"Dzieci szczepione przeciw COVID-19 to króliki doświadczalne". Dementujemy mity, które możesz usłyszeć przy wigilijnym stole
"Dzieci szczepione przeciw COVID-19 to króliki doświadczalne", "szczepionka nie jest odpowiednio przebadana", "szczepienie wywołuje niepłodność". Takich argumentów używają m.in. osoby starsze w rozmowach o szczepieniu najmłodszych przeciw COVID-19. - To absolutna nieprawda - wirusolog uspokaja rodziców i podaje fakty. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska tłumaczy, dlaczego takie stwierdzenia to mity.
- 1. Szczepienia dzieci przeciw COVID-19 w Polsce
- 2. "Szczepionka przeciw COVID-19 nie daje gwarancji, że dziecko nie zachoruje na koronawirusa"
- 3. "Dzieci szczepione przeciw COVID-19 to króliki doświadczalne"
- 4. "Szczepienia przeciw COVID-19 powodują niepłodność"
- 5. "Lepiej przechorować COVID-19, bo wytworzą się przeciwciała"
- 6. "Podawanie zbyt wielu antygenów przeciąża układ odpornościowy"
1. Szczepienia dzieci przeciw COVID-19 w Polsce
W Polsce od czerwca 2021 r. można szczepić przeciw COVID-19 dzieci powyżej 12. roku życia. 16 grudnia rozpoczął się proces szczepienia tych w wieku 5-11 lat. Tej grupie zalecana jest szczepionka mRNA o nazwie Comirnaty firmy Pfizer w dawce pediatrycznej - 10 mikrogramów/dawkę. Schemat szczepienia jest dwudawkowy. Rekomendowany odstęp między wkłuciami to 21 dni.
Po szczepieniu przeciw COVID-19 u dziecka mogą wystąpić działania niepożądane o charakterze łagodnym lub umiarkowanym, podobnie jak po podaniu leku, innej szczepionki, suplementu diety.
Są to takie dolegliwości jak:
- ból,
- zaczerwienienie
- obrzęk w miejscu wkłucia,
- zmęczenie,
- ból głowy
- mięśni,
- dreszcze (powinny ustąpić w ciągu kilku dni).
Ciężkie działania niepożądane występują bardzo rzadko.
2. "Szczepionka przeciw COVID-19 nie daje gwarancji, że dziecko nie zachoruje na koronawirusa"
Sceptycy podważają sens szczepienia ze względu na brak 100 proc. gwarancji, że dziecko po nim nie zachoruje. W social mediach pojawiają się głosy, że jest "nieodpowiedzialne, bezcelowe i niebezpieczne". Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie, wyjaśnia funkcję szczepień.
- Idealnie byłoby, gdyby szczepionki w pełni chroniły nas przed infekcją. Szczepionka przeciw COVID-19 nie jest doskonała i nie ma 100 proc. skuteczności. Jednak spełnia swoją funkcję i w wysokim stopniu zapobiega rozwojowi ciężkich objawów tej choroby. Tego nie można zagwarantować po kontakcie z samym wirusem - mówi w rozmowie z WP Parenting.
Przeciwnicy szczepień argumentują, że dzieci rzadko chorują, a jeśli się zakażą, przechodzą tę infekcję łagodnie.
- Narracja antyszczepionkowa, która mówi, że dzieci nie chorują, jest nieprawdziwa. W miarę pojawiania się nowych wariantów, a w szczególności wariantu Delta, widzimy, że wirus atakuje coraz to młodsze roczniki. Można śmiało powiedzieć, że fala czwarta to fala młodych, ponieważ wirus zakażał coraz młodsze dzieci. W USA z powodu COVID-19 zmarło ponad 770 dzieci, wiele tysięcy jest zakażonych. Amerykańska Akademia Pediatrii podaje, że udział dzieci w ogólnej liczbie zakażeń wynosi aż 24 proc. - odpowiada prof. Szuster-Ciesielska.
Ekspertka zaznacza, że przebieg i skutki zakażenia w przypadku dzieci są trudne do przewidzenia.
- Nigdy nie wiadomo, jak dane dziecko zareaguje na koronawirusa. To loteria. Większość zakażeń jest bezobjawowych i rodzic może liczyć na łut szczęścia, że tak będzie w przypadku jego dziecka. Jednak istnieje ryzyko, że rozwinie się u niego np. zapalenie płuc - mówi. - Jak wynika ze sprawozdań i doniesień lekarzy z oddziałów pediatrycznych, dzieci mogą przechorować COVID-19 bardzo ciężko. Rodzic zakażonego będzie się martwił, w której grupie będzie jego syn lub córka. Trzeba też wziąć pod uwagę możliwość pojawienia się PIMS, czyli wielonarządowego zespołu zapalnego, poważnego powikłania - ostrzega immunolog.
PIMS pojawia się po dwóch do sześciu tygodni od zakażenia, także u dzieci, które przebyły je bezobjawowo. Szacuje się, że rozwinie się u jednego na 1000 najmłodszych. W rozmowie z WP Parenting ekspert podaje, że w Polsce odnotowano aż 366 przypadków dzieci z tym bardzo groźnym zespołem (stan na czerwiec 2021 r.; nie ma nowszych zestawień).
- Jako powikłania pocovidowe u dzieci pojawiły się też udary, które najczęściej dotykają osób starszych. Szczepionki nie chronią do końca, nawet zaszczepiony może się zakazić i przejść COVID-19, ale wtedy objawy są bardzo łagodne. Podanie szczepionki dziecku jest najlepszym rozwiązaniem, bo zabezpiecza je przed ciężką chorobą, powikłaniami, długotrwałymi symptomami, czyli long COVID - tłumaczy.
Mimo że dzieci mogą łagodnie przechorować zakażenie, uczestniczą w transmisji wirusa. Początek drugiej fali epidemii był związany z ich powrotem do placówek edukacyjnych.
- Szczepienie dzieci przeciw COVID-19 powoduje, że stają się one bezpieczniejsze dla otoczenia: dla swoich nauczycieli, rodziców i dziadków - dodaje ekspert.
Szczepienia najmłodszych nie tylko zmniejszają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, konieczności hospitalizacji i zgonów. W rezultacie minimalizuje się też niebezpieczeństwo zakażenia i śmierci osób starszych, które mają choroby współistniejące.
Co więcej, szczepienia dzieci mają też wymiar psychologiczny, społeczny i ekonomiczny. Najmłodsi muszą stosować się do obostrzeń, co ma negatywny wpływ na ich rozwój, zdrowie psychiczne i fizyczne, jakość życia. Ponadto konieczność odbycia przez nie kwarantanny i izolacji wymusza nieobecność rodziców w pracy, co ma skutki ekonomiczne. Po przyjęciu szczepień w przypadku kontaktu, np. z chorym w placówce edukacyjnej, dzieci mogą być zwolnione z kwarantanny.
3. "Dzieci szczepione przeciw COVID-19 to króliki doświadczalne"
Dopuszczona do obrotu szczepionka przeciw COVID-19 była sprawdzana w badaniach klinicznych. Jej skuteczność jest monitorowana już ponad rok (są gromadzone dane). Preparat spełnia normy UE w zakresie bezpieczeństwa, jakości i skuteczności. Jednak sceptycy uważają, że skoro szczepionka dla dzieci znalazła się w użyciu szybciej, nie jest wystarczająco przebadana.
- Dzieci nie są i nie były królikami doświadczalnymi. Te, które są szczepione, nie uczestniczą w żadnym eksperymencie medycznym. Takie stwierdzenie tylko straszy rodziców i odwodzi ich od decyzji o zaszczepieniu dziecka. Badania z dziećmi-ochotnikami (za zgodą rodziców) trwały krócej, ponieważ firmy mają już ogromne doświadczenie w prowadzeniu badań klinicznych u dorosłych. Została zebrana odpowiednia liczba dzieci do badań i te badania były ściśle monitorowane - podkreśla prof. Szuster-Ciesielska.
Preparat dla dzieci nie różni się od tego, który przyjęły już miliony osób dorosłych na świecie. Jedyną zmianą jest ilość czynnika aktywnego. W przypadku szczepionek przeciw COVID-19 dla dzieci powyżej piątego roku życia jest go o dwie trzecie mniej.
Przeciwnicy szczepień argumentują, że preparat został dopuszczony do obrotu w trybie warunkowym. Stało się tak dlatego, że pandemia (sytuacja zagrożenia zdrowia publicznego) wymusiła wprowadzenie go do obrotu w krótkim czasie. W takich wyjątkowych warunkach nie przyznaje się pełnego pozwolenia na szczepionkę. Preparaty są dopuszczane do stosowania w trybie warunkowym, gdy są przeznaczone do leczenia i zapobiegania chorobom, które zagrażają życiu. Tak jest w przypadku szczepionki przeciw COVID-19.
- Na podstawie wyników badań stwierdzono, że szczepionka jest bezpieczna. W USA podano już 7 mln dawek dzieciom od 5. roku życia i odnotowano tylko 8 przypadków powikłania w postaci zapalenia mięśnia sercowego. Wiem, że rodzice bardzo się go obawiają, spędza on im sen z powiek. Jednak pamiętajmy: jeśli pojawia się po szczepionce, jest to łagodna i szybko ustępująca zmiana. W przeciwieństwie do zapalenia mięśnia sercowego po przechorowanej infekcji COVID-19. W tym przypadku to innej rangi objawy, ciężkie zmiany w sercu, które mogą być nieodwracalne - przestrzega ekspert.
Ryzyko zapalenia mięśnia sercowego po zaszczepieniu dziecka jest ekstremalnie małe. Takie przypadki najczęściej zgłaszano po drugiej dawce podanej mężczyznom poniżej 30. roku życia.
4. "Szczepienia przeciw COVID-19 powodują niepłodność"
Sceptycy obawiają się długoterminowych skutków szczepienia, np. niepłodności. Ekspert przekonuje, że są one nieuzasadnione. Miliony osób zostały zaszczepione i nie występują u nich oddalone w czasie działania niepożądane.
Co prawda, po szczepieniu kobiet pojawiają się zmiany cyklu menstruacyjnego, ale to naturalna reakcja organizmu, który rozwija odpowiedź odpornościową. Mają one charakter tymczasowy.
- Białko szczepionkowe przebywa w miejscu wkłucia, czyli w mięśniu, który jest słabo ukrwiony. Nie dociera więc do krwi, a tylko tą drogą mogłoby się dostać do mózgu, wątroby, narządów rozrodczych. Nie ma dowodów naukowych, które uzasadniałyby tezę, że białko przedostaje się do wszystkich narządów i tam czyni szkody. Antyszczepionkowcy nazywają je białkiem toksycznym, co jest absolutną nieprawdą. Czy szczepionka wpływa na płodność? Nie. Kobiety, które się zaszczepiły, bez problemu zaszły w ciążę, w zdrowiu ją przechodziły i urodziły w pełni zdrowe dzieci - argumentuje wirusolog.
5. "Lepiej przechorować COVID-19, bo wytworzą się przeciwciała"
Przeciwnicy szczepień uważają, że lepiej zakazić się i w ten sposób nabyć odporność. Ekspert podkreśla, że odpowiedź układu immunologicznego daje zarówno przechorowanie koronawirusa, jak i szczepienie. Jednocześnie przestrzega, że koszty powstania odporności poprzez zakażenie mogą być wysokie.
- Po infekcji wachlarz przeciwciał jest bardziej różnorodny, dlatego że wirus ma w sobie różne białka, a szczepionka tylko jedno. Niektóre prace naukowe mówią, że odporność po infekcji jest silniejsza i trwa dłużej, inne, że wyższa jest odporność poszczepienna. Nie wnikałabym w to, która jest lepsza. Sugeruję spojrzeć na koszt uzyskania odpowiedzi na to pytanie. Zdecydowanie wolę się zaszczepić i w ten sposób nabyć odporność niż poprzez zakażenie, którego przebieg i skutki są wielką niewiadomą - tłumaczy immunolog.
6. "Podawanie zbyt wielu antygenów przeciąża układ odpornościowy"
Przeciwnicy szczepień przeciw COVID-19 argumentują, że podawanie dzieciom zbyt wielu antygenów powoduje przeciążenie układu odpornościowego. Uważają, że może doprowadzić do reakcji krzyżowych i rozwoju chorób autoimmunologicznych. W rozmowie z WP Parenting wirusolog i immunolog tłumaczy, dlaczego jest to nieprawda.
- Od pierwszego dnia życia organizm spotyka się z masą obcych antygenów. Wdycha je, dotyka, wkłada do ust wraz z pokarmem. Nasz układ odpornościowy jest przystosowany do walki. Ma jeden cel: zwalczać zakażenia wewnętrzne i zewnętrzne. Układu odpornościowego nie można przeciążyć, bo on nie koncentruje się tylko na jednym zagrożeniu. Reaguje za każdym razem, kiedy ono się pojawi. Niezależnie od miejsca i liczby wirusów. Ta odpowiedź wygląda tak samo w stosunku do każdego wirusa i każdego antygenu - tłumaczy ekspert.
- Poza tym mamy przecież szczepionki poliwalentne, które chronią nas przed 3 wirusami jednocześnie. Przyjmując taką szczepionkę, nie przeciąża się układu odpornościowego - dodaje prof. Szuster-Ciesielska.
Ekspert podkreśla, że w odniesieniu do zakażenia koronawirusem pytanie brzmi "kiedy dziecko się zakazi?", a nie "czy się zakazi?".
- Rozumiem obawy rodziców, jeśli chodzi o podjęcie decyzji w sprawie szczepienia. Sama jestem mamą. Chcą jak najlepiej dla własnego dziecka. Jednak muszą zdecydować, czy zaszczepią dziecko, czy będą czekać, aż ono się zakazi, a na pewno zakazi się wcześniej czy później - mówi. - Zwłaszcza że do Polski zbliża się bardzo zakaźny wariant Omikron, który będzie dominował już w styczniu, ponieważ zaczyna wypierać swojego poprzednika Deltę. Błyskawicznie przemieszcza się on pomiędzy krajami. Rodzice muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcą zaryzykować zdrowie i życie dziecka poprzez kontakt z tym nieobliczalnym wirusem i konsekwencjami jego przechorowania - podsumowuje wirusolog.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl