Trwa ładowanie...

Powiedzieli jej, że to depresja poporodowa. Okazało się, że ma raka w czwartym stadium

 Maria Krasicka
Maria Krasicka 02.05.2022 15:12
Miała objawy depresji poporodowej. Okazało się, że to rak jelita grubego
Miała objawy depresji poporodowej. Okazało się, że to rak jelita grubego (Facebook)

Młoda mama zaczęła zauważać dziwne objawy po porodzie. Nie miała na nic siły i nic ją nie cieszyło. Kiedy poszła do lekarza, usłyszała jedynie, że jest to depresja poporodowa. Jednak wkrótce okazało się, że ma nowotwór jelita grubego w czwartym stadium. "Drżę na myśl, że mogłabym opuścić moje dzieci i męża".

spis treści

1. Dziwne objawy po porodzie

Kiedy w 2019 roku Chanelle Moles z Fremantle (Australia) urodziła drugie dziecko, zauważyła dziwne objawy, których nie miała po pierwszym porodzie. Była nieznośnie zmęczona, słaba i przybita. Postanowiła więc wprowadzić zdrową dietę i częściej się ruszać.

Jednak kiedy po zwykłym spacerze nie była w stanie podnieść się z łóżka przez kilka dni, zażądała od swojego lekarza skierowania na badania krwi.

Zobacz film: ""Mój mały głos - wielka sprawa" na Dzień Ziemi"

Wyniki wykazały, że Chanelle ma niski poziom żelaza i anemię. 34-latka usłyszała, że jest to efekt zaburzeń hormonalnych, a za obniżony nastrój odpowiada depresja poporodowa.

2. Depresja poporodowa

By płód prawidłowo się rozwijał, organizm kobiety już od momentu zapłodnienia zwiększa produkcję hormonów. Natomiast tuż po porodzie następuje gwałtowny ich spadek, co skutkuje zmniejszeniem się stężenia hormonów płciowych (progesteronu i estrogenu) we krwi.

Niski poziom estrogenu powoduje m.in. zaburzenia snu, przemęczenie, brak koncentracji, bóle głowy i stawów, a także spadek libido, wzmożone wypadanie włosów, czy przyrost masy ciała. Z kolei, gdy ubywa nagle progesteronu, pojawia się "baby blues", depresja poporodowa, wahania nastroju, niska samoocena i napady płaczu.

Depresja poporodowa jest poważnym schorzeniem, wymagającym profesjonalnego leczenia. W jej wyniku matki, które dotąd z radością opiekowały się dziećmi, stopniowo zaczyna ogarniać zniechęcenie, znużenie, odrętwienie.

3. Straszna diagnoza

Niestety dolegliwości Chanelle się utrzymywały, a do tego doszły jeszcze objawy ze strony układu pokarmowego. Młoda mama została więc skierowana na kolonoskopię w październiku 2020 roku. To właśnie wtedy dowiedziała się, że ma duży guz w okrężnicy.

Kolejne, bardziej szczegółowe badania wykazały, że nowotwór jest bardzo złośliwy i zdążył rozprzestrzenić się już na inne organy, w tym wątrobę. Onkolodzy określili, że jest to rak jelita grubego czwartego stopnia.

- Nigdy w najgorszych snach nie przypuszczałam, że w ciągu pięciu lat od założenia rodziny, usłyszę, że wkrótce umrę. Każdego dnia, kiedy się budzę, sprawdzam, czy nie obudziłam się z tego koszmaru. Pragnę, by to wszystko było złym snem. Niestety tak nie jest, to moja rzeczywistość – mówi Chanelle. – Drżę na myśl, że mogłabym opuścić moje dzieci i męża. Nie chcę tego robić, jeszcze nie. Kocham moje życie i zrobię wszystko by o nie walczyć – dodaje.

Chanelle z dziećmi w szpitalu
Chanelle z dziećmi w szpitalu (Facebook)

4. Walka z nowotworem

Konieczna była natychmiastowa operacja usunięcia guza i przerzutów na wątrobie. Następnie Chanelle została poddana wyczerpującej chemioterapii, która trwała 13 miesięcy.

Niestety wystąpiły skutki uboczne i trzeba było zmienić plan leczenia. Lekarze zalecili radioterapię, która początkowo była skuteczna i udało się doprowadzić do remisji nowotworu.

Chanelle przeszła wyczerpujące leczenie
Chanelle przeszła wyczerpujące leczenie (Facebook)

Jednak niecały miesiąc później nowotwór ponownie zaatakował. Tym razem rozprzestrzenił się na jajniki, węzły chłonne, przeponę i płuca. Młoda mama dwójki dzieci usłyszała, że ma maksymalnie sześć do 18. miesięcy życia.

Kobieta nie chciała się poddać i znalazła kosztowną terapię w Teksasie (USA), która jest jej ostatnią deską ratunku.

Niestety jej koszt przewyższał znacznie możliwości rodziny, dlatego też została założona zbiórka. Dzięki niej 34-latka już 13 maja leci do Teksasu na leczenie, które może potrwać od sześciu do dziewięciu miesięcy.

Chanelle z mężem i dziećmi
Chanelle z mężem i dziećmi (Facebook)

- Wiadomość o tym, że zostało mi kilka miesięcy życia, powaliła mnie, ale jestem wojownikiem i nie dam się pokonać. Będę walczyć o przyszłość moich dzieci. Będę ich mamą tak długo, jak się da – podsumowuje.

Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze