Mężczyzna przy porodzie
Mężczyzna przy porodzie? Czy mąż powinien towarzyszyć żonie podczas porodu, czy nie? Poród rodzinny jest dość modny, jednak nie można partnera zaciągać na salę porodową siłą. Decyzja o wspólnym rodzeniu powinna być przemyślana, zgodna i zaakceptowana przez obie strony. Niektórzy panowie nie czują się na siłach być przy żonie podczas porodu. Nie oznacza to, że mniej kochają swoje partnerki. Są po prostu mało odporni psychicznie. Wiedząc, że z powodu stresu nie pomogą, a będą tylko przeszkadzać i irytować swoją obecnością, wolą na żonę i dziecko zaczekać za progiem sali porodowej. Może i dobrze...
1. Zalety rodzenia z partnerem
Wiele par decyzję o porodzie rodzinnym podejmuje na długo przed rozwiązaniem ciąży. Nie dla wszystkich rodziców podjęcie tej decyzji jest łatwe. Jakie zalety pociąga za sobą wspólne rodzenie z partnerem? Poród rodzinny to nie tylko powszechna moda, ale przede wszystkim świadectwo dojrzałości i miłości obojga małżonków, które może dodatkowo scementować związek. Obecność męża na sali porodowej sprawia, że narodziny dziecka są dla kobiety choć trochę łatwiejsze – przynajmniej w pierwszym okresie porodu. Przy boku jest ktoś bliski, gotowy do pomocy, kto zajmie rozmową, w razie potrzeby zaprowadzi do łazienki, poda ręcznik, otrze pot z czoła, nałoży skarpetki, przytuli, wesprze na duchu. Dla kobiety mąż przy porodzie to przede wszystkim ogromne wsparcie psychiczne. Swoją obecnością przy porodzie partner daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa i redukuje stres porodowy. Przyszła mama wie, że ma w mężu pomocnika i że zawsze może na niego liczyć.
Jeśli położna ma na sali kilka kobiet rodzących, nie może się zajmować tylko jedną. Wtedy partner przy porodzie może być naprawdę potrzebny. Na kilkuosobowej sali porodowej mąż zadba o intymność: zasłoni łóżko, zapyta, czy można przygasić światło. Poza tym jest doskonałym pośrednikiem między żoną a lekarzem albo położną. Jeśli dzieje się coś niepokojącego, natychmiast wezwie pomoc. Gdy kobieta nie jest w stanie rozmawiać z powodu częstych i silnych skurczów porodowych, partner może przekazać prośby lub pytania żony położnej. Czasami obecność męża u boku żony wpływa również na zachowanie personelu medycznego, który czuje się obserwowany i oceniany.
2. Wady rodzenia z partnerem
Niejednokrotnie mężczyźni mają wątpliwości przed uczestniczeniem w porodzie – i nic w tym dziwnego. Nie wszystkie pary są gotowe rodzić wspólnie. Do porodu rodzinnego trzeba dojrzeć emocjonalnie, psychicznie. Jeśli partner miałby tylko stać zestresowany na sali porodowej i nie wiedzieć, jak ma się zachować i jak pomóc żonie, lepiej, żeby został w domu. Nie ma nic gorszego od biernego przyglądania się przebiegowi porodu. Kobieta nie potrzebuje zestresowanego gapia wydarzeń, lecz pomocnika. Jeśli zatem przeraża cię poród i dostrzegasz w nim tylko fizjologiczne aspekty, takie jak krew, ból, krzyki rodzącej, cierpienie, nie ma większego sensu, by optować za wspólnym porodem. Niektórzy mężczyźni od razu wiedzą, że nie chcą oglądać, jak przebiega poród. Zdają sobie sprawę, że nie podołają psychicznie. Wolą tę sferę intymności kobiety zachować tylko dla niej. Nie oznacza to, że są mało dojrzali, nadwrażliwi i delikatni. Po prostu wiedzą, że nie będą potrafili pomóc, a swoją nieporadnością mogą wywołać tylko frustrację i złość kobiety.
Kobiety również mają wątpliwości przed wspólnym porodem. Zastanawiają się, czy po porodzie mąż nie nabierze do niej obrzydzenia, czy nie odbije się to na ich wzajemnych relacjach seksualnych. Poród naturalny to w końcu bardzo ciężki moment dla kobiety, związany z krwawieniem, potem, krzykami, łzami... To bardzo intymne, no i co tu ukrywać – fizjologiczne wydarzenie. Widok partnerki rodzącej w bólach na niektórych panach wywołuje negatywne wrażenie. Może ono skutkować w późniejszym pożyciu niechęcią do intymnych zbliżeń i spadkiem libido. Po wspólnym porodzie niektórym panom trudno z powrotem postrzegać żonę jako obiekt pożądania, dlatego spada namiętność i spontaniczność w łóżku.
3. Decyzja o wspólnym porodzie
Decyzja o wspólnym porodzie powinna być podjęta przez oboje partnerów. Nie wolno zmuszać męża do uczestnictwa w porodzie, jeśli on wyraźnie tego nie chce. Źle by się stało, gdyby partner zdecydował się na wspólne rodzenie, nakłaniany powszechną „modą” na poród rodzinny, naciskami otoczenia i presją środowiska. Nie na miejscu są argumenty w stylu: „Jeśli mnie kochasz, to zgodzisz się być przy porodzie ze mną”. Panowie z kolei również nie mogą pójść na łatwiznę i powiedzieć: „Ja ci w niczym nie pomogę i będę tylko przeszkadzał”. Przed podjęciem decyzji konieczna jest wspólna i wyważona rozmowa.
Zaszantażowany mężczyzna, siłą przyciągnięty na salę porodową, może czuć się oszukany i wmanewrowany w sytuację, której nie rozumie i w której nie potrafi się odnaleźć. Zamiast służyć pomocą, będzie tylko przeszkadzać i denerwować i tak spiętą mamę. Z kolei kobieta, która nie chciała rodzić z mężem, może przy porodzie czuć się jego obecnością skrępowana i poddenerwowana. Zanim więc partnerzy podejmą decyzję o wspólnym porodzie, powinni rozważyć wszystkie za i przeciw. Najlepiej zapisać się do szkoły rodzenia, porozmawiać ze znajomymi, którzy poród rodzinny mają już za sobą i poczytać, jak wygląda poród. Dopiero wtedy łatwiej zrozumieć sens obecności męża przy narodzinach dziecka. Choć mąż przy porodzie nie sprawi, że poród będzie krótszy albo mniej bolesny, to jednak wspólne rodzenie jest szansą na stworzenie od samego początku rodzicielskiej więzi z noworodkiem.