Rodzice porzucili go w szpitalu. "Nie podobała im się moja twarz"
Mimo traumatycznych przeżyć z dzieciństwa Jono Lancaster nie poddał się. Porzucony przez biologicznych rodziców ze względu na rzadkie schorzenie - zespół Treachera Collinsa, postanowił zaakceptować swój wygląd i pomóc innym dzieciom. "Pamiętam, jak pierwszy raz się do siebie uśmiechnąłem".
1. Zespół Treachera Collinsa
Jono Lancaster nie miał łatwego dzieciństwa. Po zaledwie 36 godzinach jego rodzice zostawili go w szpitalu, ponieważ nie byli w stanie zaakceptować wyglądu dziecka. Jono urodził się bowiem z zespołem Treachera Collinsa.
Jest to rzadkie schorzenie polegające na częściowym zaniku kości policzkowych, znaczną deformacją żuchwy i oczodołów. Charakteryzuje się również zniekształceniem małżowin usznych, prowadząc do problemów ze słuchem.
- Opuścili mnie, ponieważ wyglądałem inaczej. Kiedy to zrozumiałem, nie mogłem na siebie patrzeć - wspomina Jono.
2. Chce pomagać innym dzieciom
Całe dzieciństwo i okres dojrzewania Jono musiał mierzyć się z przykrymi uwagami na swój temat. Jego i tak już niska samoocena została mocno zachwiana. Jak sam przyznaje, dopiero na studiach zaczął się akceptować. Wszystko dzięki dziewczynie, której nie przeszkadzał jego wygląd.
- Pewnego razu na siłowni spojrzałem w lustro i zamiast odwrócić wzrok, po prostu się uśmiechnąłem - przyznaje. - Po raz pierwszy ucieszyłem się na swój widok - dodaje.
Jono postanowił założyć organizację charytatywną "Love Me, Love My Face", która pomaga dzieciom urodzonym z deformacjami twarzy, finansując usługi medyczne i tworząc grupy wsparcia.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl