Zmiany w żłobkach. Ma być taniej, ale czy bezpieczniej?
"Żłobek to nie przechowalnia" – mówią opiekunki i organizują protest. Akcja jest odpowiedzią na planowaną nowelizację ustawy o opiece nad dziećmi do lat 3. Murem za opiekunkami stają rodzice. - Nie posłałabym dziecka do żłobka wiedząc, że nie będzie ono tam w pełni bezpieczne – mówi Anna Martynowska z Lublina, mama dwuletniego Krystianka.
1. Zaniedbane żłobki
O tym, że miejsc w żłobkach brakuje – wiadomo nie od dzisiaj. Placówek jest po prostu za mało. Samorządy, chcąc poradzić sobie z rosnącym zapotrzebowaniem, kupują miejsca w przedszkolach prywanych. W praktyce jest to dopłacanie placówkom za przyjęcie chętnego dziecka.
Przeczytaj także:
Wynika to z prawa, bowiem dzieci poniżej 3. roku życia objęte są tzw. prawem do opieki przedszkolnej. Oznacza to, że jeśli rodzic zgłosi chęć oddania malca do żłobka, gmina ma obowiązek takiemu dziecku miejsce zapewnić. Nawet jeśli nie będzie to placówka samorządowa.
Ale to nie wystarcza. Dostęp do żłobków jest w Polsce jest niewystarczający. Nie zapewnia go nawet program MALUCH, który miał udzielać wsparcia finansowego do tworzenia placówek prywatnych i publicznych w gminach. Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w tym roku resort dofinansuje 12 tys. nowych i 42 tys. istniejących już miejsc w żłobkach. To jednak nadal za mało. Potrzeba jest znacznie większa.
2. Będzie jeszcze gorzej?
Zmiany w organizacji opieki żłobkowej nad dziećmi zaproponowało Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej. Restort chce m.in zrezygnować z odrębnych sal do spania dla maluchów. Zmiany, które miałyby wejść w życie już w 2018 roku zakładają, że każda grupa będzie miała do dyspozycji jedną salę. Teraz są to dwa pomieszczenia – w jednym maluchy śpią, w drugim – bawią się.
Choć zmiana ta budzi zdziwienie, rodzice najbardziej krytykują zwiększenie liczby dzieci w grupach. Obecnie jedna opiekunka może opiekować się 8 dzieci w wieku powyżej 2. lat. Zgodnie z nowelizacją – pod swoją pieczą miałaby 10 dzieci, przy czym grupy mogłyby liczyć nawet 35 dzieci. Dzięki takiemu zabiegowi – jak twierdzi ministerstwo – mają zmaleć opłaty. Do pomysłu z rezerwą podchodzą jednak rodzice i nauczyciele.
- Przecież to są małe dzieci, które biegają, kręcą się, skaczą, robią kilka rzeczy jednocześnie. Nie wiem, w jaki sposób opiekunki miałyby porządnie pilnować takiej rozbrykanej gromadki. A co jeśli w tym samym czasie jedno dziecko zacznie płakać, a drugie bawić się? Lub np. jeśli jedna z pań będzie sprzątać po obiedzie? - denerwuje się Anna Martynowska.
- Przecież to stwarza niebezpieczeństwo dla dzieci. Opiekunki nie zawsze przecież będą w stanie upilnować dwulatków – dodaje.
Wojtuś, synek Doroty z Warszawy, do żłobka pójdzie w grudniu. - Nie wyobrażam sobie, by moje dziecko zostało pozostawione samo sobie. W tym momencie poważnie zastanawiam się nad wynajęciem niani. Nieważne są pieniądze. Dołożę, ale będę mieć pewność, że syn znajdzie się pod dobrą opieką – mówi Dorota.
3. Opiekunki protestują
Same opiekunki żłobkowe zwracają też uwagę na inny aspekt zmian. - Nasze obawy budzi przede wszystkim szerszy dostęp do pracy w żłobkach. Teraz, aby móc pracować w takiej placówce, potrzebne są odpowiednie kwalifikacje. Zgodnie z ustawą mają one zostać zniesione. A praca w żłobku wymaga przede wszystkim wiedzy na temat rozwoju dziecka – mówi Alina Solich, prezes Stowarzyszenia Opiekunek Żłobkowych.
Przeczytaj także:
Solich dodaje, że "zabranie" dzieciom jednej sali skutkować może większym i szybszym rozprzestrzenianiem się wirusów. - Teraz to wygląda tak, że gdy dzieci są w jednej sali – my wietrzymy drugą, gdy śpią – wietrzymy tę do zabaw – podkreśla. - Mimo że ustawa ma kilka wartych uwagi punktów, w ogólnej ocenie – nie podoba mi się.
Alina Solich nie jest jedyna. Pracownicy żłobków z całej Polski sprzeciwiają się zmianom. 13 maja planują protest "Rząd do żłobka", którego finałem będzie złożenie petycji na biurko Elżbiety Rafalskiej, minister pracy, rodziny i polityki społecznej. - Chcemy wychowywać dzieci, a nie ich doglądać – podsumowują opiekunki.
W petycji do Elżbiety Rafalskiej postulują o "zmniejszenie liczby dzieci przypisanych opiekunce do pięciorga, określenia maksymalnej liczby dzieci w grupie na 25 dzieci, pozostawienie wymogu posiadania dwóch pomieszczeń na pobyt dzieci, obowiązywania jednolitych wymogów przy otwieraniu żłobków i klubów dziecięcych, nie obniżania wymogów związanych z kwalifikacjami przyszłych kandydatów do pracy oraz zdecydowane określenie zakresu obowiązków opiekunki".
O sprawę zapytaliśmy MPRiPS. Oczekujemy na odpowiedź.
Obecnie nowelizacja ustawy jest na etapie konsultacji społecznych.