Ratunkowe rodziny na jakiś czas
System pieczy zastępczej jest niewydolny - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Okazuje się, że takich rodzin w Polsce brakuje, a Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie nie stosują się do przepisów.
1. Życie, jak w bańce mydlanej
Aleksandra Błaś rodzinę zastępczą założyła 13 lat temu. Przez ten czas w jej domu mieszkało ponad 50 dzieci, najczęściej te najmłodsze. 5 kwietnia 2017 roku swój kąt znajdzie u niej w domu kolejne. Kobieta jedzie po noworodka prosto do szpitala. Rodzice go zostawili.
- Razem z mężem wstajemy rano od razu myślimy o tym, co przygotować naszej piątce na śniadanie. A, że lubią różne potrawy, to i jedzą różnie. Później czas na wyprawę do przedszkola. Tym zajmuje się najczęściej mój mąż, ja karmię niemowlaki. A one, jak na ironię – budzą się zawsze o tej samej porze, karmię je więc na dwie ręce – opowiada pani Aleksandra.
Przeczytaj także:
W jej domu mieszka obecnie piątka dzieci w różnym wieku. Troje najstarszych uczęszcza do przedszkola. W kuchni – rząd butelek, każda podpisana. W kuchennych szafkach – dziesiątki puszek mleka modyfikowanego. Pani Aleksandra nawet nie liczy ile przez te 13 lat ich zużyła. To byłoby przecież niemożliwe.
W pokojach zapasy pampersów, zabawki, pomoce naukowe dla przedszkolaków, ubranka dziecięce.
Każde z dzieci, które są pod opieką pani Aleksandry wie, w jakiej sytuacji się znajduje. - Tłumaczymy im, że jesteśmy rodzicami zastępczymi, takim ratunkiem na chwilę. Mówimy, że zawsze trzeba czekać na swoją mamę i tatę – podkreśla kobieta. - Trudne emocje pojawiają się wtedy, gdy musimy dziecko przekazać dalej, tłumaczymy sobie wtedy, że właśnie po to jesteśmy.
2. "Moja rodzina to 5 + 2"
Katarzyna Jastrząb jest prawnym opiekunem dla 5 nieswoich dzieci oraz 2 biologicznych. Tymoteusz ma 22 lata, Tomek - 21, Ewa – 19, Klaudia - 15, Konrad i Kinga - 14, a Blanka – 9.
Przeczytaj także:
- 10 lat temu trafiło do nas rodzeństwo pięcioosobowe. Najstarszy chłopiec już się usamodzielnił, reszta nadal pozostaje pod naszą pieczą. 5 lat temu zamieszkała u nas także Blanka – dziewczynka chora na zespół Downa. Rodzice przerazili się jej choroby – mówi Katarzyna Jastrząb.
Rodzina pani Katarzyny funkcjonuje jak każda inna. Kobieta jest opiekunem prawnym dla dzieci, ma więc pełne prawa, by decydować np. o ich leczeniu czy edukacji.
3. Coraz gorsza sytuacja
W Polsce funkcjonuje niemalże 6 tys. rodzin zastępczych. To mało, zapotrzebowanie jest dużo większe. Wykazał to raport Najwyższej Izby Kontroli. NIK wskazuje też, że proces pozyskiwania nowych rodziców jest niewydolny, a liczba rodzin zastępczych spada.
- W skrajnym przypadku brakowało nawet 100 miejsc w jednym powiecie. Nie ma także postępów w przechodzenia z opieki instytucjonalnej (domy dziecka) na pieczę zastępczą – informuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Co to oznacza w praktyce? Okazuje się, że w wielu powiatach dzieci poniżej 7. roku życia, które powinny obowiązkowo trafić do rodziny zastępczej, lokowane są w domach dziecka. - Owszem, docierają do mnie takie sygnały – potwierdza Aleksandra Błaś.
Koalicja na Rzecz Rodzicielstwa Zastępczego przeprowadziła wewnętrzne badania dotyczące sytuacji rodzin zastępczych. - Okazało się, że w takich rodzinach w całej Polsce jest ok. tysiąca wolnych miejsc. Co ciekawe, tyle samo małych dzieci trafiło do domów dziecka. A zgodnie z ustawą, powinny one znaleźć swój dom właśnie u rodziców zastępczych – denerwuje się Błaś.
Rodziny mówią też wprost: nie otrzymujemy żadnego wsparcia. - U nas z kolei jest spory problem z koordynatorem rodzin z ramienia Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które kieruje pieczą zastępczą – dodaje Katarzyna Jastrząb.
- Bardzo często zdarza się tak, że wizyta takiego koordynatora wygląda jak kontrola – jest niezapowiedziana i wprowadza niezdrową, nerwową atmosferę. Poza tym PCPR-y nie prowadzą promocji rodzicielstwa zastępczego. A jeśli tego nie ma to nie dziwmy się, że brakuje także samych rodzin – komentuje.
Jadwiga Jagieło, prezes Podkarpackiego Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego dodaje, że rodziny zastępcze za swoją pracę otrzymują za małe wynagrodzenie, nie wiedzą też gdzie mają się zwrócić o pomoc, jeśli jej potrzebują.
Jej opinię potwierdza także kontrola NIK. Miesięczna pensja rodzica zastępczego to 2 tys. zł brutto, czyli najniższa krajowa.
Z kolei Jadwiga Jagieło zauważa jeszcze jeden problem. Od rodziców zastępczych z całej Polski otrzymuje niekopokojace informacje, że nie ma współpracy pomiędzy niektórymi powiatami. A to one koordynują pieczę. - Ta współpraca kuleje - mówi.
- PCPR zamiast przekazywać dzieci do rodzin zastępczych, nawet jeśli nie ma ich w konkretnym powiecie, wysyłają je do domów dziecka. A przecież można by się dogadać i zapewnić niemowlakowi czy małemu dziecku bezpieczny, stabilny dom, który da mu poczucie stabilizacji. A, że w powiecie obok? Jakie to ma znaczenie? - pyta.
Jak rozwiązać problem rodzin zastępczych? NIK proponuje, by rozbudować ogólnopolską bazę danych wszystkich rodzinnych domów dziecka oraz pogotowi opiekuńczych. Chodzi o to, by Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie wiedziały, gdzie są wolne miejsca dla potrzebujących dzieci.
Mówi się też o poprawkach do obowiązującej od 2011 roku ustawy.