Trwa ładowanie...

Alina Wirzynkiewicz - mama trójki dzieci - walczy z glejakiem. "Nie mogłam rozpoznać swojej twarzy"

 Maria Krasicka
09.05.2021 19:25
Mama trójki dzieci walczy z glejakiem
Mama trójki dzieci walczy z glejakiem (Facebook)

Alina Wirzynkiewicz miała nietypowe objawy nowotworu, nigdy nie podejrzewała, że bolące nadgarstki mogą zwiastować guza mózgu. Pewnego dnia wstała jak zwykle do pracy i poszła do łazienki, spojrzała w lustro i zamarła. - Wiedziałam, że to jestem ja, ale nie rozpoznawałam siebie – mówi w rozmowie z WP Parenting.

spis treści

1. Pierwsze objawy

Pani Alina Wirzynkiewicz wyjechała kilka lat temu do Irlandii Północnej. Po pewnym czasie jej małżeństwo się rozpadło, a kobieta próbowała przeżyć w obcym kraju z trójką dzieci. Dużo pracowała, nie oszczędzała się, do tego miała sporo zmartwień i stresu. Młoda mama nie zauważyła nawet, że jej organizm zaczął wysyłać niepokojące sygnały.

Pani Alina Wirzynkiewicz
Pani Alina Wirzynkiewicz (mat. pryw)

W październiku 2019 roku, jak zwykle wstała rano do pracy, poszła do łazienki. Patrząc w lustro, nie była w stanie rozpoznać swojej twarzy. - Jakbym zaczęła tracić świadomość – mówi w rozmowie z WP Parenting.

Zobacz film: "Rozrysuj mi to: Rowerowa zmiana ze Škodą i Wrocławską Inicjatywą Rowerową"

- Wiedziałam, że to jestem ja, ale nie rozpoznawałam siebie, co było strasznie dziwne. Musiałam pojechać do szkoły mojej córki na spotkanie z nauczycielem i postanowiłam wziąć się w garść, bo to było w tym momencie najważniejsze - mówi.

Będąc na spotkaniu w szkole, pani Alina bardzo źle się poczuła. Silny ból głowy i mdłości doprowadziły do wymiotów. Kobieta wiedziała już, że coś się dzieje. Jak przyznaje, bała się, że umiera. Z pomocą koleżanki, która mieszka niedaleko szkoły, pani Alina dostała się do swojej przychodni. Stamtąd pielęgniarka od razu zadzwoniła na pogotowie, które przetransportowało kobietę do szpitala.

- Zrobili mi tomografię komputerową, rezonans magnetyczny i powiedzieli, że mam coś w głowie. Tyle się dowiedziałam – mówi. – Myślałam, że to udar, albo coś podobnego. Nie spodziewałam się guza. Wtedy nie rozumiałam, co to słowo po angielsku oznacza. No i co? Wyszłam ze szpitala i poszłam do pracy.

Badania pani Aliny
Badania pani Aliny (mat. pryw.)

2. Diagnoza

Dopiero w dokumentach, które dostała przy wypisie, jej znajomy zobaczył, że ma guza i jest to najprawdopodobniej nowotwór. Kobieta udała się prywatnie do lekarza, który potwierdził diagnozę, ale zaznaczył, że trzeba wykonać dodatkowe badania. Kolejnym krokiem była biopsja i wtedy okazało się, że jest to złośliwy guz mózgu III stopniaglejak gwiaździsty (gwiaździak anaplastyczny).

- Miałam już wcześniej symptomy tego guza, bo bolały mnie nadgarstki, ale kto by pomyślał, że ból nadgarstków zwiastuje guza w mózgu? Miałam także migrenowe bóle głowy, ale cóż – tabletka i dalej do pracy – mówi Alina Wirzynkiewicz.

O operacji nie było jednak mowy.

- Odmówili mi operacji, ze względu na zbyt duże ryzyko – mówi pani Alina. – Sama sobie się dziwię, że się nie poddałam i zaczęłam od razu szukać innych opcji. Przyjechałam do Polski i lekarz zgodził się mnie zoperować.

16 września 2020 roku lekarze podjęli próbę usunięcia guza. Niestety po operacji okazało się, że ze względu na jego rozmiar i umiejscowienie, nie udało się go wyciąć w całości i część została za prawym okiem.

Rana po operacji
Rana po operacji (mat. pryw)

Pani Alina usłyszała, że jedyna opcja, jaka jej została to standardowe leczenie, czyli chemio- i radioterapia. Szanse na powodzenie terapii to ok. 2 proc. Ze względu na trójkę dzieci, kobieta postanowiła szukać innych rozwiązań. W ten sposób trafiła do kliniki w Niemczech.

- Pojechałam tam pod koniec października na miesiąc immunoterapii, która może sprawić, że stanie się nieaktywny i nie będzie już odrastał – mówi. – Niestety potem pojawiły się ataki padaczki, a przez pandemię groziło mi, że znowu nie zobaczę dzieci przez następne miesiące, a rozłąka nie pomaga w leczeniu.

- Ręka boska nade mną czuwa i jakby znikąd przyszła informacja, że podobna terapia jest w Polsce pod Poznaniem, gdzie właśnie jestem i leczę się dalej, immunoterapią i holistycznymi metodami. Czuję się w tej chwili bardzo dobrze, nie odczuwam żadnych symptomów tego guza.

Pani Alina
Pani Alina (mat. pryw)

3. Zbiórka na leczenie

Obecnie pani Alina czeka na wyniki diagnostyki molekularnej w Hamburgu, która powie, na co guz będzie wrażliwy i jakie leczenie zastosować. Niestety nie wiadomo, w jakim obecnie jest stanie, ponieważ wyniki rezonansu wykonanego pod koniec marca w Irlandii, nie zostały jej udostępnione, a na kolejne badanie musi poczekać. Terapia nie może czekać, a pani Alina poza opłaceniem leczenia, musi utrzymać jeszcze troje dzieci.

- Kocham dzieci ponad życie i wszystko to robię dla nich. One są moją siłą napędową – mówi pani Alina. – Strasznie zareagowały na tę wiadomość. Jestem dla nich najważniejszą osobą. Staram się być najlepszą matką, jaką potrafię, dlatego nie przestaję walczyć.

Pani Alina z dziećmi
Pani Alina z dziećmi (mat. pryw)

Ze względu na stan zdrowia, nie może na razie pracować, dlatego została założona zbiórka (pomóc możesz TUTAJ). Również w Irlandii koleżanki pani Aliny pomagają zebrać pieniądze, organizując licytacje.

- No ale jest, jak jest, pandemia i koronawirus sprawiły, że wszyscy mają problemy finansowe i nie są w stanie aż tak bardzo pomagać, dlatego zbiórka stanęła - mówi.

Pani Alina przyznaje, że chciałaby pomagać ludziom, takim jak ona. Pokazać swoją historią, że diagnoza to nie wyrok i trzeba walczyć o zdrowie i życie. Tym bardziej, jeśli w grę wchodzą dzieci.

- To jest mój cel. Choroba mnie nakierowała na tę drogę i myślę, że nią właśnie pójdę – podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze