Lekarz zamarł podczas USG. "Po prostu na mnie spojrzał i powiedział, że jest mu przykro"
Kiedy Laura dowiedziała się, że po raz kolejny jest w ciąży, nie kryła radości. Jej marzenie o posiadaniu czwórki dzieci wreszcie się spełniało. Jednak nie spodziewała się, że ta ciąża będzie się diametralnie różnić od poprzednich. Wszystko się zmieniło, kiedy usłyszała od lekarza, że jest mu przykro. "W tym momencie świat zwolnił".
1. Badanie USG wykazało nieprawidłowości
Laura Woodward i Adam Porter nie mogli się doczekać, kiedy powitają na świecie kolejną pociechę. Para zawsze marzyła o posiadaniu czworga dzieci, więc od samego początku ciąży byli podekscytowani, że ich rodzina w końcu się dopełni.
"Nie martwiłam się przebiegiem ciąży, ponieważ przeszłam już przez to wszystko trzy razy – mówi Laura. - Poprzednie ciąże przebiegły tak gładko, że nie miałam powodu, by sądzić, że tym razem będzie inaczej" - dodaje.
Jednak wszystko się zmieniło podczas badania w 12. tygodniu ciąży. Ze względu na obostrzenia związane z COVID-19 kobieta musiała sama stawić się do gabinetu ultrasonograficznego, co jak się okazało, było dodatkową traumą. Niestety lekarz nie miał dobrych wieści. Badanie wykazało, że dziecko ma rzadką wadę wrodzoną i wymaga dalszych specjalistycznych badań.
"Po prostu na mnie spojrzał i powiedział, że jest mu przykro. W tym momencie świat zwolnił – mówi Laura. - Nie rozumiałam, co to oznacza dla naszego dziecka, byłam po prostu przerażona" - dodaje.
2. Rzadka wada wrodzona
Laura została skierowana na dalsze badania, aby uzyskać więcej informacji na temat wady płodu. Okazało się, że jelita rozwijają się na zewnątrz ciała i jest to tzw. wytrzewienie. Stan ten dotyka jednego na ok. trzy tysiące noworodków.
"Próbowali mnie uspokoić, ale brzmiało to przerażająco – mówi Laura. – Lekarze wytłumaczyli nam, że można to naprawić, a wysoki wskaźnik przeżywalności napawa optymizmem" – dodaje.
Kobieta przyznaje, że trudno jej było zachować pozytywne nastawienie i cieszyć się ciążą w takim stopniu jak poprzednimi. Dlatego też poczuła ulgę, kiedy została przyjęta do szpitala Alder Hey w Liverpoolu na planowane cesarskie cięcie.
3. Natychmiastowa operacja po porodzie
Mała Millie urodziła się 11 grudnia 2020 r., ważąc niespełna trzy kilogramy. Jednak zanim Laura mogła ją przytulić, odsłonięte jelita dziewczynki zostały owinięte folią spożywczą.
"Kiedy wreszcie pozwolili mi ją potrzymać... To było właśnie to, czego potrzebowałam po tych miesiącach umartwiania się" – wspomina Laura.
Tuż po porodzie Millie przeszła operację, a jej wszystkie organy wróciły na miejsce. Lekarze poinformowali Laurę, że zabieg przeszedł pomyślnie, a dziewczynka będzie miała jedynie drobne znamię pod pępkiem.
"Patrząc na nią teraz, trudno się domyślić, że przeszła przez to wszystko. Jest idealna pod każdym względem" – podsumowuje Laura.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl