Powiedziała mu, że dziecko nie żyje. Chwilę później usłyszał szokującą wiadomość
Historie takie jak ta nie zdarzają się zbyt często. Są jednak dowodem na to, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych. Najpierw mężczyzna usłyszał, że jego dziecko zmarło podczas porodu. Zaledwie 15 minut później zdarzył się cud.
1. Pielęgniarka przekazała mu tragiczną wiadomość
Jak informuje portal honey.nine.pl, Hiam Darcy trafiła do szpitala w 36. tygodniu ciąży. Kobieta i jej mąż oczekiwali narodzin drugiego dziecka, gdy nagle ciężarna przestała czuć ruchy maleństwa. Pojechała więc do lekarza, by wykonać kontrolne USG ciąży. Ten jednak od razu odesłał ją do placówki szpitalnej.
Okazało się, że konieczne jest jak najszybsze rozwiązanie ciąży przy pomocy cesarskiego cięcia. W związku z tym kobietę natychmiast przewieziono na stół operacyjny. Przestraszony tata oczekiwał na dalsze wieści na szpitalnym korytarzu.
Jakiś czas później usłyszał słowa, które zostaną z nim na zawsze. Pielęgniarka podeszła do niego i powiedziała: "Przepraszam, straciliśmy ją". W pierwszej chwili mężczyzna pomyślał, że jego żona zmarła podczas porodu. Pielęgniarka jednak zaprzeczyła i dodała, że chodzi jej o dziecko.
2. Krwotok płodowo-matczyny
Przyczyną takiego stanu miał być krwotok płodowo-matczyny u dziecka, który wiązał się ze znaczną utratą krwi. Lekarze, którzy wykonywali cięcie cesarskie zauważyli, że maleństwo posiada zaledwie 30 ml krwi, więc stwierdzili, że nie żyje.
Kilkanaście minut później ta sama pielęgniarka podeszła do mężczyzny z kolejną wiadomością. Dzięki szybkiej reanimacji dziecko udało się uratować, ale wymagało podłączenia do specjalnej aparatury podtrzymującej przy życiu. Jednak medycy nie dawali dziewczynce dużych szans, gdyż jej stan był krytyczny.
3. Niesamowita wola życia
Mijały dni, a dziewczynka wciąż walczyła o życie. Lekarze kazali jednak rodzicom przygotować się na najgorsze. Dziecko miało bowiem uszkodzony mózg. Rodzice usłyszeli nawet, że powinni pomyśleć o pogrzebie. Ochrzcili więc dziecko, dając mu na imię Eva i oczekiwali dnia, w którym miała zostać odłączona aparatura podtrzymująca maleństwo przy życiu.
Wtedy zdarzył się prawdziwy cud. "Po godzinie nadal oddychała samodzielnie. Przyszedł lekarz, wystawił palec, a ona zaczęła go ssać, szukając jedzenia. Nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego i jak to się stało" – opowiada tata małej Evy. Jej stan w szybkim tempie zaczął się poprawiać i już tydzień później dziewczynka była w domu.
Rodzice poświęcili jej całe swoje życie. Tata zrezygnował z pracy, by opiekować się córką z porażeniem mózgowym, które na szczęście okazało się łagodne. Dziś dziewczynka uczęszcza do szkoły i bawi się z rówieśnikami. Jej historia pokazuje, że nigdy nie można się poddawać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl