Trwa ładowanie...

Rodzisz w weekend? To niebezpieczne

 Ewa Rycerz
18.04.2023 11:50
Rodzisz w weekend? To niebezpieczne
Rodzisz w weekend? To niebezpieczne (Źródło: 123rf)

Kobiety, które rodzą w weekend, są bardziej narażone na powikłania, a ich dzieci na śmierć – podają brytyjscy naukowcy. Jak sytuacja wygląda w Polsce?

Naukowcy z Imperial College w Londynie zbadali dokładnie dokumentację prawie półtora miliona porodów w Wielkiej Brytanii, jakie miały miejsce w English National Health Service pomiędzy kwietniem 2010 roku a marcem 2012 roku. Analizowali urodzenia i dni tygodnia, biorąc pod uwagę jakość wykorzystanych środków bezpieczeństwa i poziom usług położniczych. Według ich danych najwięcej dzieci przyszło na świat w czwartki, a najmniej w niedzielę.

Wnioski, do jakich doszli badacze, są dość zaskakujące. Okazało się, że w weekendy w brytyjskich szpitalach strach rodzić. Naukowcy dowiedli, że w porównaniu do pracujących dni tygodnia, dni wolne są bardziej niebezpieczne dla ciężarnej i jej dziecka. To właśnie w weekend wzrasta ryzyko powikłań okołoporodowych, infekcji u kobiet, urazów podczas porodów. Ale, co najważniejsze, eksperci twierdzą, że w soboty i niedziele dochodzi do większej liczby śmierci okołoporodowych.

W dni powszednie umiera w brytyjskich szpitalach średnio 6,5 urodzonych dzieci na 1000, natomiast w weekendy ten wskaźnik wzrasta do 7,1. To samo dotyczy zakażeń okołoporodowych. W tygodniu dochodzi do 8,2 infekcji, natomiast w weekend – do 8,7, na 1000 urodzeń. W sumie, generuje to nawet 770 zgonów rocznie i 470 infekcji u matek.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Jak wygląda sytuacja w polskich szpitalach? – Nasze placówki rządzą się innymi prawami – mówi Jacek Widomski, p.o. ordynatora Oddziłu Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu Specjalistycznym w Limanowej. – Opieka okołoporodowa w Wielkiej Brytanii nie jest na wysokim poziomie. Widać to po liczbie pacjentek, które przyjeżdżają do nas rodzić, choć mieszkają na Wyspach.

Polskie szpitale obowiązuje tzw. stopień referencyjności, czyli stopień wyspecjalizowania oddziału, w tym przypadku w opiekę okołoporodową i położniczą. Im większy jest to wskaźnik, tym większe ma możliwości do leczenia skomplikowanych przypadków i wykonywania trudnych i rzadkich zabiegów w danej placówce. I tak, na przykład Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie posiada trzeci, najwyższy stopień referencyjności. Marta Podgórska, rzecznik prasowy placówki twierdzi, że w SPSK4 nie ma możliwości, by kobieta nie otrzymała na czas pomocy. - Jesteśmy szpitalem bezpiecznym, a lekarze są zawsze dostępni - mówi. Dodaje jednak, że są sytuacje, kiedy szybkość reakcji zależy od obłożenia oddziału.

 

Od stopnia referencyjności zależy też weekendowa opieka okołoporodowa nad matką i noworodkiem, rodzącą lub ciężarną. W szpitalach obowiązuje przepis, zgodnie z którym podczas dyżurów do dyspozycji musi być na oddziale dwóch ginekologów-położników, dwie położne oraz dwóch anastezjologów.

Na przykład w szpitalu, który posiada drugi stopień referencyjności, wykonuje się planowane zazwyczaj na dni powszednie cięcia cesarskie i inne zabiegi okołoporodowe. Natomiast pacjentki z podejrzeniem porodu, który odbędzie się wcześniej niż w 30. tygodniu ciąży, odsyłane są do bardziej wyspecjalizowanych placówek.

Jednak przepisy swoje, a rzeczywistość swoje. –Rodziłam w sobotę, w nocy. Do szpitala przyjechałam z mężem. I to w sumie mnie uratowało, bo opieka była okropna – wspomina Anna z Gdańska. – Może to przypadek, ale „na dzień dobry” trafiłam na niemiłą położną. Później, gdy chciałam skorzystać z gazu rozweselającego, okazało się, że nie ma już maseczek. Gdyby nie fakt, że obecna była studentka, chyba leżałabym tam do rana. Później musiałam stracić przytomność, bo gdy się ocknęłam, wokół mnie stało kilkoro ludzi. W efekcie córka urodziła się z niedotlenieniem i musiała być ode mnie na jakiś czas zabrana – wspomina Anna.

Aneta spod Lublina również rodziła w weekend. Z piątku na sobotę. – Nie było źle, ale do dzisiaj pamiętam spojrzenie lekarza i stwierdzenie, że nawet w weekend nie może się wyspać – opowiada kobieta.

Z kolei u Agnieszki z Rzeszowa przełożono cesarskie cięcie. – Według planu wypadało akurat w weekend. Jednak, mimo że ciążę miałam już przenoszoną o kilkanaście dni, musiałam czekać kolejne dwa. Zabieg wykonano dopiero w poniedziałek, a przecież to stwarzało już niebezpieczeństwo dla mojego dziecka – denerwuje się Agnieszka.

W Polsce nie ma statystyk, które opisywałyby śmiertelność noworodków i powikłań okołoporodowych u kobiet rodzących w dni powszednie i w weekendy. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, ogólna liczba umieralności niemowląt stale spada. W 2014 r. zarejestrowano 1,6 tys. zgonów dzieci w wieku poniżej 1. roku życia. To około 100 mniej niż przed rokiem. Natomiast współczynnik wyrażający liczbę zgonów niemowląt na 1000 urodzeń żywych wyniósł 4,2 promila i był o prawie 4 punkty mniejszy niż piętnaście lat temu oraz o ok. 15 punktów mniejszy niż notowany na początku lat 90. ubiegłego wieku.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze