Trwa ładowanie...

#NIEBIJPRZYTUL Bicie jako metoda wychowawcza. Internauci ujawniają kolejne publikacje jawnie nawołujące do stosowania kar cielesnych

25 proc. Polaków nadal stosuje kary fizyczne
25 proc. Polaków nadal stosuje kary fizyczne (iStock)

Po ujawnieniu publikacji "Pasterz serca dziecka", która wprost instruowała rodziców, jak bić dzieci, internauci nie zostawiają na niej suchej nitki. To jawne namawianie do przestępstwa - grzmią eksperci. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne tytuły, nadal dostępne na rynku, które również promują bicie jako metodę wychowawczą.

1. Klaps to też bicie

Internet wrze po ujawnieniu publikacji namawiającej do stosowania bicia jako metody wychowawczej.

"Przed biciem należy poinformować dziecko, za co i ile klapsów dostanie" - to fragment książki "Pasterz serca dziecka", którą do niedawna można było kupić również w Polsce. Publikacja jest autorstwa Tedda Trippa, baptystycznego pastora z Pensylwanii. Autor podkreśla, że "Karanie musi być wyrazem twojego posłuszeństwa Bożym poleceniom i troski o dobro dziecka".

fragm. książki "Pasterz serca dziecka"
fragm. książki "Pasterz serca dziecka" (FB/MagdalenaKomsta)
Zobacz film: "26 proc. Polaków stosuje kary cielesne na dzieciach. To błąd!"

- To jest skandal, że taka publikacja po pierwsze się pojawiła, a po drugie, że była w sprzedaży. Myślę, że to jest wstyd dla wydawnictwa, które za tym stoi - podkreśla Marta Skierkowska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Jej zdaniem to jawne nawoływanie do popełnienia przestępstwa naruszenia cielesności fizycznej innej osoby, co jest niezgodne z prawem. - Przecież ta publikacja przeszła najpewniej przez wiele par oczu, redaktora, korektora, tłumacza. Dziwię się, że taka książka miała szanse trafić na rynek i nikomu po drodze nie zadrżała ręka, patrząc na to, co tam jest napisane - dodaje psycholog.

2. Internauci ujawniają kolejne publikacje zachęcające do stosowania kar fizycznych

To jednak niejedyna tego typu publikacja, jak ujawniają autorzy blogów Tulistacja i Blog Ojciec. W Polsce nadal dostępne są co najmniej cztery poradniki z instrukcjami bicia dzieci "w imię Boga i miłości":

  • "I kto tu rządzi? Poradnik dla sfrustrowanych rodziców" Roberta Barnesa, wydawnictwo Vocatio,

  • "Dzieci i wychowanie. Pytania i odpowiedzi" Jamesa Dobsona, wydawnictwo Vocatio,

  • "Klucz do serca twojego dziecka" Gary’ego Smalleya, wydawnictwo Pojednanie,

  • "Wychowanie dziecka według Pisma Świętego" Richarda Fugate’a, wydawnictwo Pojednanie.

Kolejne tytuły zachęcające do dawania klapsów
Kolejne tytuły zachęcające do dawania klapsów (FB)

- Uważam, że rozpowszechnianie tego typu publikacji, biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce obowiązuje zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci, jest przestępstwem - mówi Aneta Zychma, blogerka i bajkoterapeutka z Tulistacji. - Powinniśmy się temu sprzeciwiać jako społeczeństwo i powinny być podjęte w tej sprawie kroki prawne przez osoby, które mają możliwość wyciągnięcia konsekwencji od wydawnictw odpowiedzialnych za te publikacje - dodaje zbulwersowana.

"Jak długo według pana, można pozwolić dziecku płakać po tym, jak zostanie ukarane lub dostanie lanie? Czy istnieje tu jakaś granica? Owszem, przynajmniej ja tak sądzę. Dopóki wraz ze łzami uwalniają się prawdziwe emocje, pozwólmy im płynąć. (...) Po tym czasie dziecko już tylko użala się nad sobą. Zmianę tę łatwo rozpoznać po tonie i nasileniu głosu. Ja zwykle w takich sytuacjach żądałem od syna, żeby przestał, proponując mu w przeciwnym razie jeszcze odrobinę tego, co go skłoniło do płaczu." To fragment książki "Dzieci i wychowanie. Pytania i odpowiedzi" Jamesa Dobsona. Wszystkie publikacje są nadal w księgarniach, a niektóre z nich są dostępne bezpłatnie w formie pdf.

Przeczytaj także: Jarosław Jakimowicz wspiera naszą akcję: "To są jakieś sekciarskie metody wychowywania"

Blogerka Aneta Zychma przyznaje, że pozytywny w tym wszystkim jest ogromny odzew ze strony społeczeństwa, blogerów, psychologów, którzy głośno mówią, że bicie jest szkodliwe. Pod postem, w którym opisała kolejne książki promujące kontrowersyjne metody wychowawcze, pojawiły się setki wpisów. Część internautów ujawnia kolejne tytuły.

"Najważniejsze, że to wychodzi na jaw, czas wymieść brudy spod dywanu i umieścić je w koszu na śmieci, nie ma już zgody na takie traktowanie dzieci".

"Straszne! W taki sposób tłumacząc bicie - Bogiem, można tłumaczyć również zabicie człowieka...nie mieści mi się to w głowie..." - to niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod postem blogerki.

3. Bicie dzieci "w imię Boga"

Nie bez znaczenia jest też fakt, że wszystkie publikacje zostały wydane przez chrześcijańskie księgarnie. Co więcej, w kilku przypadkach autorzy jawnie powołują się na działanie w myśl Pisma Świętego.

"Wielu rodziców zaakceptowało antybiblijne poglądy, że dziecko ma swoje prawa, a kara cielesna jest okrutna i nie do przyjęcia" - to cytat z książki "Wychowanie dziecka według Pisma Świętego" Richarda Fugate’a

fragm. książki "Zwycięska Rodzina" Elaine Olson
fragm. książki "Zwycięska Rodzina" Elaine Olson (FB/Blog Ojciec)

A co z miłością bliźniego? - pytają komentujący.

- Najbardziej porusza mnie fakt, że nadal promujemy przedmiotowe traktowanie człowieka. Mówimy o pewnym fundamentalizmie w interpretacji Biblii, który jest bardzo groźny, gdyż prowadzi do wyciągania wielce niebezpiecznych wniosków wychowawczych i pedagogicznych. Bezpośredni atak na jakąkolwiek religię jest więc zbyt dużym uproszczeniem - podkreśla blogerka.

Klaps to też bicie
Klaps to też bicie (iStock)

Tłumaczenie przemocy wobec dzieci tym, że rzekomo zachęca do tego Biblia, nie jest odosobnionym przypadkiem. A tradycyjny model rodziny w pewnym sensie legitymizuje kompletne podporządkowanie dzieci rodzicom. Czy w środowisku skrajnie religijnym istnieje swego rodzaju przyzwolenie na dawanie dzieciom klapsów? Tomasz Terlikowski odrzuca te zarzuty, komentując sprawę z dużym oburzeniem.

- Polskie prawo jest jednoznaczne, a ja się z nim utożsamiam - tłumaczy. Zgoda na przemoc istnieje w różnych kręgach. Próba sugerowania, że ona jest jakoś szczególnie właściwa kręgom katolickim, jest niestety antyklerykalną fobią, bo jak pani porozmawia z dziećmi z rodzin niewierzących, to w nich również czasem stosuje się przemoc czy kary fizyczne – podkreśla publicysta.

Dzieci przejmują zachowania rodziców
Dzieci przejmują zachowania rodziców (iStock)

- Wszyscy księża to pedofile, bicie to katolickie rodziny itd. - to są takie zbitki, które tworzymy, to są zawsze uproszczenia - wyjaśnia dominikanin ojciec Paweł Gużyński. Ksiądz Kazimierz Sowa dodaje jeszcze, że Kościół nigdy nie popierał przemocy.

- Ja nie znam żadnej takiej wypowiedzi, żeby Kościół oficjalnie ustami biskupów, czy w jakiś dokumentach wypowiadał się na temat popierania czy usprawiedliwiania bicia dzieci, a wypowiedź pojedyncznej osoby, nawet księdza jest tylko jej prywatnym stanowiskiem - podkreśla ks. Kazimierz Sowa.

Zobacz także: Klapsy to nie przemoc – mówią rodzice. Mimo że prawo tego zakazuje, wciąż wielu bije swoje dzieci

4. 25 proc. Polaków nadal stosuje klapsy

Od 1 sierpnia 2010 r. stosowanie kar cielesnych wobec dzieci jest w Polsce zabronione. Niestety Fundacja Dzieci Niczyje przyznaje, że w polskim społeczeństwie nadal panuje przyzwolenie na takie zachowania.

- Według badań, które przeprowadziliśmy w 2017 r. ponad jedna czwarta rodziców przyznawała się do stosowania kar fizycznych wobec dzieci - podkreśla Marta Skierkowska.

Wirtualna Polska zachęca do akcji #NIEBIJPRZYTUL
Wirtualna Polska zachęca do akcji #NIEBIJPRZYTUL (mat. prywatne)

Ekspertka z Fundacji tłumaczy, że zdecydowana większość rodziców stosuje klapsy dlatego, że ma kłopot ze znajdowaniem innych metod wychowawczych, sami często mają też własne doświadczenia związane z wychowaniem "silną ręką", w obecności kar fizycznych.

- Od wielu lat mamy w Polsce wprowadzony zakaz kar fizycznych, ale niewiele robi polski rząd w zakresie edukacji społeczeństwa, że dzieci należy wychowywać bez przemocy i że są różne alternatywne, bardziej skuteczne od klapsa metody wychowawcze - wyjaśnia psycholog.

