Trwa ładowanie...

Poród jak z horroru. "Lekarz ciągnął, nawet jak nie było skurczów"

 Maria Krasicka
25.10.2021 15:38
Poród jak z horroru. "Lekarz ciągnął, nawet jak nie było skurczów"
Poród jak z horroru. "Lekarz ciągnął, nawet jak nie było skurczów" (Facebook)

Marisa i Michael nie mogli się doczekać, kiedy wreszcie powitają na świecie swoją córeczkę. Niestety ze względu na komplikacje porodowe, konieczne było użycie kleszczy. Dziewczynka urodziła się z poważnymi obrażeniami czaszki. Zmarła następnego dnia. "To wspomnienie zostanie ze mną do końca życia".

spis treści

1. Poród kleszczowy

Poród kleszczowy wzbudza wiele obaw wśród przyszłych mam. Jednak w wielu przypadkach bywa jedynym sposobem na uchronienie matki i dziecka przed poważnymi komplikacjami okołoporodowymi.

Kleszcze mogą być użyte tylko w drugiej fazie porodu, gdy parcie z powodu wyczerpania kobiety jest nieskuteczne, a na cesarskie cięcie jest już za późno. Przez ułożenie główki w kanale rodnym, istnieje ryzyko niedotlenienia.

Lekarz wykonujący zabieg wkłada kleszcze do wnętrza kanału rodnego i zaciska je na główce dziecka. Wtedy razem z wystąpieniem skurczy u rodzącej, delikatnie za nie pociąga. Po wyciągnięciu główki na zewnątrz dróg rodnych dalsza część porodu przebiega w sposób naturalny.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Niestety czasem dochodzi do komplikacji, które w ekstremalnych sytuacjach w połączeniu z nadgorliwością i brakiem kompetencji lekarza mogą doprowadzić do tragedii. Tak też było w przypadku tej rodziny.

2. Komplikacje okołoporodowe

Marisa Sheard i Michael Vernon z Netherton (Wielka Brytania) nie mogli się doczekać, kiedy wreszcie poznają swoją wymarzoną córeczkę Winter. 8 maja przyszła mama poszła do szpitala Ormskirk w Lancashire na indukcję porodu, ponieważ była tydzień po terminie. Jednak do 10 maja nic się nie zmieniło i lekarze poinformowali ją, że trzeba będzie wykonać cesarskie cięcie.

Kobieta dostała dwie dawki znieczulenia zewnątrzoponowego, co sprawiło, że nie czuła niczego od pasa w dół. Wtedy też została przewieziona na salę operacyjną, aby rozpocząć zabieg. Jednak na miejscu okazało się, że osiągnęła pełne rozwarcie i poinformowano ją, że może rodzić w sposób naturalny.

Marisa i Michael (który również był obecny na sali, by wspierać partnerkę podczas porodu) wiedzieli już, że coś jest nie tak. Para dowiedziała się, że będzie to poród kleszczowy.

"Używał kleszczy z nadmierną siłą, ciągnąc mnie w dół łóżka. Za każdym razem, gdy pociągał, pielęgniarki, musiały wciągać mnie z powrotem. Obok siedziała położna, która monitorowała skurcze, ponieważ przez znieczulenie ich nie czułam i mówiła lekarzowi, kiedy ma ciągnąć – wspomina Marisa. – Jednak on ciągnął, nawet kiedy nie było skurczów. Położna krzyczała, żeby nie ciągnął, ale nadal to robił" – mówi.

3. Obrażenia po porodzie kleszczowym

Zarówno Marisa, jak i Michael odczuli wyraźne napięcie na sali podczas porodu. Winter urodziła się posiniacznona, z obrażeniami główki i bardzo słaba. Według Michaela obrażenia obejmowały także zapadnięty czubek czaszki.

"Czubek jej czaszki był całkowicie zapadnięty. Można było dosłownie zobaczyć kształt kleszczy wciętych w jej czaszkę i duże nacięcie tuż nad jej okiem - mówi. – To wspomnienie zostanie ze mną do końca życia. To po prostu horror" – dodaje.

Winter
Winter (Facebook)

Dziewczynka tuż po porodzie została poddana resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Rodzice usłyszeli, że miała bardzo poważne złamania czaszki. Następnego dnia Winter została przeniesiona do szpitala dziecięcego Alder Hey w Liverpoolu. Niestety, mimo że początkowo jej stan wydawał się nieznacznie poprawiać, dziewczynka zmarła następnego dnia.

4. Śledztwo w sprawie śmierci dziecka

Southport and Ormskirk Hospital wraz z policją i koronerem hrabstwa Julie Goulding wszczęli śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki. Dyrekcja placówki złożyła najszczersze kondolencje dla rodziny.

"Kończymy kompleksowe śledztwo, aby zrozumieć wszystkie okoliczności związane ze śmiercią dziecka. Jednak niestosowne byłoby dalsze komentowanie, dopóki śledztwo koronera nie zostanie zakończone" – powiedziała dr Kate Clark.

Marisa przyznała, że poza poradzeniem sobie ze stratą dziecka, musi także walczyć o dotarcie do prawdy, by żadne inne dziecko nie ucierpiało w taki sam sposób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze