Trwa ładowanie...

Wigilia na dwa fronty. Pierwsza u rodziców, później u teściów

Avatar placeholder
22.12.2024 11:11
Wigilia może skłócić rodzinę
Wigilia może skłócić rodzinę (istock)

Gdy byłam dzieckiem, mieliśmy dwie kolacje wigilijne. Jedna była u babci ze strony mamy, druga – u babci ze strony taty. Podczas pierwszej ja i moje rodzeństwo wręcz opychaliśmy się każdym kolejnym daniem. Barszcz z uszkami i pierogi znikały w zawrotnym tempie. Na drugiej wigilii jadł tylko tato, żeby jego mama się nie gniewała. Emocje panujące nad stołem pamiętam do tej pory...

spis treści

1. "Mama się obrazi, jeżeli nie przyjdziemy do niej na wigilię"

Wigilia tuż, tuż. W związku z tym w każdym środowisku przewijają się tematy "okołoświąteczne". Wiem już, co pod choinkę dostaną partnerzy koleżanek z pracy, mama przyjaciółki czy siostra najlepszego kumpla. Słyszałam już też o zakupie nowej kiecki na kolację wigilijną i o wyprzedaży kosmetyków w znanej wszystkim sieciówce.

Im bliżej do świąt, tym też więcej wzajemnych złości i nieporozumień. Komuś nie wyszły uszka do barszczu, ktoś nie dostał ładnej choinki, niektórym nie starczyło pieniędzy na prezenty, a wypłata dopiero po sylwestrze. To jednak nie jest najważniejszy problem.

Standardy nie zmieniły się od kilkudziesięciu lat
Standardy nie zmieniły się od kilkudziesięciu lat (East News)
Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

"Mama się obrazi, jeżeli nie przyjdziemy do niej na wigilię" - usłyszałam niedawno od rówieśniczki, świeżo upieczonej żony i matki. Okazuje się, że zasady wigilii na dwa fronty, czyli "pierwsze jedziemy do mojej mamy, a potem do twojej" nie zmieniły się od kilkudziesięciu lat.

Od razu przypomniałam sobie tę coroczną gonitwę - pierwsza wigilia na godz. 16:00 u babci ze strony mamy. Ktoś się spóźnił, ktoś nie dojechał, później trzeba było czekać aż pierogi się ugotują. Godzinna kolacja, szybkie popicie kompotem z suszu i już byliśmy w samochodzie. Z zazdrością patrzyłam na kuzynki, które po rozpakowaniu prezentów od razu mogły bawić się nowymi zabawkami.

Na drugą wigilię wbiegaliśmy spóźnieni. I znowu czyste talerze i po kolei: grochówka, żurek z uszkami, pierogi... My nie mieliśmy siły jeść, pozostali członkowie rodziny byli głodni i zdenerwowani, babci było smutno. Bo nawet na sernik już nie mieliśmy miejsca. Wszyscy, zamiast się cieszyć, czekali tylko na koniec kolacji.

2. Wigilijny problem

O zasady organizacji tegorocznych świąt zapytała kilka dni temu Dorota Zawadzka, znana wszystkim psycholog. A co w komentarzach?

"Zawsze był problem. Na początku mojego małżeństwa zrobiłyśmy wigilię z mamą. Oczywiście teściowie zaproszeni. Teść Adam, więc solenizant. W domu moich rodziców nigdy w wigilię nie piło się alkoholu i to się teściowi nie spodobało. A ponieważ nie byłam wymarzoną synową, cały gniew skupił się na mnie. Od kolejnego roku już nie było wspólnych wigilii, było kolędowanie od jednych do drugich..."

"Bardzo to skomplikowane. Święta zawsze spędzane w samochodzie, bo objazdówka wszystkich. By każdy był zadowolony. My wykończeni..."

"Przeważnie na godz. 17:00 jedziemy do moich rodziców, a później np. na godz. 19:00 czy na godz. 20:00 do teściów... choć wolałabym w wigilię być u moich rodziców, a w Boże Narodzenie u teściów, ale nie chce mężowi sprawiać przykrości..."

"My musimy się dzielić świętami. Mieszkamy w Poznaniu, rodzina męża też. Ja pochodzę z Rzeszowa. W parzyste lata święta (Wielkanoc i Boże Narodzenie ) spędzamy w Poznaniu u teściowej, nieparzyste w Rzeszowie u mojej mamy"

"My i dwoje małych dzieci od siedmiu lat dwie wigilie jednego dnia, zaczynamy o 15.00, dwie godziny u moich rodziców, potem do teściów i tam zostajemy dłużej, w przyszłym roku na odwrót"

"Wigilia u siebie, pierwszy dzień świąt u jednych rodziców, drugi u kolejnych. I wszyscy zadowoleni"

Jedna z użytkowniczek napisała w komentarzu o bardzo ważnej kwestii: "Większym problemem jest, gdy jedni są zazdrośni o drugich, kiedy jedni dalej chcą mieć swoje dziecko tylko dla siebie i z trudem przychodzi im zaakceptowanie, że to dziecko ma swoją rodzinę. Kiedy rodzice budują we własnym dziecku poczucie winy... to bywa naprawdę trudne i jest w stanie zepsuć całą magię świąt"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze