Michałek zmuszany do jedzenia, w przyszłości będzie brał narkotyki?
Czym różni się nakłanianie dziecka do jedzenia rosołu od zachęcania do zażycia narkotyków? W obu tych przypadkach manipulacja ma negatywne skutki. Historia pewnego Michałka opublikowana na portalu społecznościowym wywołała burzę komentarzy.
1. Jak ładnie zjesz, pójdziemy na plac zabaw
Prośby i groźby skierowane do dziecka, by w końcu zjadło obiad, najczęściej podyktowane są miłością. W rzeczywistości tego rodzaju manipulacja jest jedną z form przemocy, która może przynieść w przyszłości bardzo negatywne skutki.
Wiedzą o tym twórcy fanpage Family-Lab Polska, którzy na co dzień wspierają rodziców w budowaniu zdrowych relacji ze swoimi dziećmi. Jeden z postów wywołał falą komentarzy wśród internautów. Michałkiem z historii może być każde dziecko.
„Znajdź różnice: - Michałku, zjedz rosołek! - Nie chcę. - Zjedz, już pora na obiad. - Ale nie chcę. - Babcia specjalnie dla Ciebie ugotowała. - Ja nie lubię. - Nie lubisz?! Na pewno lubisz, zobacz, jaki pyszny! - Nie, nie chcę. - Michałku, specjalnie kupiłam ci wiejską kurę, ten rosołek jest bardzo zdrowy, on ci pomoże. - Ale ja nie potrzebuję pomocy… - Babci będzie przykro, jak nie zjesz… - Babciu, ale ja nie chcę… - Mieliśmy iść na plac zabaw, ale jak nie zjesz, to nie pójdziemy. - No dobrze… daj… zjem…
- Michał, masz! - Dzięki, nie chcę. - Stary, wszyscy już brali, najwyższy czas na ciebie. - Nie, ja nie chcę. - Stary, specjalnie skołowałem na dzisiaj! - Ale ja nie chcę. - Idealny towar, czyściutki, w sam raz! - Nie, stary, ja nie biorę. - Chyba żartujesz! Nawet nie wiesz, jak musiałem kombinować, żeby go załatwić. - To twoja sprawa. - Stary, potrzebujesz się wyluzować, to ci pomoże. - Nie, dzięki za taki luz. - Tak mi się wydawało, że z ciebie jest mega sztywniak. - Może i tak… - Ludzie daliby się pokroić za taki towar! - Może i tak… - Stary, mieliśmy iść razem do Krzyśka, ale jak ty jesteś taki drętwy, to nie ma sensu. Jak nie bierzesz, to nie idziesz. - Dobra, daj...” (zachowano pisownię oryginalną - przyp. red.)
- Tym wpisem chciałam zwrócić uwagę na poszanowanie bądź brak poszanowania integralności dziecka w codziennych sytuacjach, kiedy się nim opiekujemy. Ono zwykle płynie z dobrych intencji, natomiast skutek czasami bywa opłakany, ponieważ ważna, dorosła osoba próbuje osiągnąć swój cel kosztem dziecka. Po upływie np. 10 lat, nam dorosłym zależy na tym, aby syn lub córka odnosili się do świata w oparciu o swój własny osąd, by nie dawało się nakłonić przez innych do destrukcyjnych dla niego działań. A tymczasem te osoby stosują podobne metody do nas, rodziców - mówi specjalnie dla WP parenting Tamara Kasprzyk, wiceprezes Fundacji Family-Lab Polska.
Przeczytaj koniecznie
- Pokaż nam całuśną minkę swojego dziecka i wygraj!
- Twoje dziecko jest chore? Zapytaj lekarza o dolegliwości maluszka
- Zostań mamą miesiąca - sprawdź, co musisz zrobić
- Czy wiesz wszytko o rozwoju motorycznym i fizycznym malucha? Pobierz ebook!
2. Fala hejtu?
Sceny z życia chłopaka spotkały się z ogromnym zainteresowaniem. Post udostępniło ponad 880 użytkowników. W komentarzach widać, że namawianie dziecka do jedzenia posiłków jest (lub było) częste w wielu polskich domach: „Całe moje dzieciństwo tak wyglądało. Koszmar! Nie zmuszajcie dzieci do jedzenia!”, „U mnie był szantaż jedzeniem: bo mama będzie chora, Bozia zła... Okropne.”
Na historię Michała zareagowali także rodzice. Zdania, czy nakłanianie do jedzenia jest jedną z form przemocy, są jednak podzielone:
„Namolne namawianie dziecka + szantaż = trafione 100 proc. Szczególnie, jeśli to jest notoryczne.”, „Tu zupełnie nie chodzi o porównanie rosołku i dragów. To, co mówimy do dziecka, jak się do niego odnosimy i jak traktujemy jego odmowę, na ile szacunku mamy do jego wyborów, buduje jego obraz siebie i jego postawy wobec innych osób.”, „Boże, wpędzanie w poczucie winy, tragedia.”, „Co za kosmiczna bzdura, serio poprawiliście mi humor...”
Nie da się ukryć, że obie sceny są do siebie podobne. Babcia, wykorzystująca plac zabaw jako argument do zjedzenia rosołu, nie różni się niczym szczególnym od kolegi, który mówi: „albo bierzesz albo z nami nie idziesz”. Tylko od nas zależy, czy skutki manipulowania zachowaniem dziecka będą widoczne w przyszłości.