Zobacz także: Czy są dobre i złe klapsy?

5. Co zamiast klapsa - jak sobie poradzić w sytuacji skrajnych emocji?

Klaps to też bicie - po raz kolejny przypominają eksperci. Jest znakiem słabości rodzica, który nie radzi sobie z własnymi emocjami. To nie ma nic wspólnego z wychowaniem dziecka.

- Problem polega na tym, że nie do końca dojrzali ludzie są rodzicami i stąd taka popularność tego rodzaju reakcji jak klapsy, bo to najprostszy, najprymitywniejszy sposób rozładowania przez rodzica własnych negatywnych emocji. Żeby do takich sytuacji nie dochodziło, trzeba zmienić swoje podejście do wychowywania dziecka w ogóle, zrozumieć, że głównym zadaniem rodzica nie jest doprowadzenie do tego, żeby dziecko było posłuszne - podkreśla dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięca.

Bycie rodzicem jest trudne, nie wygląda jak reklama płatków śniadaniowych czy jogurtu, często stajemy przed sytuacjami, w których czujemy się bezsilni, ale klaps nigdy nie jest rozwiązaniem.

Bicie zostawia trwały uraz w pamięci dziecka
Bicie zostawia trwały uraz w pamięci dziecka

- Kary fizyczne są łatwe, rodzic przyłoży klapsa, rodzic poczuje się lepiej, dziecko rzeczywiście często po tym się uspokoi, ale nie dlatego, że zrozumiało swój błąd, tylko dlatego, że się przestraszyło, że go zabolało. Co więcej dzieci w trudnych emocjach nie uczą się skutecznie, nie wiedzą dlaczego tego klapsa otrzymały, czego takiego mają nie robić i dlaczego zostały ukarane. Owszem czasami w obecności rodzica zaprzestają konkretnego zachowania, ale jak już tego rodzica i widma kary nie ma w pobliżu, to mogą to kontynuować - tłumaczy ekspertka z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. - Dzieci dużo lepiej uczą się w atmosferze szacunku i miłości, niż w strachu i smutku - dodaje.

W związku z tym Fundacja opracowała dwie publikacje dla rodziców poświęcone temu, jak radzić sobie ze stresem i jakie są inne skuteczne metody wychowawcze.

Poniżej znajdziecie linki do tych publikacji:

7 rzeczy, których uczysz dziecko, stosując klapsy
7 rzeczy, których uczysz dziecko, stosując klapsy [9 zdjęć]

Przemoc rządzi światem. Z każdej strony atakują nas informacje mrożące krew w żyłach. Ale czy tak powinno

zobacz galerię

Psycholog Aleksandra Piotrowska podpowiada, że w sytuacji, kiedy narasta w nas irytacja, warto postawić sobie jakieś zadanie intelektualne do wykonania, aby odwrócić naszą uwagę.

- Powszechnie znane liczenie do 10 jest zbyt proste, to robimy z automatu. Ale sprawdzi się na przykład wykonywanie w pamięci odejmowania, np. dajemy sobie liczbę 936 i odejmujemy po 3 albo po 7, tak żeby było trudniej - mówi dr Aleksandra Piotrowska. - Innym ze sposobów jest po prostu opuszczenie danego pomieszczenia, albo podejście do okna i szukanie 10 wyznaczonych przez siebie elementów - radzi ekspertka.

Przeczytaj także: #NIEBIJPRZYTUL Aneta Kuroń wspiera naszą akcję: "Nie wyobrażam sobie, żeby rodzic miał stać się katem dla swojego dziecka"

6. Wydawnictwo wycofało publikację

Po licznych interwencjach i skargach internautów wydawnictwo "Słowo Prawdy", które wydało w Polsce książkę "Pasterz serca dziecka" poinformowało o wycofaniu jej z dystrybucji. Przekonując jednocześnie, że publikacja "przeczytana w całości – uczy przede wszystkim przebaczania i prawdomówności" - czytamy w oświadczeniu umieszczonym na ich stronie.

Oświadczenie wydawnictwa Słowo Prawdy
Oświadczenie wydawnictwa Słowo Prawdy (Słowo Prawdy)

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

#NIEBIJPRZYTUL Modny Tata zabiera głos w ważnej sprawie: "Bicie dzieci to po prostu zło"

#NIEBIJPRZYTUL Aneta Kuroń w dzieciństwie została uderzona raz. Żona znanego kucharza dobrze pamięta tę sytuację

#NIEBIJPRZYTUL Żona Macieja Stuhra myślała, że to fake. To przypomniało jej klapsy z dzieciństwa

#NIEBIJPRZYTUL Jarosław Jakimowicz przyznaje, że jest cholerykiem, ale nigdy nie uderzył dziecka

#NIEBIJPRZYTUL Mikołaj Roznerski wspiera naszą akcję i uważa, że "nie istnieje coś takiego jak słaby klaps"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze