Znajdował się w jej mózgu od lat. Podczas ciąży zaczął rosnąć
Ciężarna 29-latka obudziła się, czując, że jej stopy drętwieją. Następnego dnia nie mogła już chodzić. Lekarz rodzinny sądził, że rosnący płód uciska na nerw, ale prawda była dużo bardziej niepokojąca. Konieczne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia w 30. tygodniu ciąży, by ratować życie kobiety.
1. Okazało się, że to nowotwór
Laura Elizabeth Mahon zgłosiła się do lekarza rodzinnego z powodu drętwienia palców u stóp i problemów z chodzeniem. Była wówczas w 20. tygodniu ciąży, więc lekarz uznał, że to typowy dla kobiet w ciąży problem z uciskiem powiększającej się macicy na któryś z nerwów.
Mimo to Laura została skierowana na rezonans magnetyczny, a wynik badania nie pozostawiał złudzeń. Przyszła mama cierpiała z powodu glejaka. To powstały z komórek glejowych i rdzenia guz. Złośliwy nowotwór ma tendencję do szybkiego wzrostu i jest bardzo niebezpieczny.
Może dawać objawy pod postacią bólu i zawrotów głowy, nudności i wymiotów, ale też problemów z pamięcią i koncentracją, zaburzeń czucia czy niedowładów.
Lekarze powiedzieli Laurze, że guz znajdował się w jej mózgu od lat, a dopiero teraz, w czasie ciąży zaczął rosnąć. Kobieta z trudem pogodziła się z tą diagnozą, ale niedługo później przyszedł kolejny szok.
Jej stan zdrowia wymagał rozpoczęcia leczenia, więc wraz ze swoim partnerem Laura zgodziła się na przeprowadzenie cesarskiego cięcia w 30. tygodniu ciąży.
2. Nieoperacyjny guz i walka o życie
Mała Sienna przyszła na świat, ważąc około półtora kilograma. Niedługo po narodzinach doszło do zapadnięcia płuca i konieczne było intensywne leczenie oraz pobyt w inkubatorze.
Dla rodziców to był cios, dodatkowo kolejne badania MRI wykazały, że guz Laury w krótkim czasie podwoił swoją objętość. Mimo to lekarze wykluczyli operację - uniemożliwiało ją umiejscowienie glejaka.
- Gdy dowiadujesz się w wieku 29 lat, że masz nieoperacyjnego raka mózgu w czwartym stadium i zaledwie dwa lata życia, jest to coś, na co nigdy nie możesz się przygotować - przyznaje Laura.
Kobieta nie poddała się. Przeszła sześciomiesięczną chemioterapię, po której guz się zmniejszył. Teraz czeka na pierwsze urodziny swojej córki i wierzy, że będzie jedną z tych osób, które wygrają walkę z nowotworem.
- Widzę innych z glejakiem, którym udaje się żyć dłużej, więc trzymam się myśli, że mogę być jedną z tych osób - mówi i podkreśla: - Walczę tak mocno, jak tylko mogę i jestem silna dla mojej rodziny.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl