Jak wychowywały nasze mamy, jak wychowujemy dziś?
„Za moich czasów było inaczej” – to zdanie usłyszał chyba każdy rodzic. Sentymentalny powrót do przeszłości ma swoje zalety, bo przypomnieć może czasy beztroskiej zabawy i błogiego lenistwa. A jak dzieci wychowuje się w XXI wieku?
Dzisiaj rodzic to dyspozycji ma tomy podręczników i poradników, jak również dostęp do Internetu, a więc całodobową przychodnię, poradnię psychologiczną i wsparcie innych mam. Dawniej kobiety radziły się babć i sąsiadek.
Ludowe mądrości przekazywane były z pokolenia na pokolenie, a wraz z nimi modele wychowania. Obecnie wiele się w tej kwestii zmieniło. Kobiety cenią sobie niezależność, a dobre rady nie zawsze są życzliwie przyjmowane.
1. Sposoby na nudę
Jeszcze dwadzieścia lat temu podwórko było prawdziwą wioską dziecięcą. Czas spędzały tam przedszkolaki i uczniowie szkoły podstawowej – starsi mieli oko na młodszych, młodsi wpatrywali się z zachwytem w starszych.
Centrum wszechświata stanowił trzepak. To na nim wylegiwała się ówczesna młodzież. Nikt ich nie kontrolował, a w ich rękach znaleźć można było jedynie kapsle do gry.
Czasem ktoś krzyknął głośne "mamo", wówczas z okna wychylała się głowa, z pytaniem "co chciałeś". I odpowiedź: "rzuć mi picie, podaj mi bluzę, mogę jeszcze być na podwórku?".
Krzyk i domofon, to były jedyne sposoby na kontakt z rodzicami. Nikt o telefonach komórkowych wówczas nie słyszał. Do domu wracało się po zmierzchu, całą grupą.
Dzisiaj rzeczywistość się zmieniła. Postęp technologiczny, ale i rozwój miast sprawił, że z przeszłości praktycznie nic już nie zostało. Dzieci wychodzą na spacer z rodzicami, a z kolegami i koleżankami spotykają się tylko wówczas, gdy ktoś z dorosłych ma czas, by sprawować nad nimi opiekę.
Młodzież nawet spotykając się z przyjaciółmi na ławce w parku, co chwilę zerka na ekran smartfona. Zdjęć nie robi się już "ku pamięci", ale w celu ich publikacji na portalach społecznościowych.
Przed laty wolne chwile dzieci spędzały na zabawie z kolegami, ale same również doskonale umiały sobie zorganizować czas. W pokoju budowało się bazę z koca, firan lub poduszek, od czasu do czasu zaglądało się do szaf rodziców, by przymierzyć buty lub nauczyć się wiązać (a raczej plątać) krawat. Obecnie trudno o czas wolny. Mało go mają dzieci, jeszcze mniej dorośli.
2. Bajka wieczorną porą
W latach 90. XX wieku w poniedziałek emitowane były "Muminki", w piątek – "Smerfy", a w niedziele – kultowe odcinki bajek Disney’a.
Sobotni ranek w wielu domach rozbrzmiewał głosem prowadzących program "5-10-15" (w tej roli występowali, m.in.: Krzysztof Ibisz, Karolina Szostak, Justyna Pochanke, Piotr Kraśko i Marcin Tyszka). Na bajkę się czekało, bo i wybór nie był duży.
Obecnie wiele jest kanałów telewizyjnych, w których bajki dla dzieci oglądać można nieustannie od 6.00 do 21.00. Psychologowie nieśmiało biją na alarm – dzieci zbyt dużo czasu spędzają przed telewizorem, co zabija w nich kreatywność, hamuje wyobraźnię i niekorzystnie wpływa na ogólny rozwój.
Trudno jednak winić ich za tę sytuację. Dorośli są tak zmęczeni codziennymi obowiązkami, że pójście z dzieckiem na spacer lub zainicjowanie zabawy jest poza ich możliwościami. Nie widzą potrzeby w pobudzaniu dzieci do myślenia, bo przecież zrobi to za nich nauczyciel w przedszkolu lub szkole.
I może też dlatego tak dużą popularnością cieszy się zawód animatora zabaw dziecięcych. Są niezawodni na uroczystościach urodzinowych, dziś zwanych kinderbalami.
Urodziny organizuje się w salach zabawach, w dziecięcych klubach, a nawet na stadninach koni. Spotkanie z kolegami w salonie rodzinnego domu to wręcz prehistoria. Za mało miejsca? Za skromnie?
Zmiany są nieodłączną częścią życia. Idziemy do przodu, podlegamy przemianom społecznym. Adaptujemy się do nowej rzeczywistości. I tylko czasem z sentymentem spoglądamy w przeszłość, zastanawiając się, gdzie się podziała tamta beztroska i luz.