszę. Rodzice w Centrum Zdrowia Dziecka na oddziale onkologicznym śpią na podłodze lub na leżakach turystycznych. Bywa tak ciasno, że pielęgniarka, aby podać dziecku leki w nocy, musi uważać, żeby nie podeptać rodziców na podłodze. To jest skandal, żeby tak ciężko chore dzieci i ich zrozpaczeni rodzice musieli przebywać w takich warunkach. To jest porażka systemu, odziera się ludzi z ich godności"
"Standard w Warszawie (…) Spałam pod umywalką obok łóżka syna bądź pod łóżkiem. W sumie spędziliśmy tak 1,5 miesiąca. To nie jest problem tylko małych miejscowości, to ogólny problem chorej służby zdrowia w tym kraju"
Kraków
"Ja ok. 10 lat temu miałem tak, że syn był w szpitalu w Krakowie i żeby spać na podłodze lub własnym materacu, musiałem płacić. Taka jest prawda o leczeniu w Polsce"
"W Krakowie to samo, w zeszłym roku spałem na podłodze przez tydzień"
Gdańsk
"Moja żona również spędziła trzy noce z dzieckiem w szpitalu i musiała spać na krześle. Mało tego, że czuwała na siedząco trzy doby przy dziecku to jeszcze musieliśmy zapłacić 10 zł/dobę, że żona 'SPAŁA' w szpitalu. Paranoja - Szpital Wojewódzki w Gdańsku"
Zdjęcie, które znaleźlismy na Facebooku, pokazuje prawdę o polskiej opiece medycznej. Wystarczyło udostępnić go większej grupie osób. W kilkanaście minut pod newsem pojawiło się morze komentarzy.
2. Reakcje internautów
Rodzice zranieni przez systemową rzeczywistość opisywali swoje historie również na wszystkich kanałach w mediach społecznościowych.
Z komentarzy internautów wynika, że w niektórych szpitalach są miejsca dla rodziców. Gdzie jest haczyk? Są one płatne, o czym osoby dowiadują się dopiero przy wypisie dziecka ze szpitala. "Przychodzi pani pielęgniarka i wręcza rachunek, mówiąc: "Proszę iść zapłacić, a potem wypis".
Internauci dodają jednak, że spanie przy dziecku w szpitalu nie jest niczym nowym. Ten problem był zawsze, tylko nikt o tym nie mówił. "Też tak spałam 20 lat temu, tylko że wtedy nikomu do głowy nie przyszło, żeby się skarżyć. Byłyśmy szczęśliwe, że w ogóle pozwolono nam być przy dzieciach" - czytamy.
Inna użytkowniczka pisze: "Parę lat temu też spałam na ziemi koło dziecka. Udusiłby się z powodu wymiotów, zanim pielęgniarka by przyszła. Jeszcze musiałam zapłacić za to. Takie były czasy. Rano przychodziła położna i jeszcze krzyczała, że śpię..."
Są też pytania w stylu: "Po co rodzic śpi w szpitalu, skoro ma tam fachową opiekę?”. Jedna z matek zareagowała: "Mój syn miał wenflon założony na stopie. Jak sobie wyobrażasz, że tak małe dziecko siedzi grzecznie i czeka pół godziny, aż zejdą wszystkie kroplówki? Bo chyba nie sądzisz, że w każdej sali siedzi pielęgniarka?”
3. Rodzice na oddziałach są niezbędni
"Kiedyś zapytałam pielęgniarkę na oddziale pediatrycznym, co by było (teoretycznie) gdyby nagle wprowadzono zakaz przebywania rodziców na takim oddziale. Odpowiedź była taka: nikt by tego nie ogarnął - przy 20-30 dzieciach w różnym wieku, dwie czy trzy pielęgniarki nie dałyby rady" - napisała inna użytkowniczka.
"To zdjęcie ma tylko jeden tytuł. Miłość" - czytamy też w komentarzach pod tekstem. Wielu z nas wie, że ta najsilniejsza – miłość rodziców do dziecka przetrwa wiele. My po lekturze relacji naszych czytelników wiemy jedno - spaniem na podłogach oddziałów pediatrycznych musi się ktoś w końcu zająć.
O sytuację rodziców przebywających przy dzieciach zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta oraz Dolnośląski Narodowy Fundusz Zdrowia. Do tej pory czekamy na odpowiedzi.