Znieczulenie będzie dostępne dla każdej kobiety
Od 31 sierpnia każdy szpital w Polsce, w którym działa oddział położniczy będzie miał obowiązek zapewnić rodzącej możliwość skorzystania z metod łagodzenia bólu porodowego. - Nareszcie – cieszy się Maria, mama trzech córek. Syna rodzi w listopadzie.
1. Znieczulenie w teorii
- Wszystkie dzieci rodziłam naturalnie. Przy pierwszej o znieczuleniu nawet nie zostałam poinformowana. Przy drugiej – nie chciałam, bo poród postępował bardzo szybko i niemalże bezboleśnie. Przy trzeciej – prosiłam o znieczulenie, ale mi odmówiono, argumentując, iż nie jest dostępne – opowiada Maria.
Jak będzie teraz? Kobieta liczy, że poród przebiegnie równie szybko, co przy drugiej córce. Ma też nadzieję, że w razie potrzeby – znieczulenie dostanie.
Jest na to szansa. Z końcem sierpnia w życie wchodzą przepisy, zgodnie z którymi każdy szpital ma obowiązek zapewnić rodzącej pacjentce dostęp do metod znieczulenia bólu porodowego. Co to oznacza w praktyce? Kobieta będzie mogła skorzystać np. ze znieczulenia zewnątrzoponowego na życzenie.
Takie rozwiązanie ma wiele zalet. Przede wszystkim zaczyna działać bardzo szybko, bo już 10-15 minut po podaniu. Kobieta może odpocząć pomiędzy kolejnymi skurczami, obniża się stres wywołany porodem, szyjka macicy rozwiera się szybciej. Poza tym znieczulenie zewnątrzoponowe można podawać co dwie godziny. Nie przenika ono ani przez łożysko, ani do pokarmu matki.
Dlaczego zatem lekarze podają znieczulenie niechętnie? Według danych Ministerstwa Zdrowia, w województwie lubuskiem w 2015 roku podano tylko 23 znieczulenia. Na Mazowszu z takiej formy uśmierzenia bólu porodowego skorzystało tymczasem 1,6 tys. kobiet. Okazuje się więc, że prawa ciężarnych nadal nie są przestrzegane.
Tymczasem od ubiegłego roku Narodowy Fundusz Zdrowia płaci szpitalom za każde wykonane znieczulenie zewnątrzoponowe 416 zł. Dlaczego więc szpitale nie korzystają z dodatkowych pieniędzy?
Dyrektorzy szpitali mówią wprost: brakuje anastezjologów. A dodatkowo specjaliści są wymagający. Anastezjologowie za dyżur dostają dwa razy wyższe wynagrodzenie, nadal więc ich asystowanie przy znieczuleniu, mimo stawek NFZ, jest nieopłacalne.
2. Nowe przepisy
W związku z wejściem w życie zmian w dostępie do metod znieczulenia [bólu porodowego](http://Pieniądze w prezencie (czyli jak zainwestować pieniądze, które dziecko dostanie na chrzest, komunię i inne uroczystości)), małe reformy będą musiały wprowadzić także szpitale. Chodzi o zatrudnienie nowych, dodatkowych anestezjologów, którzy będą tylko podawać znieczulenia. Przepisy bowiem mówią jasno: jeden specjalista od znieczuleń nie może jednocześnie asystować przy dwóch różnych zabiegach, jak to bywało do tej pory (np. podczas cesarskiego cięcia i innej operacji). Ma to zapewnić bezpieczeństwo rodzących i dzieci.
Co na to szpitale? O ile większe kliniki zapewne poradzą sobie bez problemu, o tyle kłopoty mogą mieć małe, powiatowe szpitale. Tam dyrektorów nie stać na zatrudnianie nowych pracowników. Jest to bowiem koszt rzędu ok. 50 tys. złotych rocznie.
3. Druzgocący raport
Opublikowany w lipcu raport NIK stwierdza, że w żadnym kontrolowanym szpitalu nie przestrzegano w 100 proc. standardów opieki okołoporodowej. Tylko 18 proc. kobiet mogło wybrać pozycję, w które chce rodzić, 68 proc. miało nacinane krocze, ale tylko 41 proc. było o to pytanych.
Czy to się zmieni? Choć dostęp do znieczuleń na być powszechny, dopłata od NFZ nadal jest zbyt niska i nie wiadomo, czy kobiety będą mogły korzystać ze znieczulenia.